Wywiad z Caisaron
Czytano: 3785 razy
Lucy: Hej, dzięki za poświęcenie czasu na odpowiedzi na pytania. Być może nie jesteście znani wszystkim czytelnikom, proszę więc o krótką prezentację Was samych i zespołu Caisaron.
Angela: Caisaron został założony przez naszą trójkę – Franka, Daniela i mnie – podczas duchowej ceremonii wśród światła świec w 2006 roku w Dreźnie. Przyszedł na to czas, bo od dawna współpracowaliśmy ze sobą i poczuliśmy wspólną muzyczną harmonię. Frank i ja odpowiadamy za wokale. Daniel komponuje i gra na klawiszach.
Lucy: Jak się poznaliście? I jak rozpoczęło się Wasze wspólne granie?
Daniel: Frank i ja znamy się jeszcze z dzikich czasów, gdy chodziliśmy razem do szkoły, a zwłaszcza na koncerty. Przeprowadziłem się do innego miasta, więc straciliśmy na dłuższy czas kontakt, ale wpadliśmy na siebie przypadkiem w jakimś klubie w Dreźnie. Rozmawialiśmy o naszej działalności muzycznej, o projektach, w które byliśmy zaangażowani. Kilka dni później wymieniliśmy się pomysłami i zdecydowaliśmy, że powinienem zostać kompozytorem jego zespołu. Frank znał wtedy od jakiegoś czasu Angelę, która swoim wokalem znacznie wzbogaciła nasza muzykę. Frontman był zmuszony do odejścia z zespołu w 2005 roku z powodów osobistych. Zatem Angela, Frank i ja zdecydowaliśmy o kontynuowaniu działalności pod nowym szyldem – tak narodził się Caisaron.
Lucy: Nazwa Caisaron kojarzy mi się z Cezarionem, synem Kleopatry i Cezara. Czy się mylę?
Frank: Masz rację, brawo! Caisaron jednak jest naszą własną wersją "Cezariona", jest osobną nazwą.
Lucy: Jakie pięć przymiotników charakteryzuje Caisaron?
Angela: Melodyjny, zapadający w pamięć, elektroniczny, taneczny i wyrafinowany.
Lucy: Opisujecie Waszą muzykę jako "melancholijną". Czy przekłada się to również na Wasze życie osobiste?
Daniel: I tak i nie. Melancholia pomaga nam wyrażać emocje. Piszę teksty w odosobnieniu, w zadumie. I czuję, że muszę przemienić ten nastrój w muzykę. W naszym życiu prywatnym jesteśmy jednak dalecy od zamknięcia się w sobie.
Lucy: Kto jest adresatem Waszej muzyki?
Frank: Jeśli to możliwe, chcemy dotrzeć do wszystkich.
Lucy:. Na Waszej stronie internetowej i w Waszym logo możemy odnaleźć odniesienia do kultury starożytnego Egiptu (kot, piramidy, piasek). Co Was fascynuje i łączy ze starożytnym Egiptem?
Daniel: Po pierwsze to nazwa zespołu, która się stamtąd wywodzi. Po drugie, wielokrotnie podróżowałem do tego fascynującego miejsca. To niesamowite, co człowiek osiągnął tysiące lat temu. Nic nie może się temu równać. Piękno egipskiej sztuki do dziś jest symbolem perfekcji.
Lucy: Dowiedziałam się, że zanim zaczęłiście działać jako Caisaron, pracowaliście nad projektem M-O-R-B-U-S. Jakie są różnice stylu, ideologii i procesu twórczego pomiędzy tymi dwoma zespołami?
Frank: Caisaron to kontunuacja wcześniejszego projektu. Najważniejszą różnicą jest line-up kapeli. Gdy były wokalista nas opuścił, razem z Angelą zajęliśmy się wokalem. Współpraca w Caisaron jest bardziej efektywna, ponieważ dosłownie rozumiemy się bez słów.
Lucy: We wrześniu 2007 roku wydaliście debiutancki album "Own way". Jaki był odbiór płyty?
Angela: Otrzymaliśmy wiele pozytywnych recenzji. Odbiór fanów, którzy kupili naszą pierwszą płytę udowodnił, że taka muzyka ma wielu wielbicieli. Niestety, album kilka dni później pojawił się w Internecie i został ściągnięty dziesiątki tysięcy razy. Mamy nadzieję, że taka sytuacja więcej się nie powtórzy, ponieważ zainwestowaliśmy w płytę sporo pieniędzy, czasu i pasji.
Angela: Caisaron został założony przez naszą trójkę – Franka, Daniela i mnie – podczas duchowej ceremonii wśród światła świec w 2006 roku w Dreźnie. Przyszedł na to czas, bo od dawna współpracowaliśmy ze sobą i poczuliśmy wspólną muzyczną harmonię. Frank i ja odpowiadamy za wokale. Daniel komponuje i gra na klawiszach.
Lucy: Jak się poznaliście? I jak rozpoczęło się Wasze wspólne granie?
Daniel: Frank i ja znamy się jeszcze z dzikich czasów, gdy chodziliśmy razem do szkoły, a zwłaszcza na koncerty. Przeprowadziłem się do innego miasta, więc straciliśmy na dłuższy czas kontakt, ale wpadliśmy na siebie przypadkiem w jakimś klubie w Dreźnie. Rozmawialiśmy o naszej działalności muzycznej, o projektach, w które byliśmy zaangażowani. Kilka dni później wymieniliśmy się pomysłami i zdecydowaliśmy, że powinienem zostać kompozytorem jego zespołu. Frank znał wtedy od jakiegoś czasu Angelę, która swoim wokalem znacznie wzbogaciła nasza muzykę. Frontman był zmuszony do odejścia z zespołu w 2005 roku z powodów osobistych. Zatem Angela, Frank i ja zdecydowaliśmy o kontynuowaniu działalności pod nowym szyldem – tak narodził się Caisaron.
Lucy: Nazwa Caisaron kojarzy mi się z Cezarionem, synem Kleopatry i Cezara. Czy się mylę?
Frank: Masz rację, brawo! Caisaron jednak jest naszą własną wersją "Cezariona", jest osobną nazwą.
Lucy: Jakie pięć przymiotników charakteryzuje Caisaron?
Angela: Melodyjny, zapadający w pamięć, elektroniczny, taneczny i wyrafinowany.
Lucy: Opisujecie Waszą muzykę jako "melancholijną". Czy przekłada się to również na Wasze życie osobiste?
Daniel: I tak i nie. Melancholia pomaga nam wyrażać emocje. Piszę teksty w odosobnieniu, w zadumie. I czuję, że muszę przemienić ten nastrój w muzykę. W naszym życiu prywatnym jesteśmy jednak dalecy od zamknięcia się w sobie.
Lucy: Kto jest adresatem Waszej muzyki?
Frank: Jeśli to możliwe, chcemy dotrzeć do wszystkich.
Lucy:. Na Waszej stronie internetowej i w Waszym logo możemy odnaleźć odniesienia do kultury starożytnego Egiptu (kot, piramidy, piasek). Co Was fascynuje i łączy ze starożytnym Egiptem?
Daniel: Po pierwsze to nazwa zespołu, która się stamtąd wywodzi. Po drugie, wielokrotnie podróżowałem do tego fascynującego miejsca. To niesamowite, co człowiek osiągnął tysiące lat temu. Nic nie może się temu równać. Piękno egipskiej sztuki do dziś jest symbolem perfekcji.
Lucy: Dowiedziałam się, że zanim zaczęłiście działać jako Caisaron, pracowaliście nad projektem M-O-R-B-U-S. Jakie są różnice stylu, ideologii i procesu twórczego pomiędzy tymi dwoma zespołami?
Frank: Caisaron to kontunuacja wcześniejszego projektu. Najważniejszą różnicą jest line-up kapeli. Gdy były wokalista nas opuścił, razem z Angelą zajęliśmy się wokalem. Współpraca w Caisaron jest bardziej efektywna, ponieważ dosłownie rozumiemy się bez słów.
Lucy: We wrześniu 2007 roku wydaliście debiutancki album "Own way". Jaki był odbiór płyty?
Angela: Otrzymaliśmy wiele pozytywnych recenzji. Odbiór fanów, którzy kupili naszą pierwszą płytę udowodnił, że taka muzyka ma wielu wielbicieli. Niestety, album kilka dni później pojawił się w Internecie i został ściągnięty dziesiątki tysięcy razy. Mamy nadzieję, że taka sytuacja więcej się nie powtórzy, ponieważ zainwestowaliśmy w płytę sporo pieniędzy, czasu i pasji.
Lucy: Od Waszego debiutu mieliście wiele okazji do grania na żywo. Gdzie lepiej się czuliście – w studiu czy na scenie?
Frank: W przeszłości byliśmy zespołem studyjnym, graliśmy niewiele koncertów. Chcemy to zmienić w przyszłości, częściej grać na scenie.
Lucy: Pamiętacie Wasz pierwszy zagrany koncert? Jeśli tak, jak się wtedy czuliście? Mieliście tremę?
Angela: Oczywiście, pierwszego koncertu się nie zapomina. Mieliśmy sporą tremę i obawialiśmy się reakcji publiczności. Po ostatnim dźwięku pierwszego numeru i usłyszeniu aplauzu, wszystko stało się znacznie łatwiejsze. W jednej chwili zrzuciliśmy z ramion ogromny ciężar. Do tej pory to się nie zmieniło.
Lucy: Jakie są reakcje na Wasze występy?
Frank: Jako prawie nieznana kapela nie oczekujemy ekstazy wśród publiczności. To normalne, gdy widzi się zespół po raz pierwszy. Zazwyczaj otrzymujemy dużo wsparcia od widowni. Nasza budka z płytami zawsze jest wypełniona, więc wydaje się, że jak na razie trzymamy rękę na pulsie.
Lucy: Czy ktoś z Was był zaangażowany w inny zespół przed M-O-R-B-U-S i Caisaronem? Czy macie jakieś poboczne projekty?
Daniel: Zacząłem pisać teksty i śpiewać jeszcze w collegu i grałem w kilku zespołach.
Angela: Tak, byłam wokalistką w kilku projektach. Jednak w tym momencie skupiam się na Caisaronie, wkładam w to maksimum zaangażowania i kreatywności. I jest dobrze tak, jak jest.
Lucy: Co oznacza tytuł "Tief in mir"?
Daniel: "Tief in mir" ("Deep in me") ma wiele znaczeń i odczuć, które wyraża ten utwór.
Lucy: Czy Wasze teksty to wynik osobistych doświadczeń czy czysta fikcja?
Daniel: Słowa odbijają obraz naszego życia i rzeczy, o których myślimy. Mamy nadzieję, że nasi słuchacze odnajdą w nich także cząstkę siebie i będą się z nimi identyfikować.
Lucy: Słowa "Tief in mir" są po części angielskie i niemieckie. Jakimi kryteriami kierujesz się przy wyborze języka?
Daniel: Pozostała dwójka musi zaśpiewać to, co ja napiszę! (śmiech) Teraz serio. Ta zmiana ma swoją historię. Piszę teksty od wielu lat. Zacząłem od jęzka angielskiego, bo to było bardzo "na czasie". Z Caisaron to się zmieniło. Zauważyłem, że więcej mogę wyrazić w moim ojczystym języku.
Lucy: porozmawiajmy o dwóch specyficznych piosenkach: "Knebel" i "Diese Bürde". O czym one są? Jakie mają znaczenie?
Daniel: W "Knebel" zostawiliśmy sporo miejsca na domysły. Niektórzy nawet myślą, że śpiewamy o sado-maso. Chodzi o to, że niektórzy boją się wykorzystywać swoje niebywałe uzdolnienia, ponieważ boją się zmian i chcą utrzymać status quo. Można również odnieść to do biznesu muzycznego i ekonomii, gdzie duża ryba zjada małą. "Diese Bürde" jest bardziej bezpośrednia i odnosi się do perspektywy słuchającego. Jednym zdaniem: jeśli każdy postępowałby rozsądnie, wiele aktualnych problemów zostałoby rozwiązanych.
Frank: W przeszłości byliśmy zespołem studyjnym, graliśmy niewiele koncertów. Chcemy to zmienić w przyszłości, częściej grać na scenie.
Lucy: Pamiętacie Wasz pierwszy zagrany koncert? Jeśli tak, jak się wtedy czuliście? Mieliście tremę?
Angela: Oczywiście, pierwszego koncertu się nie zapomina. Mieliśmy sporą tremę i obawialiśmy się reakcji publiczności. Po ostatnim dźwięku pierwszego numeru i usłyszeniu aplauzu, wszystko stało się znacznie łatwiejsze. W jednej chwili zrzuciliśmy z ramion ogromny ciężar. Do tej pory to się nie zmieniło.
Lucy: Jakie są reakcje na Wasze występy?
Frank: Jako prawie nieznana kapela nie oczekujemy ekstazy wśród publiczności. To normalne, gdy widzi się zespół po raz pierwszy. Zazwyczaj otrzymujemy dużo wsparcia od widowni. Nasza budka z płytami zawsze jest wypełniona, więc wydaje się, że jak na razie trzymamy rękę na pulsie.
Lucy: Czy ktoś z Was był zaangażowany w inny zespół przed M-O-R-B-U-S i Caisaronem? Czy macie jakieś poboczne projekty?
Daniel: Zacząłem pisać teksty i śpiewać jeszcze w collegu i grałem w kilku zespołach.
Angela: Tak, byłam wokalistką w kilku projektach. Jednak w tym momencie skupiam się na Caisaronie, wkładam w to maksimum zaangażowania i kreatywności. I jest dobrze tak, jak jest.
Lucy: Co oznacza tytuł "Tief in mir"?
Daniel: "Tief in mir" ("Deep in me") ma wiele znaczeń i odczuć, które wyraża ten utwór.
Lucy: Czy Wasze teksty to wynik osobistych doświadczeń czy czysta fikcja?
Daniel: Słowa odbijają obraz naszego życia i rzeczy, o których myślimy. Mamy nadzieję, że nasi słuchacze odnajdą w nich także cząstkę siebie i będą się z nimi identyfikować.
Lucy: Słowa "Tief in mir" są po części angielskie i niemieckie. Jakimi kryteriami kierujesz się przy wyborze języka?
Daniel: Pozostała dwójka musi zaśpiewać to, co ja napiszę! (śmiech) Teraz serio. Ta zmiana ma swoją historię. Piszę teksty od wielu lat. Zacząłem od jęzka angielskiego, bo to było bardzo "na czasie". Z Caisaron to się zmieniło. Zauważyłem, że więcej mogę wyrazić w moim ojczystym języku.
Lucy: porozmawiajmy o dwóch specyficznych piosenkach: "Knebel" i "Diese Bürde". O czym one są? Jakie mają znaczenie?
Daniel: W "Knebel" zostawiliśmy sporo miejsca na domysły. Niektórzy nawet myślą, że śpiewamy o sado-maso. Chodzi o to, że niektórzy boją się wykorzystywać swoje niebywałe uzdolnienia, ponieważ boją się zmian i chcą utrzymać status quo. Można również odnieść to do biznesu muzycznego i ekonomii, gdzie duża ryba zjada małą. "Diese Bürde" jest bardziej bezpośrednia i odnosi się do perspektywy słuchającego. Jednym zdaniem: jeśli każdy postępowałby rozsądnie, wiele aktualnych problemów zostałoby rozwiązanych.
Lucy: Na Waszej nowej EP-ce znajdują się remixy wykonane przez Soman i Mr. Stolza z Letzte Instanz. Jak nawiązaliście tę współpracę?
Daniel: Podczas pracy nad wydawnictwem spotykaliśmy się z innymi muzykami. Kontakty z ludźmi od remixów nawiązywaliśmy zwykle na koncertach lub podczas pracy w studiu. Jesteśmy dumni z tego, że ich remixy znalazły się na naszej EP-ce. Chcielibyśmy skorzystać z okazji i podziękować wszystkim remixującym za wspaniałą współpracę. Mamy aż pięć świetnych remixów naszych nowych kawałków i dwa z pierwszego albumu.
Lucy: Co czujecie, kiedy słyszycie Waszą muzykę zremixowaną przez kogoś innego?
Daniel: W naszej opinii remix powinien pokazywać potencjał muzyczny danej piosenki, ale z innej perspektywy i stanowić ciekawy jej odpowiednik. Powstałe remixy z pewnością spełniają swoją rolę. Udowadniają słuchaczom, że nasze piosenki obronią się w różnych stylizacjach.
Lucy: Wasze wokale brzmią bardzo profesjonalnie. Czy bierzecie lekcje śpiewu?
Frank: Nie uczymy się klasycznego wokalu, opanowaliśmy tylko podstawy. Ważniejsza jest ciężka praca nabierane doświadczenie.
Lucy: Wasze teksty traktują o miłości, religii i społeczeństwie. Co krytykujecie?
Angela: Na pewno nie miłość. (śmiech) Chociaż może mieć ona wiele twarzy właśnie to chcemy przekazać naszą muzyką.
Daniel: Z szacunku dla religii nie negujemy istnienia w świecie czegoś tajemniczego. Nawet jeśli nie przynależymy do żadnego kultu, popieramy każdą pokojową formę ich wyznawania. We współczesnym społeczeństwie to prawdopodobnie najważniejszy aspekt wymagający dyskusji. Jest wiele tematów wartych rozmowy, jednak pewnie znacznie wydłużyłoby to wywiad.
Lucy: Znaleźliście nową wytwórnię. Jak to się stało?
Frank: Działamy teraz dla Lukotyk Records, a zaczęło się to od czystego przypadku. Jesteśmy bardzo zadowoleni ze współpracy, mieliśmy dużo szczęścia i nasza wizja przyszłości jest bardzo optymistyczna.
Lucy: Jakie są słabe i mocne strony Caisaron? Nad czym musicie jeszcze popracować?
Angela: Naszym najgorszym problemem jest to, że doba ma tylko 24h. Chcielibyśmy spróbować nowych rzeczy, tworzyć nowe piosenki, ale nie mamy na to tyle czasu, ile byśmy chcieli. Naszą największą zaletą jest, według naszych fanów, melodia i unikatowość naszych piosenek.
Lucy: Czego słuchacie w wolnym czasie?
Daniel: Prywatnie słucham sceny dark. Właściwie wszystkiego od softowego synthu aż do zniekształconego electro i muzyki akustycznej.
Angela: Zakres moich muzycznych zainteresowań jest dość szeroki – od electropopu do industrialu i wielu innych. Scena dark nie jest wystarczająca, by znaleźć w niej odbicie każdego nastroju i zainteresowania.
Lucy: Jakie macie hobby poza muzyką?
Daniel: Uwielbiam clubbing. I zwykłe rzeczy: podróże, sport, czytanie i szczególnie ulubione – gry ze znajomymi.
Angela: Hobby? Moim jedynym hobby jest muzyka. Oprócz tego lubię jazdę samochodem, kino i wszystkie normalne rzeczy, które ludzie lubią robić.
Frank: Spędzam dużo czasu skupiając się na muzyce. Jeśli mam trochę czasu, idę na siłownię lub spędzam czas z moim psem.
Lucy: Jak długo jesteście członkami sceny muzycznej? Co sądzicie o obecnej sytuacji i jakie macie dla niej prognozy na przyszłość?
Daniel: Czy w moim życiu było cokolwiek innego niż scena muzyczna? Nie przypominam sobie. Zacząłem słuchać Depeche Mode, gdy miałem 10 lat. W wieku 13 lub 14 byłem na swojej pierwszej imprezie. Od tamtej pory, jestem częścią sceny.
Angela: Nie pamiętam dokładnie. Chyba miałam 15 lat, chodziłam do klimatycznych klubów. Ta sama historia.
Frank: Jeśli chodzi o przyszłość sceny, w ciągu ostatnich lat utrzymuje się tendencja do zainteresowania zespołami o już ugruntowanej pozycji. Niewiele nowych kapel osiąga duży sukces, ale jest dużo takich, które mają potencjał. Mamy nadzieję, że scena nie przestanie odkrywać nowych dźwięków i zespołów – to jedyny sposób, by była wciąż żywa i aktywna.
Lucy: Bardzo mi się podobają Wasze zdjęcia. Kto je zrobił?
Daniel: Nasze nowe zdjęcia zostały wykonane przez fotografa Ronny'ego Marzoka. W ciągu ostatnich kilku lat pracował z innymi kapelami. Znamy się od czasów szkoły, więc naturalne było, że go o to poproszę. To był bardzo ekscytujący dzień z wieloma świetnymi zdjęciami. Kilka dni zajęło nam zdecydowanie, które zdjęcia będą naszymi oficjalnymi.
Lucy: Wielkie dzięki za rozmowę! Życzymy Wam wielu sukcesów! Jakieś ostatnie słowa dla czytelników?
Angela: Hej, wszyscy ludzie, gdziekolwiek jesteście! Odważcie się, by poznać nasz zespół i nasze brzmienie!
Daniel: Podczas pracy nad wydawnictwem spotykaliśmy się z innymi muzykami. Kontakty z ludźmi od remixów nawiązywaliśmy zwykle na koncertach lub podczas pracy w studiu. Jesteśmy dumni z tego, że ich remixy znalazły się na naszej EP-ce. Chcielibyśmy skorzystać z okazji i podziękować wszystkim remixującym za wspaniałą współpracę. Mamy aż pięć świetnych remixów naszych nowych kawałków i dwa z pierwszego albumu.
Lucy: Co czujecie, kiedy słyszycie Waszą muzykę zremixowaną przez kogoś innego?
Daniel: W naszej opinii remix powinien pokazywać potencjał muzyczny danej piosenki, ale z innej perspektywy i stanowić ciekawy jej odpowiednik. Powstałe remixy z pewnością spełniają swoją rolę. Udowadniają słuchaczom, że nasze piosenki obronią się w różnych stylizacjach.
Lucy: Wasze wokale brzmią bardzo profesjonalnie. Czy bierzecie lekcje śpiewu?
Frank: Nie uczymy się klasycznego wokalu, opanowaliśmy tylko podstawy. Ważniejsza jest ciężka praca nabierane doświadczenie.
Lucy: Wasze teksty traktują o miłości, religii i społeczeństwie. Co krytykujecie?
Angela: Na pewno nie miłość. (śmiech) Chociaż może mieć ona wiele twarzy właśnie to chcemy przekazać naszą muzyką.
Daniel: Z szacunku dla religii nie negujemy istnienia w świecie czegoś tajemniczego. Nawet jeśli nie przynależymy do żadnego kultu, popieramy każdą pokojową formę ich wyznawania. We współczesnym społeczeństwie to prawdopodobnie najważniejszy aspekt wymagający dyskusji. Jest wiele tematów wartych rozmowy, jednak pewnie znacznie wydłużyłoby to wywiad.
Lucy: Znaleźliście nową wytwórnię. Jak to się stało?
Frank: Działamy teraz dla Lukotyk Records, a zaczęło się to od czystego przypadku. Jesteśmy bardzo zadowoleni ze współpracy, mieliśmy dużo szczęścia i nasza wizja przyszłości jest bardzo optymistyczna.
Lucy: Jakie są słabe i mocne strony Caisaron? Nad czym musicie jeszcze popracować?
Angela: Naszym najgorszym problemem jest to, że doba ma tylko 24h. Chcielibyśmy spróbować nowych rzeczy, tworzyć nowe piosenki, ale nie mamy na to tyle czasu, ile byśmy chcieli. Naszą największą zaletą jest, według naszych fanów, melodia i unikatowość naszych piosenek.
Lucy: Czego słuchacie w wolnym czasie?
Daniel: Prywatnie słucham sceny dark. Właściwie wszystkiego od softowego synthu aż do zniekształconego electro i muzyki akustycznej.
Angela: Zakres moich muzycznych zainteresowań jest dość szeroki – od electropopu do industrialu i wielu innych. Scena dark nie jest wystarczająca, by znaleźć w niej odbicie każdego nastroju i zainteresowania.
Lucy: Jakie macie hobby poza muzyką?
Daniel: Uwielbiam clubbing. I zwykłe rzeczy: podróże, sport, czytanie i szczególnie ulubione – gry ze znajomymi.
Angela: Hobby? Moim jedynym hobby jest muzyka. Oprócz tego lubię jazdę samochodem, kino i wszystkie normalne rzeczy, które ludzie lubią robić.
Frank: Spędzam dużo czasu skupiając się na muzyce. Jeśli mam trochę czasu, idę na siłownię lub spędzam czas z moim psem.
Lucy: Jak długo jesteście członkami sceny muzycznej? Co sądzicie o obecnej sytuacji i jakie macie dla niej prognozy na przyszłość?
Daniel: Czy w moim życiu było cokolwiek innego niż scena muzyczna? Nie przypominam sobie. Zacząłem słuchać Depeche Mode, gdy miałem 10 lat. W wieku 13 lub 14 byłem na swojej pierwszej imprezie. Od tamtej pory, jestem częścią sceny.
Angela: Nie pamiętam dokładnie. Chyba miałam 15 lat, chodziłam do klimatycznych klubów. Ta sama historia.
Frank: Jeśli chodzi o przyszłość sceny, w ciągu ostatnich lat utrzymuje się tendencja do zainteresowania zespołami o już ugruntowanej pozycji. Niewiele nowych kapel osiąga duży sukces, ale jest dużo takich, które mają potencjał. Mamy nadzieję, że scena nie przestanie odkrywać nowych dźwięków i zespołów – to jedyny sposób, by była wciąż żywa i aktywna.
Lucy: Bardzo mi się podobają Wasze zdjęcia. Kto je zrobił?
Daniel: Nasze nowe zdjęcia zostały wykonane przez fotografa Ronny'ego Marzoka. W ciągu ostatnich kilku lat pracował z innymi kapelami. Znamy się od czasów szkoły, więc naturalne było, że go o to poproszę. To był bardzo ekscytujący dzień z wieloma świetnymi zdjęciami. Kilka dni zajęło nam zdecydowanie, które zdjęcia będą naszymi oficjalnymi.
Lucy: Wielkie dzięki za rozmowę! Życzymy Wam wielu sukcesów! Jakieś ostatnie słowa dla czytelników?
Angela: Hej, wszyscy ludzie, gdziekolwiek jesteście! Odważcie się, by poznać nasz zespół i nasze brzmienie!
Strony: