Wywiad z META MEAT
Czytano: 5020 razy
META MEAT właśnie wydali naprawdę wyjątkowy album "Infrasupra", który jest ich drugim po "metameat" z 2016 roku. Potraktowałam to jako dobrą okazję do porozmawiania trochę o ich muzyce – o jej koncepcjach, wizualnej reprezentacji i inspiracjach. Z Philem Von i Somekilos - o tym, co to znaczy tworzyć muzykę, która jest zarówno osobista, jak i stylistycznie hipnotyzująca.
META MEAT to naprawdę wyjątkowy projekt – ponieważ jest to pierwszy wywiad dla Polskiej prasy - czy moglibyście dać nam jakieś tło - jak się spotkaliście, na przykład? Obaj graliście wcześniej w innych projektach...
Phil Von: Obaj graliśmy wczesniej w Von Magnet, tak się spotkaliśmy. Pewnego dnia Hugues (Somekilos) zapytał mnie czy chciałbym stworzyć z nim duet. Tak więc to był jego pomysł i musze przyznać, ze jestem bardzo wdzięczny za tę propozycję. Wygląda na to, ze świetnie się uzupełniamy i że tworzona przez nas muzyka w naturlany sposób to odzwierciedla.
Somekilos: Tak, to pierwszy wywiad dla Polskiej prasy i bardzo dziękujemy za tą możliwość. Z moim innym zespołem 2kilos &More (+Black Sifichi), mieliśmy okazję grać kilka razy w Polsce - także podczas WIF w 2014.
Swego rodzaju etniczny czy plemienny rytm wydaje się być wszechobecny w Waszej muzyce - jaka jest koncepcja tego co tworzycie? Zarówno w kwestiach muzycznych jak i wizualnych?
PV: Oryginalna koncepcja była dość intuicyjna. Po prostu połączyliśmy naszą wiedzę na temat perkusji i pasję aby osiągnąć wspólny cel: jak odnależć nasza prawdziwą "pierwotną" prawdę, głębię, energię? Zrozumieliśmy, że nasza muzyka nieustannie balansowała pomiędzy świadomością jej intelektualnej struktury, a potrzebą uwolnienia się i odnalezienia prawdziwego transu. Te przeciwieństwa były inspiracją dla nazwy Meta Meat i koncepcji, które można zarówno usłyszeć w naszej uzyce jak i zobaczyć w videoclipach.
Skąd czerpiecie pomysły? Jakie jest Wasze zapelecze muzyczne, czy sami także słuchacie podobnej muzyki?
PV: Osobiście zawsze bardzo pociągała mnie muzyka etniczna. Dzięki znajomości flamenco zetknąłem się z muzyką arabską i orientalnymi rytmami, później współpracowałem z plemieniem Gnawa w Maroku, potem pracowałem w Turcji z muzykami sufickimi. Z Huguesem, choć łączy nas pewne tło kulturowe (postindustrialne / współczesne / elektroniczne), to mamy też bardzo różne gusta, dlatego nasza współpraca jest tak interesująca. Jestem raczej oldschoolowy, uwielbiam Joni Mitchell lub wciąż próbuję analizować rzemiosło Beatlesów. Generalnie nie słucham zbyt wiele muzyki. Hugues kupuje albumy, naprawdę słucha przeróżnych stylów i pozostaje w kontakcie z nowoczesną twórczością muzyczną, dlatego wnosi nowoczesność do naszego projektu.
A propos oprawy wizualnej – do tej pory tylko raz widziałam Was grających na żywo (niestety, mam nadzieję na więcej) – na Wrocław Industrial Festival – i muszę przyznać, że było to hipnotyzujące show. Łączycie elementy teatralne, niesamowity beat i melodie z elementami pierwotnymi. Całość daje transowy, hipnotyczny efekt. Czym są dla Was występy na żywo?
PV: Bycie w pełni obecnym "na żywo" daje mi szansę na kontakt z Huguesem i jego grą na perkusji, dzięki czemu czuję naszą muzykę w bardzo osmotyczny sposób. Na scenie na nowo odkrywam nasze brzmienie poprzez podstawową percepcję organiczną, która odziera nas obu z naszych społecznych, egzystencjalnych "skorup", to znaczy, kiedy możemy wreszcie rozluźnić się i stać się "jednym" (ciało + dusza / meat + meta / infra + supra) z naszą muzyką.
Przechodząc do nowego wydawnictwa - "Infrasupra" ukazało się we wrześniu. Musieliśmy czekać pięć lat po "Meatameat" na nowy album. Dlaczego tak długo?
SK: Daliśmy sobie czas na tworzenie szkiców, akceptację na popełnianie błędów, namysł i poruszanie się w "niewłaściwych" kierunkach. Tak naprawde najpierw skomponowaliśmy szkice, które później porzuciliśmy i wymazaliśmy… Czas dał nam perspektywę i jasność, zrozumieliśmy, jak pisać inaczej, a potem wyobraziliśmy sobie inny kierunek artystyczny. Kiedy nowe piosenki były gotowe, podjęliśmy decyzję o zmiksowaniu albumu sami i że Phil zajmie się ostateczną produkcją… Oznaczało to, że przejęliśmy kontrolę nad całym procesem i mogliśmy zarządzać czasem bez żadnej presji. Oczywiście nie pomógł także długi czas, jaki dziś potrzebują fabryki tłoczni na dostarczanie płyt winylowych (płyta była gotowa w styczniu 2021 roku).
Opowiedzcie o ogólnej idei albumu i czym różni się od Waszego poprzedniego wydawnictwa?
SK: Chcieliśmy zrobić wszystko lepiej, to było najważniejsze. Chcieliśmy też obrać bardziej akustyczne podejścia. Na pierwszym albumie najpierw była elektronika + sample, a potem dodano akustyczne bębny i instrumenty, które przez to stały się w jakiś sposób drugorzędne. Tym razem odwróciliśmy proces. Podczas trasy w Niemczech mieliśmy dzień wolny, zamiast odpoczywać, planowaliśmy zarezerwować studio tańca i tam nagrywaliśmy różne improwizowane rytmy w różnych ustalonych tempach, używając tylko naszych małych bębnów ręcznych. Koncepcja i brzmienie naszego nowego albumu narodziły się z tej świeżej i rekreacyjnej sesji.
Jak wygląda proces twórczy w Waszym przypadku? Jak tworzycie nowe utwory?
PV: Ponieważ mieszkamy w różnych krajach, zazwyczaj pracujemy wysyłając sobie nawzajem podstawowe elementy, które nam się podobają. A potem odpowiadamy, dodając kolejne warstwy - tak materiał nabiera kształtu, budowany krok po kroku, poprzez kolejne etapy "tam i z powrotem". Niemniej jednak w przypadku drugiej płyty ta metoda miała swoje ograniczenia, dlatego zrozumieliśmy, że musimy być razem, aby doświadczyć i na nowo wymyślić bardziej intuicyjne podejście.
Jak nagrywacie partie wokalne do takich utworów jak "Animal". Dla mnie to prawdziwy pokaz tego co może ludzki głos. I nie chodzi mi wyłącznie o tradycyjnie rozumiane "śpiewanie".
PV: W naszym rozumieniu puls rytmu może być również tworzony przez oddech i abstrakcję wokalną. W plemionach etnicznych wokalne polirytmy często tworzą te akcenty i dynamikę, to była główna inspiracja tego utworu.
Tworząc muzykę używacie mnóstwa instrumentów - i to niezbyt tradycyjnych, jeśli mogę tak powiedzieć. Skąd pomysł na zastosowanie takiego arsenału do tworzenia własnego brzmienia?
SK: Te instrumenty są dość archaiczne, dlatego są nam tak bliskie. Po pierwsze, wystarczy stać się znowu dzieckiem uderzającym w mały ręczny bębenek, aby poczuć że po prostu "żyję". Jest też coś zmysłowego w sposobie, w jaki się pieścisz, potem klepiesz, a potem uderzasz w bębenek dłonią lub pałeczką. Potem oczywiście, kiedy pracowaliśmy nad nagraniami tych "prostych" bębnów za pomocą komputerów, dodając cyfrowe próbki i syntezatory, praca stawała się coraz bardziej orkiestrowa i w pewien sposób architektoniczna.
Czym jest dla Was muzyka? Czy jest to konceptualna, intelektualna, czy jest to kwestia tego co w sercu gra? A może zupełnie inaczej?
PV: To naprawdę zależy, ponieważ jest to bardzo osobiste. To jest piękno i moc muzyki. Dla wszystkich naszych ludzkich potrzeb i na wszystkie różne poziomy postrzegania ciała/umysłu istnieje inny rodzaj muzyki. Jest to przede wszystkim suma wibracji, która komunikuje się z ciałem na różne sposoby, ponieważ częstotliwości i rytmy generują doznania, ale także mentalny, poetycki przekaz i ogniwo pamięciowe, które przekłada się na nasze emocje. Każdy z nas może wybrać, jak woli odbierać ten złożony zestaw wrażliwości.
Czego możemy się spodziewać dalej - czy planujecie jakieś występy na żywo z projektem? Albo nowe odkrycia muzyczne?
SK: To i to jak mamy nadzieję. Oczywiście chętnie wychodzimy na scenę, by wstrząsnąć widownią i ożywić dusze. Ale też chcemy napisać kilka nowych utworów eksplorujących różne muzyczne pejzaże i horyzonty, co byłoby wyzwaniem dla nas obojga.
Bardzo dziękuję za czas poświęcony na odpowiedzi na pytania. Bardzo to doceniam!
Jeszcze raz dziękujemy! ;-)
META MEAT to naprawdę wyjątkowy projekt – ponieważ jest to pierwszy wywiad dla Polskiej prasy - czy moglibyście dać nam jakieś tło - jak się spotkaliście, na przykład? Obaj graliście wcześniej w innych projektach...
Phil Von: Obaj graliśmy wczesniej w Von Magnet, tak się spotkaliśmy. Pewnego dnia Hugues (Somekilos) zapytał mnie czy chciałbym stworzyć z nim duet. Tak więc to był jego pomysł i musze przyznać, ze jestem bardzo wdzięczny za tę propozycję. Wygląda na to, ze świetnie się uzupełniamy i że tworzona przez nas muzyka w naturlany sposób to odzwierciedla.
Somekilos: Tak, to pierwszy wywiad dla Polskiej prasy i bardzo dziękujemy za tą możliwość. Z moim innym zespołem 2kilos &More (+Black Sifichi), mieliśmy okazję grać kilka razy w Polsce - także podczas WIF w 2014.
Swego rodzaju etniczny czy plemienny rytm wydaje się być wszechobecny w Waszej muzyce - jaka jest koncepcja tego co tworzycie? Zarówno w kwestiach muzycznych jak i wizualnych?
PV: Oryginalna koncepcja była dość intuicyjna. Po prostu połączyliśmy naszą wiedzę na temat perkusji i pasję aby osiągnąć wspólny cel: jak odnależć nasza prawdziwą "pierwotną" prawdę, głębię, energię? Zrozumieliśmy, że nasza muzyka nieustannie balansowała pomiędzy świadomością jej intelektualnej struktury, a potrzebą uwolnienia się i odnalezienia prawdziwego transu. Te przeciwieństwa były inspiracją dla nazwy Meta Meat i koncepcji, które można zarówno usłyszeć w naszej uzyce jak i zobaczyć w videoclipach.
Skąd czerpiecie pomysły? Jakie jest Wasze zapelecze muzyczne, czy sami także słuchacie podobnej muzyki?
PV: Osobiście zawsze bardzo pociągała mnie muzyka etniczna. Dzięki znajomości flamenco zetknąłem się z muzyką arabską i orientalnymi rytmami, później współpracowałem z plemieniem Gnawa w Maroku, potem pracowałem w Turcji z muzykami sufickimi. Z Huguesem, choć łączy nas pewne tło kulturowe (postindustrialne / współczesne / elektroniczne), to mamy też bardzo różne gusta, dlatego nasza współpraca jest tak interesująca. Jestem raczej oldschoolowy, uwielbiam Joni Mitchell lub wciąż próbuję analizować rzemiosło Beatlesów. Generalnie nie słucham zbyt wiele muzyki. Hugues kupuje albumy, naprawdę słucha przeróżnych stylów i pozostaje w kontakcie z nowoczesną twórczością muzyczną, dlatego wnosi nowoczesność do naszego projektu.
A propos oprawy wizualnej – do tej pory tylko raz widziałam Was grających na żywo (niestety, mam nadzieję na więcej) – na Wrocław Industrial Festival – i muszę przyznać, że było to hipnotyzujące show. Łączycie elementy teatralne, niesamowity beat i melodie z elementami pierwotnymi. Całość daje transowy, hipnotyczny efekt. Czym są dla Was występy na żywo?
PV: Bycie w pełni obecnym "na żywo" daje mi szansę na kontakt z Huguesem i jego grą na perkusji, dzięki czemu czuję naszą muzykę w bardzo osmotyczny sposób. Na scenie na nowo odkrywam nasze brzmienie poprzez podstawową percepcję organiczną, która odziera nas obu z naszych społecznych, egzystencjalnych "skorup", to znaczy, kiedy możemy wreszcie rozluźnić się i stać się "jednym" (ciało + dusza / meat + meta / infra + supra) z naszą muzyką.
Przechodząc do nowego wydawnictwa - "Infrasupra" ukazało się we wrześniu. Musieliśmy czekać pięć lat po "Meatameat" na nowy album. Dlaczego tak długo?
SK: Daliśmy sobie czas na tworzenie szkiców, akceptację na popełnianie błędów, namysł i poruszanie się w "niewłaściwych" kierunkach. Tak naprawde najpierw skomponowaliśmy szkice, które później porzuciliśmy i wymazaliśmy… Czas dał nam perspektywę i jasność, zrozumieliśmy, jak pisać inaczej, a potem wyobraziliśmy sobie inny kierunek artystyczny. Kiedy nowe piosenki były gotowe, podjęliśmy decyzję o zmiksowaniu albumu sami i że Phil zajmie się ostateczną produkcją… Oznaczało to, że przejęliśmy kontrolę nad całym procesem i mogliśmy zarządzać czasem bez żadnej presji. Oczywiście nie pomógł także długi czas, jaki dziś potrzebują fabryki tłoczni na dostarczanie płyt winylowych (płyta była gotowa w styczniu 2021 roku).
Opowiedzcie o ogólnej idei albumu i czym różni się od Waszego poprzedniego wydawnictwa?
SK: Chcieliśmy zrobić wszystko lepiej, to było najważniejsze. Chcieliśmy też obrać bardziej akustyczne podejścia. Na pierwszym albumie najpierw była elektronika + sample, a potem dodano akustyczne bębny i instrumenty, które przez to stały się w jakiś sposób drugorzędne. Tym razem odwróciliśmy proces. Podczas trasy w Niemczech mieliśmy dzień wolny, zamiast odpoczywać, planowaliśmy zarezerwować studio tańca i tam nagrywaliśmy różne improwizowane rytmy w różnych ustalonych tempach, używając tylko naszych małych bębnów ręcznych. Koncepcja i brzmienie naszego nowego albumu narodziły się z tej świeżej i rekreacyjnej sesji.
Jak wygląda proces twórczy w Waszym przypadku? Jak tworzycie nowe utwory?
PV: Ponieważ mieszkamy w różnych krajach, zazwyczaj pracujemy wysyłając sobie nawzajem podstawowe elementy, które nam się podobają. A potem odpowiadamy, dodając kolejne warstwy - tak materiał nabiera kształtu, budowany krok po kroku, poprzez kolejne etapy "tam i z powrotem". Niemniej jednak w przypadku drugiej płyty ta metoda miała swoje ograniczenia, dlatego zrozumieliśmy, że musimy być razem, aby doświadczyć i na nowo wymyślić bardziej intuicyjne podejście.
Jak nagrywacie partie wokalne do takich utworów jak "Animal". Dla mnie to prawdziwy pokaz tego co może ludzki głos. I nie chodzi mi wyłącznie o tradycyjnie rozumiane "śpiewanie".
PV: W naszym rozumieniu puls rytmu może być również tworzony przez oddech i abstrakcję wokalną. W plemionach etnicznych wokalne polirytmy często tworzą te akcenty i dynamikę, to była główna inspiracja tego utworu.
Tworząc muzykę używacie mnóstwa instrumentów - i to niezbyt tradycyjnych, jeśli mogę tak powiedzieć. Skąd pomysł na zastosowanie takiego arsenału do tworzenia własnego brzmienia?
SK: Te instrumenty są dość archaiczne, dlatego są nam tak bliskie. Po pierwsze, wystarczy stać się znowu dzieckiem uderzającym w mały ręczny bębenek, aby poczuć że po prostu "żyję". Jest też coś zmysłowego w sposobie, w jaki się pieścisz, potem klepiesz, a potem uderzasz w bębenek dłonią lub pałeczką. Potem oczywiście, kiedy pracowaliśmy nad nagraniami tych "prostych" bębnów za pomocą komputerów, dodając cyfrowe próbki i syntezatory, praca stawała się coraz bardziej orkiestrowa i w pewien sposób architektoniczna.
Czym jest dla Was muzyka? Czy jest to konceptualna, intelektualna, czy jest to kwestia tego co w sercu gra? A może zupełnie inaczej?
PV: To naprawdę zależy, ponieważ jest to bardzo osobiste. To jest piękno i moc muzyki. Dla wszystkich naszych ludzkich potrzeb i na wszystkie różne poziomy postrzegania ciała/umysłu istnieje inny rodzaj muzyki. Jest to przede wszystkim suma wibracji, która komunikuje się z ciałem na różne sposoby, ponieważ częstotliwości i rytmy generują doznania, ale także mentalny, poetycki przekaz i ogniwo pamięciowe, które przekłada się na nasze emocje. Każdy z nas może wybrać, jak woli odbierać ten złożony zestaw wrażliwości.
Czego możemy się spodziewać dalej - czy planujecie jakieś występy na żywo z projektem? Albo nowe odkrycia muzyczne?
SK: To i to jak mamy nadzieję. Oczywiście chętnie wychodzimy na scenę, by wstrząsnąć widownią i ożywić dusze. Ale też chcemy napisać kilka nowych utworów eksplorujących różne muzyczne pejzaże i horyzonty, co byłoby wyzwaniem dla nas obojga.
Bardzo dziękuję za czas poświęcony na odpowiedzi na pytania. Bardzo to doceniam!
Jeszcze raz dziękujemy! ;-)