AlterNation - magazyn o muzyce Electro, Industrial, EBM, Gothic, Darkwave i nie tylko
Elektronaschlag #8


Czytano: 10851 razy


Wykonawca:

Galerie:

Elektronaschlag #8 Altenburg 30/31/03.07

Elektroanschlag, ósma edycja, i cóż... maszyny przemówiły po raz kolejny napędzane przez wyobraźnię, wrażliwość i niesamowitą inwencję zaproszonych artystów... Festiwal trwał przez dwa dni – piątek i sobotę - zaprezentowało się na nim siedemnaście projektów i muszę przyznać na samym początku: było to naprawdę wspaniałe wydarzenie. ..jak to kiedyś napisano zadbaj o sens, a dźwięki same zadbają o siebie - no i tak chyba to podsumowuje najlepiej festiwal – artyści zaproszeni wydawali się wiedzieć dokładnie o co im chodzi w tym co robią, nie grali sobie a muzom, tak więc i muzyka, którą dane nam było usłyszeć po prostu powalała... oryginalnością, niesamowitymi zestawieniami i ogólnym wrażeniem jakie wywoływała...a także ożywczym istnieniem w niej sensu:)
Ale idźmy dalej...

Festiwal rozpoczął projekt THE_EMPATH, na którego koncert niestety się spóźniliśmy (tak, ofiary losu i tak dalej, zgadzam się). the_empath aka Mike Erkau tworzy muzykę elektroniczną od 1993, a to co komponuje można określić jako miks ambientu, elektroniki i industrialu z dodatkami sampli i sporym wsparciem wizualnym.
http://www.myspace.com/theempath http://www.empath.erkau.de

CERVELLO ELETTRONICO
http://www.cervelloelettronico.com
http://www.myspace.com/cervelloelettronico

Następny koncert już mieliśmy okazję obejrzeć/wysłuchać/doświadczyć, a grał niesamowity Cervello Elettronico (nazwa znaczy tyle co 'elektroniczny mozg'). Projekt został założony przez Davida Christian aka Snarf. Mocno pod wpływem osiemdziesiątek CE tworzy coś w stylu koktajlu power noise, EBM i techno.
Jako się rzekło koncert był niesamowity: zadziwiające kombinacje dźwięków wpadających w ucho prawie natychmiast, ciężkich, mocno uderzających a zarazem tanecznych i niezmiernie energetycznych. Wprawiliśmy się w delikatny trans i muszę przyznać, że było to zbijające z nóg uczucie i wspaniały początek. Ogólnie – gratka dla wielbicieli dynamizmu w wersji nie-banalnej, nie-powtarzalnej i nie-nudnej zawierająca w sobie dźwięki metalicznej surówki, dudniące zaplecze i dodatkowo wzmacniający wszystko bit plus porywające melodie. Po prostu klinga w mózg – jakie to odczucie, niech każdy sam osądzi: ostatni album CE to "Negate The Instigator"
Setlista: Intro, Plastic Face, Asphyxiate, Negate The Instigator, Drop The Bomb, Rock Your Cage, Stolen Memories

TALVEKOIDIK
http://www.myspace.com/talvekoidik

unit299_09 z formacji s.k.e.t. stworzył coś własnego pod nazwą Talvekoidik, Muzyka jaką tworzy to faktycznie jakość, która odbiega od tego co słychać np. na "Baikonur". Całość jest znacznie bardziej hipnotyczna, powolna, medytacyjna i emocjonalna, wypływająca może z nieco głębszych pokładów i wywierająca inne wrażenie: mianowicie wyciszenia, skupienia i rozpłynięcia się w dźwiękach. To taka muzyka poszukania (niekoniecznie 'wielkiego być może':) Co się odczuwa przy słuchaniu Talvekoidik to ożywienie, a zarazem pewien stan klasztornej koncentracji, jest też trochę też jakby spoglądanie w otchłań; muzyka jest bardzo piękna i jeśli się w nią wsłuchać w spokoju na pewno poruszy - jak się wydaje tutaj działa powiedzenie, że muzyka zaczyna się tam, gdzie nie docierają słowa...
Jeśli chodzi o wizualizacje, jakie towarzyszyły koncertowi, to było to zestawienie widoków nowoczesnego miasta i pustyni, wszystko na zasadzie kontrastu, znakomicie obrazowały sposób w jaki rozwijała się muzyka.
Setlista: rough baltic shore, eismeer, sandstorm, atlas, goodbye of the certainty, silent reflections, power of eclecticism

FRAGMENT KING
http://www.myspace.com/fragmentking
http://www.nexialist.com

który to pojawił sie wraz potem mógłby się chyba trochę skojarzyć z wyczynami Idiot Saint Crazy jeśli ktoś może ten koncert pamięta z WIF 06', muzyka to noise trzymany na dość długiej smyczy, nieregularnie miażdżące dźwięki, przenikające głęboko w świadomość i następnie tłukące się po mózgu w sposób, który momentami może być bolesny. Nie jest to muzyka przyjazna dla konsumenta jeśli się mogę tak wyrazić, ale najwyraźniej nie o to też chodzi, jeśli już to może raczej o osłupienie, zahipnotyzowanie i stratowanie, staranowanie dźwiękiem, bo tak też się po tym koncercie czułam – niczym po bliskim spotkaniu z walcem.

SONIC AREA
http://www.myspace.com/sonicarea
http://audiotrauma.music.free.fr

Jednak pomoc w postaci balsamicznych dźwięków już była w drodze i na scenie pojawił się projekt Sonic Area. Powstał on w 1997 roku i od tego czasu tworzy muzykę będącą eksperymentem na rzeczywistości, której każdy dźwięk jest traktowany z osobna i odzwierciedla dwoistość. Dla mnie osobiście koncert był interesujący ze względu na zmienność muzycznej fali płynącej w kierunku publiczności to żywiej to wolniej, tworząc bądź wrażenie niespożytej energii, bądź zagrożenia lub zniszczenia. Trochę stałych elementów w tego typu muzyce, czyli falującego transu, a trochę oryginalnych wstawek w postaci sampli i przesterowanych pasaży i dynamicznie rozwijającej sie linii melodycznej – bardzo ciekawe wrażenie, zwłaszcza, że i sam artysta zdawał się trwać w jakimś transie wyzwalającym produktywne siły twórcze.

DETRITUS
http://www.endogenous.co.uk/biog.htm
http://www.myspace.com/detritusdave

Następny koncert był jednym z tych, które całkowicie mnie zwojowały, mianowicie koncert projektu Detritus. Projekt powstał w 2002 roku, wtedy tez została wydana demówka "Martyr" stanowiąca wyraz wielu inspiracji płynących m.in z industrial/drum n bass. Kolejne wydania to "Sense" oraz pierwsze wydawnictwo z prawdziwego zdarzenia "Conjugate", split z Antigen Shift. Koncert był eksplozją tanecznych, dynamicznych melodii, pozbawionych całkowicie części wokalnej, za to nasyconych oryginalnymi aranżacjami, ożywczymi i bardzo chwytliwymi kawałkami, które sprawiły, że sala zafalowała w bardzo energicznym rytmie. Dodatkiem do tego były przeplatające całość nici niezmiernie transowych dźwięków dodające materii Detritus siły uderzeniowej atakującej zmysły z każdej możliwej strony.
Setlista: Desolate (5-htp Mix), Collide, Detrimental, Inside Blue Ice, Interrupted, Day One, U(s), Fragments, Melting Snow

CATHOLIC BOYS IN HEAVY LEATHER
http://www.roger-rotor.ch/catholic
http://www.myspace.com/catholicboysinheavyleather

Po tej jakże wystawnej uczcie nastąpiła zmiana dekoracji, gdyż nadszedł czas na koncert CATHOLIC BOYS IN HEAVY LEATHER. W przypadku tego dwu osobowego projektu ciężko pominąć aspekt wizualny, image był nieco w stylu osiemdziesiątek, wszystko starannie zaaranżowane i przemyślnie wystylizowane: czarne skóry, cyklistówki i wokal odśpiewywany przez megafon i nadajnik policyjny – całość zdawała się zachwycać publiczność, a już wersja " Daddy cruel" w wykonaniu CBIHL to był entuzjazm niesamowity – cóż, ja osobiście nie preferuje takiego typu muzyki, zwłaszcza, ze w pewnym momencie hałas zaczął tańczyć w takim wiatraku, że stało się to dla mnie nie do wytrzymania, być może moja granica znoszenia hałasu jest jeszcze niska, bo uciekłam do drugiej sali z tego koncertu przeglądać wydawnictwa i relaksować się w mniej destrukcyjny sposób. Oraz zbierać siły na koncert:

AH CAMA-SOTZ
http://www.myspace.com/ahcamasotzbatsandcats
http://ahcama-sotz.com

który był ukoronowaniem pierwszego dnia festiwalu. Ah cama-sotz to projekt, który czerpie z wielu źródeł, m.in z mitologii, okultyzmu, czy krwawej historii, muzycznie zaś z elektroniki, ambientu jak i techno. Taneczne właściwości muzyki Ah Cama-sotz mieliśmy okazję podziwiać już na Wrocław Industrial Festiwal 07, a jednak Herman Klapholz w towarzystwie Sal-Ocin z Empusae to juz zupełnie inna jakość. Dodatek w postaci rytmicznie (i bardzo szybko) uderzających bębenków dodały dynamizmu i mocy muzyce, wzmocniły także gęstość dźwięków i ich siłę rażenia tak, że w efekcie powstrzymać się od tańca było bardzo trudno (zresztą i nie staraliśmy się zbytnio:). Szybkie, taneczne tempo, wyrównujący i regulujący całość bit, sample i generalnie muzyka będąca niezmiernie oryginalną kombinacją mroku i parkietowego szaleństwa oczarowały mnie bez reszty. Transowo, chwytliwe płynący strumień: muzyka bez ustanku sunęła przez nasze mózgi pobudzający tylko uzależnienie w którym i tak tkwimy juz beznadziejnie już od "Terra Infernalis". Meksykański nietoperz zmiótł nas po prostu z powierzchni parkietu gdzie trzymaliśmy się dzielnie, aż po bis (a na bis, a jakże " hungrr-ah", dobrze, że trochę sił sobie zachowałam:), który nas już dobił. O żadnym afterze nie mogło być mowy i powlekliśmy się na nasze festiwalowe leże.
Setlista: lustt, har-rhem, exxtrrminate (my way to heresy 2005 ce-mix), deo gratias, estigmas, the blood is red, corridors of the unseen (slowmovingorientalmix), nachtzehrer, armitangosh, your darkest soul, thermonuclear, hungrr-ah


Sobota 31.03.2007
Dzień drugi nie był bynajmniej oddechem po piątkowych szaleństwach i dawce niewiarygodnej energii. Już pierwszy projekt

100BLUMEN
http://www.myspace.com/100blumen
http://www.100-blumen.de

to był zmasowany atak dźwięków o natężeniu, które tylko miłość do wyjątkowo żrącego industrialu pozwala znieść. Znieśliśmy to wszystko mężnie, a wręcz byliśmy zachwyceni. Kontrast był przedni – na skraju stołu doniczka, w doniczce kwiateczki, a z maszyn wyłaziło piekło muzyczne wprost z dziewiątego kręgu noise. Co nie oznacza, że brakowało temu wszystkiego dynamizmu i jakichś tanecznych elementów – nie, wszystko o było zawarte w muzyce 100blumen, tyle, że nie w oczywisty sposób.
Setlista: flowers-capitalism 1:0, a las barricadas, flagburner, mystic of foambath, taliban, barricades, punk was..., what kind of man are you, enduring freedom

NULLVEKTOR vs. MC1R
http://www.bodyfunk.de/nullvektor
http://www.mc1r.de
http://www.myspace.com/mc1r

Występ numer dwa zarezerwowany był dla NULLVEKTOR vs. MC1R - pierwszy z nich to Stefan Böhm, który był także współtwórcą Pzychobitch, S.I.N. A i niegdyś Mono No Aware, drugi zaś - MC1R – to tEuToN (władca). No i wszystko jasne, czyż nie?:) A tak poważnie, ich występ to był jeden z najlepszych na festiwalu – wszystko skrzyło sie energią i tanecznym bitem, tak, że po koncercie byliśmy całkowicie zniszczeni i wbici w parkiet. Niezmiernie przyjemne uczucie:)
Całość rozwijała się na zasadzie muzycznego dialogu między dwoma muzykami, a dialog był burzliwy co tez dało odzwierciedlenie w dźwiękach. Bardzo dynamicznie.

STROPS
http://www.myspace.com/stropslv

Strops powstał w 1998 roku. Manifest projektu to łamanie dominacji prasy nad ludzkim umysłem i przeciwdziałanie infekowaniu ludzkich mózgów przez tychże poprzez kreowanie nowej przestrzeni w której broń obróci się przeciw jej twórcom.
Ich koncert na Elektroanschlag to uderzenia w rury plus elektroniczne melodie plus image w stylu kombinezony i arafatki przewiązane sznurkiem. Efekt? Nieco chaotycznie biegnące dźwięki przecinane samplami (m.in z telewizyjnych komunikatów), uderzeniami, pogłosami i atmosferą raczej mroczną i podszytą groźbą.

TWINKLE
http://www.myspace.com/twinkleaudiotrauma
http://audiotrauma.music.free.fr/

Autorami projektu są Yves Cornu i JB LeDuc. Ich koncert był także ten z gatunku energetycznych i tanecznych (właściwie dynamizm przeważał podczas Festu), natomiast sam autor projektu pojawił sie pomalowany czarną farbą (przez farbę prześwitywały paski ciała, wrażenie jakby na ciele odwzorowano koronkę), co mnie osobiście przywołało skojarzenia z filmem Bagińskiego " Katedra" (moment w którym, ale to było chwilowo, niesamowity dynamizm koncertu nie skłaniał do przemyśleń, a raczej do jakiegoś szeroko zakrojonego ruchu po parkiecie:) Muzyka Twinkle jest dzika i niekontrolowana, właściwie ciężko mi wyobrazić sobie taką smycz, która powstrzymała by dźwięki od kopania i kąsania. Są to wibrujące, wszechogarniające melodie poruszające się szybko, kapryśnie niczym na uczcie wydaje przez natchnionego szamana.
Setlista:
1 Introduction 2 La dictée (processing industry_audiotrauma006) 3 Le passage (rythm for decay_infekted sound) 4 Les voix contaminées* 5 Les passages oubliés (compilation Elektroanschlag n°3) 6 Ton style* 7 Interdiction absolue (processing industry_audiotrauma006) 8 Tu as perdu (processing industry_audiotrauma006) 9 Twinkle Star* 10 La danse du bruit (processing industry_audiotrauma006) (tytuł jest jeszcze nie ustalony, kawałki nie są jeszcze wydane, ukażą sie na albumie "Le jouet" we wrześniu 2007.)

ZERO DEGREE
http://www.zero-degree.de

ZD dał dobry energetyczny koncert, ale jakoś zabrakło w nim 'bożej iskry' żeby przyciągnąć moja uwagę na dłużej. Po prostu kawałek dobrej, tanecznej muzyki, ale nie odpaliłabym fajerwerków na cześć ZD. Przynajmniej jeszcze nie na tym etapie.

THE INCREDIBLE THREE

trzech muzyków, którzy razem stworzyli coś w rodzaju przestawienia na sześć rąk (i w trakcie na jeden tors nagi męski, tak, i po co komu jeszcze wizualizacje:). Muzycznie było jak się wydaje zgodnie z konwencją ósemki – bardzo żywo i dynamicznie toteż i bawiliśmy się na tym koncercie bardzo dobrze.

ESPLENDOR GEOMETRICO
http://www.geometrikrecords.com
http://www.myspace.com/esplendorgeometrico

EG to prawdziwi giganci, istnieją na scenie od roku 1978, a ich korzenie sięgają aż do samych podstaw hiszpańskiej sceny industrialnej. Losy EG przebiegały dość burzliwie, momentami zespół istniał jako trio, innymi zaś jako duet, dość powiedzieć, ze muzyka jaką tworzą jest obecnie inspiracją dla wielu artystów.
Jeśli idzie o ich koncert na EA 8, to był to popis o sile tornada... mogłabym to porównać z takim efektem jaki na mnie wywarł pierwszy raz koncert Ministry, a więc niezwykle silny, trochę ogłuszający, ale z cała pewnością wywołujący pozytywną reakcję. Dość, ze wokalista produkował takie dźwięki, ze czasem ciężko uwierzyć, ze ludzki głos może się wspiąć na takie rejestry i osiągnąć tak dramatyczny a zarazem niesamowity efekt. Nie mówiąc o tym,z ę w pewnym momencie skoczył w publiczność. Muzyka była co prawda tłem do popisów wokalnych, tym niemniej tłem niezmiernie przenikającym tkanki i bardzo ostro wnikającym w uszy. Chociaż publika po koncercie domagała się bisu tupaniem i okrzykami nic z tego nie wyszło i na scenie pojawił się kolejny zespół, a mianowicie

HEIMSTATT YIPOTASH
http://www.myspace.com/heimstattyipotash
http://www.heimstatt-yipotash.de

H Y czyli finał EA 8 to był kolejny z muzycznych dialogów a dwaj panowie - jak sama nazwa wskazuje – Heimstatt i Yipotash – dali nam odczuć co to znaczy dynamicznie płynący industrial. Była to dawka na wykończenie nas jak mi się wydaje, bo ledwie wracaliśmy po wszystkim do domu, ale koncert póki trwał prezentował niesamowitej jakości połączenia dźwiękowe i szamoczące się obrazy na wizualu, tak więc efekt był dość ciekawy.

Tak oto zakończył się Elektroanschlag, impreza z cyklu tych prezentujących ambitną, oryginalna muzykę dla wymagających i może także dla tych, którym hałas nie straszny:)

Tekst opublikowany za zgodą yesternight.pl


Strony:
Autor:
Tłumacz: khocico
Data dodania: 2007-04-05 / Relacje


Inne artykuły:




Najnowsze komentarze: