Ad Inferna - Ultimum Omnium
Czytano: 4001 razy
80%
Wykonawca:
Katalog płyt:
- Ad Inferna - Im Mortelle CD
- Ad Inferna - Im Mortelle Limited CD
- Ad Inferna - Ultimum Omnium / Black Edition CD Limited Edition
- Ad Inferna - Ultimum Omnium CD Digipak
- Ad Inferna - Ultimum Omnium CD
- Ad Inferna - There Is No Cure CD
- Ad Inferna - DSM CD
- Ad Inferna - Trance :N: Dance CD
- Ad Inferna - L'Empire des Sens CD
Francuski projekt Ad Inferna jest jednym z tych niewielu, o których lepiej nie czytać. Muzyczne diagnozy i etykiety, które zespół zgromadził na swoim koncie, tworzą wokół niego aurę przesadnej oryginalności, nierzadko wprowadzając nieświadomego słuchacza w błąd. Nadmiar wiedzy w tym wypadku szkodzi, a oczytany słuchacz może mieć w stosunku do grupy oczekiwania, których materiał zespołu nijak nie może zaspokoić. Lektura niniejszej recenzji najświeższego wydawnictwa również mija się z celem, o ile miałaby oznaczać pierwszy kontakt z Ad Inferna. Do wszystkich jeszcze nieświadomych - czytacie na własną odpowiedzialność.
Warto już na samym wstępie zaznaczyć, że Ultimum Omnium to krążek w dużej mierze narracyjny. Shed no tears uderza zaraz po nastrojowym, otwierającym Opus Dei - i niemalże natychmiast utwierdza w przekonaniu, że mamy przed sobą naprawdę świeży, eksperymentalny materiał. Liryczne tło wzmacniane soczystymi, stopniowo narastającymi bitami - oto przepis na udany, budujący napięcie wstęp. Zespół wokół owej zasady stara się konstruować kolejne utwory, doprawiając je wedle uznania znanymi i sprawdzonymi motywami. Zespół nie rezygnuje z francuskich partii wokalnych - ku rozpaczy jednych, i uciesze pozostałych. All shall die zdaje się jednak być dowodem na to, że paryskie r zrujnować może nawet najlepiej zaprogramowany utwór. Piosenka wnosi wszakże żywiołowość i krótki, przerywany bit, dzięki czemu album nabiera pożądanego tempa. Refleksyjne Madone to kolejna narracyjna perła, dobrze wkomponowująca się we współczesne trendy dzięki wykorzystaniu filmowych sampli. Przechodzi gładko w powoli rozbrzmiewające Revelations - utwór słaby i monotonny. Boleśnie prosty, zgrany na szybko i bez pomysłu. Oscyluje wokół jednego, do znudzenia powtarzanego motywu, przez co usypia. Lepiej jest z Das Ende - gdzie o francuskiej narracji pozwala zapomnieć fenomenalny motyw przewodni, który wdziera się głęboko, doskonale kontrastując z mocnym wokalem. Pozostałym utworom nie można już zarzucić praktycznie nic. Zwłaszcza pomysłowemu, nieregularnemu Ad Inferna, naszpikowanemu wszystkim, co Ultimum Omnium ma do zaoferowania. Utwór celowo gubi rytm, jest polifoniczny, a gdzieś pośród filozoficznej treści majaczy gasnący byt. Wszystko to niesione jest na elektronicznej fali, teatralnie wyciszanej, to znów nagle wzniecanej. Kuźnia spontaniczności, w najlepszym wydaniu. Jeśli zaś chodzi o monumentalne, zamykające Infitinite si mal, uderza przede wszystkim stonowaną, nieprzesadzoną aranżacją. Głębokie klawisze, łagodny i melancholijny charakter - a wszystko to w stylu wczesnej niemieckiej elektroniki lat 70, w której nawet cisza rozbrzmiewa w unikalny sposób.
Nie ulega wątpliwości, że Ad Inferna zmienia się, dojrzewa. Trudno wszakże określić, w jakim kierunku francuski zespół zmierza. Wszelkie niezadowolenie prawdopodobnie zweryfikuje czas. Na tym etapie można z całą pewnością stwierdzić, że mamy do czynienia z projektem otwartym. Ad Inferna wzmacnia brzmienie, zwalnia tempo, zwraca się ku ponurej refleksji nad rzeczywistością. Ultimum Omnium to kompilacja dotychczasowych muzycznych doświadczeń zespołu - dowód ogromnej pracy nad warsztatem, ale i nad sobą. Zespół przygotowuje solidne podstawy dla dalszej twórczości, stawiając cierpliwie filary artystycznej autentyczności i niezależności. Obowiązkowa pozycja dla tych, którzy poznali moc Trance:N: Dance. Dla tych, którzy nie mieli okazji Ad Inferna usłyszeć (a nieroztropnie zaczęli od czytania na ich temat) - idealny początek muzycznej znajomości.
Tracklista:
01. Opus Dei
02. Shed No Tears
03. Hell Within
04. All Shall Die
05. Madone
06. Revelations 17
07. Extinction
08. Das Ende
09. Litanie de Sang
10. Ad Inferna
11. Inifinite Si Mal
Inne artykuły:
Warto już na samym wstępie zaznaczyć, że Ultimum Omnium to krążek w dużej mierze narracyjny. Shed no tears uderza zaraz po nastrojowym, otwierającym Opus Dei - i niemalże natychmiast utwierdza w przekonaniu, że mamy przed sobą naprawdę świeży, eksperymentalny materiał. Liryczne tło wzmacniane soczystymi, stopniowo narastającymi bitami - oto przepis na udany, budujący napięcie wstęp. Zespół wokół owej zasady stara się konstruować kolejne utwory, doprawiając je wedle uznania znanymi i sprawdzonymi motywami. Zespół nie rezygnuje z francuskich partii wokalnych - ku rozpaczy jednych, i uciesze pozostałych. All shall die zdaje się jednak być dowodem na to, że paryskie r zrujnować może nawet najlepiej zaprogramowany utwór. Piosenka wnosi wszakże żywiołowość i krótki, przerywany bit, dzięki czemu album nabiera pożądanego tempa. Refleksyjne Madone to kolejna narracyjna perła, dobrze wkomponowująca się we współczesne trendy dzięki wykorzystaniu filmowych sampli. Przechodzi gładko w powoli rozbrzmiewające Revelations - utwór słaby i monotonny. Boleśnie prosty, zgrany na szybko i bez pomysłu. Oscyluje wokół jednego, do znudzenia powtarzanego motywu, przez co usypia. Lepiej jest z Das Ende - gdzie o francuskiej narracji pozwala zapomnieć fenomenalny motyw przewodni, który wdziera się głęboko, doskonale kontrastując z mocnym wokalem. Pozostałym utworom nie można już zarzucić praktycznie nic. Zwłaszcza pomysłowemu, nieregularnemu Ad Inferna, naszpikowanemu wszystkim, co Ultimum Omnium ma do zaoferowania. Utwór celowo gubi rytm, jest polifoniczny, a gdzieś pośród filozoficznej treści majaczy gasnący byt. Wszystko to niesione jest na elektronicznej fali, teatralnie wyciszanej, to znów nagle wzniecanej. Kuźnia spontaniczności, w najlepszym wydaniu. Jeśli zaś chodzi o monumentalne, zamykające Infitinite si mal, uderza przede wszystkim stonowaną, nieprzesadzoną aranżacją. Głębokie klawisze, łagodny i melancholijny charakter - a wszystko to w stylu wczesnej niemieckiej elektroniki lat 70, w której nawet cisza rozbrzmiewa w unikalny sposób.
Nie ulega wątpliwości, że Ad Inferna zmienia się, dojrzewa. Trudno wszakże określić, w jakim kierunku francuski zespół zmierza. Wszelkie niezadowolenie prawdopodobnie zweryfikuje czas. Na tym etapie można z całą pewnością stwierdzić, że mamy do czynienia z projektem otwartym. Ad Inferna wzmacnia brzmienie, zwalnia tempo, zwraca się ku ponurej refleksji nad rzeczywistością. Ultimum Omnium to kompilacja dotychczasowych muzycznych doświadczeń zespołu - dowód ogromnej pracy nad warsztatem, ale i nad sobą. Zespół przygotowuje solidne podstawy dla dalszej twórczości, stawiając cierpliwie filary artystycznej autentyczności i niezależności. Obowiązkowa pozycja dla tych, którzy poznali moc Trance:N: Dance. Dla tych, którzy nie mieli okazji Ad Inferna usłyszeć (a nieroztropnie zaczęli od czytania na ich temat) - idealny początek muzycznej znajomości.
Tracklista:
01. Opus Dei
02. Shed No Tears
03. Hell Within
04. All Shall Die
05. Madone
06. Revelations 17
07. Extinction
08. Das Ende
09. Litanie de Sang
10. Ad Inferna
11. Inifinite Si Mal
Inne artykuły:
- Ad Inferna - Im Mortelle - 2013-05-27 (Recenzje muzyki)
- Ad Inferna - There Is No Cure - 2011-11-14 (Recenzje muzyki)
- Ad Inferna - DSM - 2011-08-22 (Recenzje muzyki)