Alice in Videoland - A Million Thoughts And They're All About You
Czytano: 3900 razy
85%
Wykonawca:
Galerie:
- Wave Gotik Treffen 2009 - 2009-06-04 (Festiwale)
Katalog płyt:
- Alice In Videoland - A Million Thoughts and They're All About You CD
- Alice In Videoland - She's a Machine 2CD
- Alice In Videoland - She's A Machine
- Alice In Videoland - Outrageous
- Alice In Videoland - Got To Go CDS
- Alice In Videoland - Maiden Voyage
Jestem bardzo pozytywnie zaskoczony! Nie miałem przyjemności zetknąć się wcześniej z Alice in Videoland i szczerze mówiąc nie do końca wiedziałem czego się spodziewać. Zaintrygowała mnie nazwa oraz to, że zespół wśród swoich inspiracji wymienia bardzo lubiane przeze mnie The Birthday Massacre. Pierwsze wrażenie było zatem mocno szokujące, kiedy usłyszałem popowe dźwięki, gdzie gitary są schowane za elektroniką. Okazało się jednak, z dalszym zagłebianiem się w płytę, że to naprawdę świetny materiał.
Na album składa się 11 utworów, z czego 2 ostatnie to nieco inna wersja i remix. Wita nas niezwykle przebojowy i chyba mój ulubiony "Take Me With You". Bardzo chwytliwy refren zostaje w głowie już po jednym przesłuchaniu. Dalej mamy również ciekawy "Little Bird", którego początek nasuwa skojarzenia z niektórymi nagraniami Madonny, zaś po nim następuje wpadający w ucho refren. "Spaceship", który jest następny w kolejce jest także dobrym kawałkiem. I tak jest w sumie przez całą płytę, która jest niesłychanie równa. Bardzo dobrze słucha się jej w całości i właściwie nie ma utworu, który w jakiś znaczący sposób odstawałby poziomem in minus. Na koniec mamy 2 utwory o których wspominałem na początku: "Spaceship" w wersji właściwie minimalnie różniącej się od tej stricte płytowej i remix "Little Bird", który jest niezły, ale oryginalna wersja ciut bardziej przypadła mi do gustu. Oczywiście nie wszystkim płyta się spodoba, gdyż momentami jest dość kiczowata (co oczywiście jest zamierzone i wymuszone przez styl zespołu). Ja akurat to kupuję! Przyjemne bity, sympatycznie brzmiący wokal Toril Lindqvist i wpadające w ucho melodie to bardzo ciekawa odmiana od harsh electro i industrialu, aczkolwiek na pewno potrzeba dystansu i pewnego rodzaju "otwarcia" na inne gatunki muzyczne. Szkoda jedynie, że ta płyta trwa tak krótko, bo chciałoby się więcej, a tutaj już po niespełna 40 minutach mamy koniec.
Słowem podsumowania mogę polecić ten album ludziom, którzy szukają jakiejś odmiany od ciężkich elektronicznych dźwięków, oraz tym, którzy siedzą w klimatach prezentowanych przez Szwedów z Alice in Videoland. Nie jest to jakieś bardzo oryginalne granie, ale nie o to tutaj chodzi. Dawno żaden album nie poprawił mi tak humoru i wydaje mi się, że jest on wręcz idealny na mroźne, ponure zimowe wieczory.
Tracklista:
01. Take Me With You
02. Little Bird
03. Spaceship
04. Something New
05. In A Band
06. No Matter
07. Bender
08. Last Lover
09. Buffalo Stance
10. Spaceship (The At Least Somewhat Censored Version)
11. Little Bird (100 Volt Remix)
Inne artykuły:
Na album składa się 11 utworów, z czego 2 ostatnie to nieco inna wersja i remix. Wita nas niezwykle przebojowy i chyba mój ulubiony "Take Me With You". Bardzo chwytliwy refren zostaje w głowie już po jednym przesłuchaniu. Dalej mamy również ciekawy "Little Bird", którego początek nasuwa skojarzenia z niektórymi nagraniami Madonny, zaś po nim następuje wpadający w ucho refren. "Spaceship", który jest następny w kolejce jest także dobrym kawałkiem. I tak jest w sumie przez całą płytę, która jest niesłychanie równa. Bardzo dobrze słucha się jej w całości i właściwie nie ma utworu, który w jakiś znaczący sposób odstawałby poziomem in minus. Na koniec mamy 2 utwory o których wspominałem na początku: "Spaceship" w wersji właściwie minimalnie różniącej się od tej stricte płytowej i remix "Little Bird", który jest niezły, ale oryginalna wersja ciut bardziej przypadła mi do gustu. Oczywiście nie wszystkim płyta się spodoba, gdyż momentami jest dość kiczowata (co oczywiście jest zamierzone i wymuszone przez styl zespołu). Ja akurat to kupuję! Przyjemne bity, sympatycznie brzmiący wokal Toril Lindqvist i wpadające w ucho melodie to bardzo ciekawa odmiana od harsh electro i industrialu, aczkolwiek na pewno potrzeba dystansu i pewnego rodzaju "otwarcia" na inne gatunki muzyczne. Szkoda jedynie, że ta płyta trwa tak krótko, bo chciałoby się więcej, a tutaj już po niespełna 40 minutach mamy koniec.
Słowem podsumowania mogę polecić ten album ludziom, którzy szukają jakiejś odmiany od ciężkich elektronicznych dźwięków, oraz tym, którzy siedzą w klimatach prezentowanych przez Szwedów z Alice in Videoland. Nie jest to jakieś bardzo oryginalne granie, ale nie o to tutaj chodzi. Dawno żaden album nie poprawił mi tak humoru i wydaje mi się, że jest on wręcz idealny na mroźne, ponure zimowe wieczory.
Tracklista:
01. Take Me With You
02. Little Bird
03. Spaceship
04. Something New
05. In A Band
06. No Matter
07. Bender
08. Last Lover
09. Buffalo Stance
10. Spaceship (The At Least Somewhat Censored Version)
11. Little Bird (100 Volt Remix)
Inne artykuły:
- Wywiad z Alice in Videoland - 2009-06-02 (Wywiady)
- Alice in Videoland - She's A Machine - 2008-10-15 (Recenzje muzyki)