Czytano: 6220 razy
65%
Nigdy specjalnie nie byłem miłośnikiem Neofolku, nawet w jego odmianie dark. Wiadomo, Ordo Rosarius Equlibrio zna pewnie każdy, podobnie jak zespoły takie jak Sol Invictus, czy Death in June. Spokojne, akustyczne i gdzieniegdzie doprawione elektronika piosenki. Taka muzyka też czasami gości u mnie w głosnikach, dlatego nawet z przyjemnością zabrałem sie za przesłuchanie tego materiału - tym większą, że dostałem go po pewnej imprezie ( hi Deceth! ) i zbierałem siły po tamtym wieczorze.
Harvest Rain to amerykański projekt dwóch braci, Jasona i Jamey'a Thompkins. Oni sami nazywają swoja muzyke "samhain folkiem", co jest na pewno związane z ich duchową identyfikacją. Zespół, co zresztą jest całkiem charakterystyczne dla calej sceny neofolkowej, a amerykańskiej w szczególnosci, flirtuje z radykalną ideologią prawicową, ale nie o polityce mam tutaj pisać... Materiał, który przyszło mi zrecenzować, jest reedycją wydanego w 1998 roku "Songs of Evening". Tym razem płyta wyszła pod skrzydłami War Office Propaganda, jako ładnie zaprojektowany digipack. Z pewna antycypacją włączyłem plytkę, mając nadzieje na usłyszenie może jakiegoś nowatorskiego przełomu w dośc zastałym gatunku, ale spodziewając się raczej standartowego neofolku, ktory nie zaskoczy mnie niczym oryginalnym.
Nie pomyliłem się zbyt wiele, to jednak nic nowego. Już pierwszy utwór przywołał mocne skojarzenia z ostatnia płyta ORE, "Satyriasis" - być może Harvest Rain nie ma tak mocnego wejscia jak "Your Sex is the Scar" ale na pewno jest to bardzo poprawnie zagrana muzyka. Bracia idą pewnie ścieżką wyznaczoną lata temu przez Death in June, a więc chwytliwe, akustyczne melodie, grane na gitarach, którym akompaniuje "uduchowiony" wokalista. Płyta ta zainspirowana jest jesiennymi klimatami. Deszcz, wiatr kołyszący bezlistnymi drzewami, stare wiktorianskie dworki Południowej Karoliny ( z tamtąd pochodzi Harvest Rain ) i grupka ludzi grzejąca sie przy ogniu gdzieś w lesie... jeden z nich wyciaga gitarę i zaczyna śpiewać. Jak to w neofolku bywa, gdzieniegdzie usłyszymy elektroniczne wstawki, dobrze wkomponowane w całość. Są to głownie syntezatorowe, bardzo proste tła muzyczne i różne efekty wzbogacające muzykę. Jeden z utworów, "1736", to wyróżniający się fragment płyty. Nie ma tu już gitar, nie ma wokalu, a jest za to zaskakująco dobra dawka dark ambientu. Świetny utwór, wprowadzający bardzo niepokojący klimat, a mi osobiście kojarzący się z ruinami starych domów.
Harvest Rain na "Songs of Evening" prezentuje bardzo nastrojową, poetycką muzykę..... ale nie pozbawioną swoich wad. Brak tutaj nowatorstwa i własnych pomysłow. Widać, że bracia są zasłuchani w Death in June. Chyba aż za bardzo, bo ta płyta mogła by być sygnowana nazwiskiem Pearce, i stanowić spójny element rozbudowanej dyskografii DiJ. Jest granica pomiędzy inspirowaniem się czyjąś twórczością, a kopiowaniem, i bracia Thompkins niebezpiecznie się do niej zbliżają. Po drugie, płyta potrafi niezle zanudzić. Ciągle to samo - melodia na gitarze, pare sampli i spokojny śpiew. I tak przez 50 minut. Ja rozumiem, że to taka konwencja, ale panowie, ileż można? Niech coś się wreszcie zacznie dziać! Jedna jaskółka, w postaci wspomnianego przeze mnie "1736" wiosny nie czyni, i płyta potrafi zmęczyć. Ostatecznie wyceniam całość na 65%... Fanatyczni miłośnicy Douglasa Pearce'a mogą do mojej oceny dodać sobie 10%.
01. Blessed Frost
02. Soil
03. The Sleepy Old Man
04. Storm Watch
05. Evening and Devotion
06. Gown
07. 1736 (Byrd)
08. Scattering
09. Memory and Conflict
10. Failure's Rose
11. The Invisible
12. Love in War
13. Awake and Arise
Inne artykuły:
- Harvest Rain - Blood Hymns - 2007-08-12 (Recenzje muzyki)
- Harvest Rain - Night's Glow - 2007-01-21 (Recenzje muzyki)