Jesus And The Gurus - Wut + Zorn = Revolution
Czytano: 3678 razy
29%
15 kwietnia 2011 roku została wydana najnowsza płyta Jesus And The Gurus, reklamowana jako dająca nową definicję industrial metalu, brutalna, szybka.
I tu nasuwa mi się pytanie: gdzie? W którym miejscu jest ona brutalna? Szybka – jak jadący 60 km/h,
trzydziestoletni, rozklekotany autobus. Czujesz prędkość, i obawiasz się, że to czym jedziesz za chwilę się rozpadnie.
Ta płyta rani uszy. Zdarzają się wydawnictwa, wobec których przechodzi się obojętnie, które nadają się do posłuchania w samochodzie – neutralne jak muzyka w radio. Ale to... drażni, denerwuje, powoduje, że czym prędzej chcesz wyłączyć płytę, wykasować z dysku i zapomnieć, że się ją kiedykolwiek słyszało.
Jedynym znośnym utworem jest "Herrenrasse", ale jedna piosenka nie jest w stanie naprawić tego, co jest na całej płycie.
Wokalista dwoi się i troi, żeby brzmieć dobrze. Głos ma niezły, ale za bardzo się stara i brzmi nienaturalnie. Natomiast sekcja instrumentalna przypomina mi niektóre z tych garażowych kapel.
Wiadomo, gusta muzyczne są różne. Niektórym zapewne płyta się spodoba. Dla mnie jednak jest nudna, bez polotu, tandetna i plastikowa.
Tracklista:
01. Sag Mir Wo du Stehst
02. Golgahta
03. In Sünde Geboren
04. SOS
05. Verdun
06. Herrenrasse
07. Eisen Und Blut
08. Der Rausch
09. Guantànamo
10. Gottlos
11. Mensch Marschiere
12. Falluja
13. Wir schenken Euch Die Welt
Inne artykuły:
I tu nasuwa mi się pytanie: gdzie? W którym miejscu jest ona brutalna? Szybka – jak jadący 60 km/h,
trzydziestoletni, rozklekotany autobus. Czujesz prędkość, i obawiasz się, że to czym jedziesz za chwilę się rozpadnie.
Ta płyta rani uszy. Zdarzają się wydawnictwa, wobec których przechodzi się obojętnie, które nadają się do posłuchania w samochodzie – neutralne jak muzyka w radio. Ale to... drażni, denerwuje, powoduje, że czym prędzej chcesz wyłączyć płytę, wykasować z dysku i zapomnieć, że się ją kiedykolwiek słyszało.
Jedynym znośnym utworem jest "Herrenrasse", ale jedna piosenka nie jest w stanie naprawić tego, co jest na całej płycie.
Wokalista dwoi się i troi, żeby brzmieć dobrze. Głos ma niezły, ale za bardzo się stara i brzmi nienaturalnie. Natomiast sekcja instrumentalna przypomina mi niektóre z tych garażowych kapel.
Wiadomo, gusta muzyczne są różne. Niektórym zapewne płyta się spodoba. Dla mnie jednak jest nudna, bez polotu, tandetna i plastikowa.
Tracklista:
01. Sag Mir Wo du Stehst
02. Golgahta
03. In Sünde Geboren
04. SOS
05. Verdun
06. Herrenrasse
07. Eisen Und Blut
08. Der Rausch
09. Guantànamo
10. Gottlos
11. Mensch Marschiere
12. Falluja
13. Wir schenken Euch Die Welt
Inne artykuły:
- Jesus And The Gurus - Blood Sweet And Tears - 2009-02-18 (Recenzje muzyki)