Moonspell w Krakowie
Czytano: 4987 razy
Wykonawca:
Galerie:
- Moonspell + Dagoba - 2015-11-10 (Koncerty)
- Wave Gotik Treffen 2015 - 2015-06-02 (Festiwale)
- Castle Party 2014 - 2014-07-22 (Festiwale)
- Moonspell + The Sixpounder + Carnal - 2013-10-28 (Koncerty)
- Open Mind Festival 2010 - 2010-08-23 (Festiwale)
- M'era Luna 2008 - 2008-08-09 (Festiwale)
Ostatnie tematy na forum:
- Cradle of Filth, Moonspell i Turisas - 18-19.04.2009 - 2009-04-03
Carnal
Zawsze ciężko być pierwszym zespołem rozgrzewającym publiczność. Jednakże, z wielką energią i właściwą reakcją tłumu, jak to było w tym przypadku, staje się to proste. Tak więc, zespół naprawdę spełnił swoje zadanie niesamowicie dobrze. Mieli dobry kontakt z publicznością, która wyraźnie bardzo dobrze ich znała. I udało im się zebrać całkiem spory tłum pod sceną, co nie jest tak często spotykane. Pojawił się nawet kocioł i headbanging w całym obiekcie.
Jeśli chodzi o muzykę, zespół wykonał dobry pokaz solidnej muzyki metalowej. Przyjemne do słuchania, idealne aby powariować trochę.
The Sixpounder
Drugi zespół był również dobrze znany, wciąż rosnącej, publiczności. Muzycy przynieśli ze sobą całkiem energetyczne metalowe piekło, ze świdrującymi gitarami, wbijającą perkusją i porządnym growlowaniem. Muzyka była znacznie cięższa, bardziej wciskająca w ziemię, niż ta, którą zaprezentowali ich poprzednicy.
Oni także mieli bardzo dobry kontakt z publicznością i otrzymali potężny odzew, tym większy, kiedy zachęcili tłum do wywoływania Moonspell.
Muzycy mieli przygotowaną wielką niespodziankę. Sporo czasu zajęło rozpoznanie coveru (i tak naprawdę trudno było uwierzyć w to, co usłyszałam na początku) Ghostbusters, ale zespół zrobił świetną przeróbkę piosenki. I wydawało się, że całej publiczności również się to spodobało.
Zawsze ciężko być pierwszym zespołem rozgrzewającym publiczność. Jednakże, z wielką energią i właściwą reakcją tłumu, jak to było w tym przypadku, staje się to proste. Tak więc, zespół naprawdę spełnił swoje zadanie niesamowicie dobrze. Mieli dobry kontakt z publicznością, która wyraźnie bardzo dobrze ich znała. I udało im się zebrać całkiem spory tłum pod sceną, co nie jest tak często spotykane. Pojawił się nawet kocioł i headbanging w całym obiekcie.
Jeśli chodzi o muzykę, zespół wykonał dobry pokaz solidnej muzyki metalowej. Przyjemne do słuchania, idealne aby powariować trochę.
The Sixpounder
Drugi zespół był również dobrze znany, wciąż rosnącej, publiczności. Muzycy przynieśli ze sobą całkiem energetyczne metalowe piekło, ze świdrującymi gitarami, wbijającą perkusją i porządnym growlowaniem. Muzyka była znacznie cięższa, bardziej wciskająca w ziemię, niż ta, którą zaprezentowali ich poprzednicy.
Oni także mieli bardzo dobry kontakt z publicznością i otrzymali potężny odzew, tym większy, kiedy zachęcili tłum do wywoływania Moonspell.
Muzycy mieli przygotowaną wielką niespodziankę. Sporo czasu zajęło rozpoznanie coveru (i tak naprawdę trudno było uwierzyć w to, co usłyszałam na początku) Ghostbusters, ale zespół zrobił świetną przeróbkę piosenki. I wydawało się, że całej publiczności również się to spodobało.
Moonspell
Kiedy przyszedł czas na gwiazdę wieczoru, w klubie wrzało od energii i oczekiwania. Nie ma znaczenia, że zespół stosunkowo często przejeżdża do Polski - fani są fanami i zawsze będą więcej jak zachwyceni mogąc zobaczyć swoich idoli. Dlatego też, gdy światła zgasły i rozpoczął się mały wstęp, tłum oszalał. Żywiołowymi oklaskami publiczność witała każdego muzyka, który pojawiał się na scenie, jednego po drugim, i z nutami Axis Mundi rozpętało się piekło. Nie zakończyło się ono po pierwszej piosence, ale trwało nadal i nawet stawało się bardziej szalone przy kolejnych trzech, które były muzycznym pomostem między ostatnimi trzema albumami studyjnymi zespołu.
Po tym tempo nieco zwolniło wraz z dwoma utworami z albumu Irreligious - Opium oraz Awake. Podczas gdy drugi był całkiem dużą niespodzianką, pierwszy został przyjęty z wielkim entuzjazmem, godnym ulubieńca wszech czasów, którym jest. To, co nastąpiło później, było prawdziwym odpoczynkiem - trzy spokojniejsze utwory, ponownie, stanowiące przekrój przez bogaty dorobek Moonspell. Nocturna była naprawdę miłą niespodzianką, gdyż nigdy nie spodziewałam się, że będą to jeszcze grać. Scorpion Flower, jak Fernando poprosił, zostało wykonane z wielką pomocą publiczności, która wypełniła linie Anneke. Zakończeniem wolniejszego przejścia było New Tears Eve z ostatniego albumu, Omega White, piosenka która jest hołdem dla zmarłego wokalisty Type O Negative.
Następnie przyszedł czas na "pobudkę" składającą się z trzech mocniejszych utworów z albumu Alpha Noir. Ostatni z nich, Em Nome Do Medo, ma, wyjątkowo, tekst w języku portugalskim, ale to bynajmniej nie powstrzymało fanów od śpiewania. Zaraz po tym, przy głośnym aplauzie publiczności, rozbrzmiała Vampiria. Jest to jeszcze jedna z tych piosenek, które, choć stare, są często grane i zawsze mile widziane. Następnie nadszedł czas na, najprawdopodobniej, największą niespodzianką tego wieczoru. Sama zapowiedź bardzo zmyliła fanów. Fernando mówił, że zagrają utwór z czasów Wolfheart, który nie trafił na pierwszym album, chociaż był dobry. Utwór odnoszący się do bogów i wierzeń Luzytanii. Pomimo tego, że fani wydawali się nieco zagubieni, jak tylko pierwsze nuty Ataegina rozbrzmiały, publiczność zaczęła szaleć tańcząc do skocznej melodii. Dziwnie nieoczekiwana, ale absolutnie pozytywna energia przepływała przez salę w trakcie całego utworu.
Główna część koncertu zakończyła się wraz z Alma Mater, oczekiwanym z niecierpliwością i zawsze gorąco przyjmowanym hymnem.
Zespół nie kazał publiczność długo czekać, zanim wyszli na bis. Zagrali trio z pierwszych dwóch albumów, a zakończyli na dobre klasycznym Full Moon Madness.
Muszę przyznać, że miałam duże oczekiwania co do koncertu Moonspell, słysząc już od jakiegoś czasu jak dobrzy są na scenie. I z pełnym przekonaniem zapewniam, że był to wspaniały występ. Atmosfera była fantastyczna, a zespół miał naprawdę świetny kontakt z publicznością, na co fani odpowiadali z wielkim entuzjazmem. Chętnie zobaczyłabym ich jeszcze raz i, z całego serca, polecam ich każdemu!
Setlista:
1. Axis Mundi
2. Alpha Noir
3. Finisterra
4. Night Eternal
5. Opium
6. Awake
7. Nocturna
8. Scorpion Flower
9. New Tears Eve
10. Lickanthrope
11. Love Is Blasphemy
12. Em Nome Do Medo
13. Vampiria
14. Ataegina
15. Alma Mater
Encore:
16. Wolfshade (A Werewolf Masquerade)
17. Mephisto
18. Full Moon Madness
Kiedy przyszedł czas na gwiazdę wieczoru, w klubie wrzało od energii i oczekiwania. Nie ma znaczenia, że zespół stosunkowo często przejeżdża do Polski - fani są fanami i zawsze będą więcej jak zachwyceni mogąc zobaczyć swoich idoli. Dlatego też, gdy światła zgasły i rozpoczął się mały wstęp, tłum oszalał. Żywiołowymi oklaskami publiczność witała każdego muzyka, który pojawiał się na scenie, jednego po drugim, i z nutami Axis Mundi rozpętało się piekło. Nie zakończyło się ono po pierwszej piosence, ale trwało nadal i nawet stawało się bardziej szalone przy kolejnych trzech, które były muzycznym pomostem między ostatnimi trzema albumami studyjnymi zespołu.
Po tym tempo nieco zwolniło wraz z dwoma utworami z albumu Irreligious - Opium oraz Awake. Podczas gdy drugi był całkiem dużą niespodzianką, pierwszy został przyjęty z wielkim entuzjazmem, godnym ulubieńca wszech czasów, którym jest. To, co nastąpiło później, było prawdziwym odpoczynkiem - trzy spokojniejsze utwory, ponownie, stanowiące przekrój przez bogaty dorobek Moonspell. Nocturna była naprawdę miłą niespodzianką, gdyż nigdy nie spodziewałam się, że będą to jeszcze grać. Scorpion Flower, jak Fernando poprosił, zostało wykonane z wielką pomocą publiczności, która wypełniła linie Anneke. Zakończeniem wolniejszego przejścia było New Tears Eve z ostatniego albumu, Omega White, piosenka która jest hołdem dla zmarłego wokalisty Type O Negative.
Następnie przyszedł czas na "pobudkę" składającą się z trzech mocniejszych utworów z albumu Alpha Noir. Ostatni z nich, Em Nome Do Medo, ma, wyjątkowo, tekst w języku portugalskim, ale to bynajmniej nie powstrzymało fanów od śpiewania. Zaraz po tym, przy głośnym aplauzie publiczności, rozbrzmiała Vampiria. Jest to jeszcze jedna z tych piosenek, które, choć stare, są często grane i zawsze mile widziane. Następnie nadszedł czas na, najprawdopodobniej, największą niespodzianką tego wieczoru. Sama zapowiedź bardzo zmyliła fanów. Fernando mówił, że zagrają utwór z czasów Wolfheart, który nie trafił na pierwszym album, chociaż był dobry. Utwór odnoszący się do bogów i wierzeń Luzytanii. Pomimo tego, że fani wydawali się nieco zagubieni, jak tylko pierwsze nuty Ataegina rozbrzmiały, publiczność zaczęła szaleć tańcząc do skocznej melodii. Dziwnie nieoczekiwana, ale absolutnie pozytywna energia przepływała przez salę w trakcie całego utworu.
Główna część koncertu zakończyła się wraz z Alma Mater, oczekiwanym z niecierpliwością i zawsze gorąco przyjmowanym hymnem.
Zespół nie kazał publiczność długo czekać, zanim wyszli na bis. Zagrali trio z pierwszych dwóch albumów, a zakończyli na dobre klasycznym Full Moon Madness.
Muszę przyznać, że miałam duże oczekiwania co do koncertu Moonspell, słysząc już od jakiegoś czasu jak dobrzy są na scenie. I z pełnym przekonaniem zapewniam, że był to wspaniały występ. Atmosfera była fantastyczna, a zespół miał naprawdę świetny kontakt z publicznością, na co fani odpowiadali z wielkim entuzjazmem. Chętnie zobaczyłabym ich jeszcze raz i, z całego serca, polecam ich każdemu!
Setlista:
1. Axis Mundi
2. Alpha Noir
3. Finisterra
4. Night Eternal
5. Opium
6. Awake
7. Nocturna
8. Scorpion Flower
9. New Tears Eve
10. Lickanthrope
11. Love Is Blasphemy
12. Em Nome Do Medo
13. Vampiria
14. Ataegina
15. Alma Mater
Encore:
16. Wolfshade (A Werewolf Masquerade)
17. Mephisto
18. Full Moon Madness
Strony:
Inne artykuły:
- Castle Party 2014 - 2014-07-24 (Relacje)
- Moonspell – Alpha Noir / Omega White - 2012-09-28 (Recenzje muzyki)
- Relacja z Open Mind Festival 2010 - 2010-12-02 (Relacje)
- M'era Luna 2008 - 2008-10-03 (Relacje)