Novakill - I Hate God
Czytano: 3737 razy
65%
Wykonawca:
Katalog płyt:
- Novakill - (D)anger CD
- Novakill - I Hate God CD
- Novakill - Kill Everyone CD
- Novakill - Hard Tech For A Hard World CD
- Sprzedam nowy ROTERSAND, XENTRIFUGE, NOVAKILL i inni - 2009-10-23
"I Hate God" jest trzecim krążkiem na koncie australijskiego duetu Novakill. Dwa poprzednie – "Hard Tech for a Hard World" i "Kill Everyone" - zebrały dość dobre recenzje, ale furory na scenie elektro-industrialnej raczej nie zrobiły. Bonie i Sik obiecali jednak, że wracają z najlepszym w ich karierze materiałem, który powinien szczególnie przypaść do gustu fanom takich zespołów jak Front 242 czy Skinny Puppy. Czy tak faktycznie się stało?
Tytuł płyty jest raczej niezbyt wyszukany, wręcz sztampowy. Jednak, jak to mówią, "nie oceniaj książki po okładce". Byłam zatem ciekawa czego muzycznie mogę się spodziewać po tych dwóch DJach zza oceanu. Trzeba przyznać, że zaczyna się naprawdę nieźle. Świetne "MISTAkENforGOD" i "DEMONIZER" brzmią zachęcająco. Chwytliwe bity w połączeniu z pełnym ekspresji wokalem tworzą całkiem ciekawą mieszankę. Kawałki zapewne przypadną do gustu wielbicielom oldskulowych klimatów. Podobnie prezentują się "weWORK" i "kOMBAT". Zachęcona dobrym początkiem czekałam na kolejną porcję dobrej elektroniki. Rozczarowałam się jednak. Następne utwory nie wnoszą nic nowego. Są zadziwiająco do siebie podobne, wręcz nudne. Jedną z najsłabszych pozycji na płycie jest, według mnie, kawałek "INCISE". Zdecydowanie za długi, wstęp przeciąga się w nieskończoność, trudno wytrwać do końca. Sporym zaskoczeniem może być za to ciekawy cover, niezwykle popularnego w latach 80-tych, zespołu Ultravox - "SLEEPWALk". Bone i Sik wrzucili do jednego garnka muzycznego ducha ówczesnych czasów, dorzucili trochę nowoczesnych, elektronicznych bitów i tak oto powstał całkiem smaczny kawałek. Za to duży plus. Płytę kończą trzy mixy utworu "DEMONIZER" – dość różnorodne, dlatego stanowią nawet interesujące zamknięcie historii pt. "I Hate God".
Podsumowując - płyta mnie nie zachwyciła. Ma ciekawe momenty, jednak całościowo - przewidywalna, bez powiewu nowości. Porównywanie Novakill z klasykami typu Front 242 czy Nitzer Ebb jest, póki co, zdecydowanie na wyrost. Chłopaki dążą w dobrym kierunku, lecz ich problemem może być brak własnego, niepowtarzalnego stylu. Tylko dzięki niemu mogliby wyróżnić się w tłumie podobnych im projektów. Zgadzam się ze stwierdzeniem, iż to najlepsza płyta w ich karierze, ale, moim zdaniem, niewystarczająco dobra żeby odbić się głośnym echem na współczesnej, bardzo wymagającej, elektronicznej scenie.
Tracklista:
01. Mistaken for God
02. Demonizer
03. We Work
04. Kombat
05. Exterminate
06. Crusade
07. Ultrakill
08. Incise
09. Sleepwalk
10. Blood Elektrik
11. Tera Death
12. Demonizer (Force-Fed Mix)
13. Demonzier (Deliberate Fury Mix)
14. Demonzier (Broken Bones Mix)
Tytuł płyty jest raczej niezbyt wyszukany, wręcz sztampowy. Jednak, jak to mówią, "nie oceniaj książki po okładce". Byłam zatem ciekawa czego muzycznie mogę się spodziewać po tych dwóch DJach zza oceanu. Trzeba przyznać, że zaczyna się naprawdę nieźle. Świetne "MISTAkENforGOD" i "DEMONIZER" brzmią zachęcająco. Chwytliwe bity w połączeniu z pełnym ekspresji wokalem tworzą całkiem ciekawą mieszankę. Kawałki zapewne przypadną do gustu wielbicielom oldskulowych klimatów. Podobnie prezentują się "weWORK" i "kOMBAT". Zachęcona dobrym początkiem czekałam na kolejną porcję dobrej elektroniki. Rozczarowałam się jednak. Następne utwory nie wnoszą nic nowego. Są zadziwiająco do siebie podobne, wręcz nudne. Jedną z najsłabszych pozycji na płycie jest, według mnie, kawałek "INCISE". Zdecydowanie za długi, wstęp przeciąga się w nieskończoność, trudno wytrwać do końca. Sporym zaskoczeniem może być za to ciekawy cover, niezwykle popularnego w latach 80-tych, zespołu Ultravox - "SLEEPWALk". Bone i Sik wrzucili do jednego garnka muzycznego ducha ówczesnych czasów, dorzucili trochę nowoczesnych, elektronicznych bitów i tak oto powstał całkiem smaczny kawałek. Za to duży plus. Płytę kończą trzy mixy utworu "DEMONIZER" – dość różnorodne, dlatego stanowią nawet interesujące zamknięcie historii pt. "I Hate God".
Podsumowując - płyta mnie nie zachwyciła. Ma ciekawe momenty, jednak całościowo - przewidywalna, bez powiewu nowości. Porównywanie Novakill z klasykami typu Front 242 czy Nitzer Ebb jest, póki co, zdecydowanie na wyrost. Chłopaki dążą w dobrym kierunku, lecz ich problemem może być brak własnego, niepowtarzalnego stylu. Tylko dzięki niemu mogliby wyróżnić się w tłumie podobnych im projektów. Zgadzam się ze stwierdzeniem, iż to najlepsza płyta w ich karierze, ale, moim zdaniem, niewystarczająco dobra żeby odbić się głośnym echem na współczesnej, bardzo wymagającej, elektronicznej scenie.
Tracklista:
01. Mistaken for God
02. Demonizer
03. We Work
04. Kombat
05. Exterminate
06. Crusade
07. Ultrakill
08. Incise
09. Sleepwalk
10. Blood Elektrik
11. Tera Death
12. Demonizer (Force-Fed Mix)
13. Demonzier (Deliberate Fury Mix)
14. Demonzier (Broken Bones Mix)