AlterNation - magazyn o muzyce Electro, Industrial, EBM, Gothic, Darkwave i nie tylko
Spiritual Front


Czytano: 8356 razy


Wykonawca:

Galerie:

Ostatnie tematy na forum:

Na miejsce zajechaliśmy z lekkim opóźnieniem, ale już w progu ochroniarz nas pocieszył, że "zespół właśnie pojechał się wykąpać" i jeszcze nic się nie dzieje. Tak więc zasiedliśmy nad colą i rozglądaliśmy się wokoło. Zaskoczyła mnie wysoka średnia wieku publiczności, i zdecydowanie niska frekwencja. Wcześniejsza rezerwacja biletów miała więc sens jedynie finansowy. Co do wieku, to trafiły się nawet dwie podejrzane babcie po 50-tce, które cały koncert przesiedziały w drugiej części klubu. "Piwnica 21" niestety bez zmian - nisko umiejscowiona scena, a co za tym idzie kiepska widoczność, ale za to zdecydowanie lepsze nagłośnienie niż gdy byliśmy tam poprzednio.

Po blisko godzinie oczekiwania zespół wreszcie pojawił się na mocno zaciemnionej scence, i naszym oczom ukazał się Simone Hellvis Salvatori, w czarnej koszuli z jasnym szerokim krawatem, oraz w mafijnie zaczesanej fryzurze;). Chyba ma stały uniform koncertowy, bo na paru zdjęciach w necie był ubrany tak samo... Od pierwszej chwili robił niesamowite wrażenie - zaczynał oświetlony pojedynczym snopem światła wyłuskującym go z półmroku, z opuszczoną głową opartą na staromodnym mikrofonie... Bardzo charyzmatyczna postać, tworząca specyficzny nastrój niezwykłym głosem, mimiką i gestami dłoni. Od początku miało się wrażenie, że uczestniczymy w jakimś kultowym wieczorze poetyckim, w bardzo dobrym tego słowa znaczeniu, impresja ta była dodatkowo wzmacniana przez akompaniujące pianino; dopiero przy następnych utworach pojawiły się kolejne instrumenty i dwaj dodatkowi muzycy. Mała ilość ludzi tworzyła jeszcze bardziej kameralny nastrój, Simone popijał sobie spokojnie małe piwko, najpierw stał, później usiadł z gitarą akustyczną na kolanach. Wykonanie utworów jeszcze bardziej niż na płycie czyste, przenikliwe, niesamowite.... i taki jakiś klimat doniosłego wydarzenia z odległych historii najniezwyklejszych władców Wikingów...

Simone obdarzony jest niepowtarzalnym, silnym głosem, bez żadnych potknięć przechodzącym z monumentalnego poruszającego zaśpiewu w przenikliwy hipnotyzujący szept. Już po pierwszym numerze stwierdził, że jesteśmy wspaniałą publicznością, i pytał jak jest "dziękuję" po polsku, a my klaskaliśmy z całej siły, aby zamaskować i zrekompensować małą ilość widzów, i z zaangażowaniem "wyznać", że są niezwykłym zespołem. Na początku powiedział ze dwa zdania i wyglądało, że będzie mieć słaby kontakt z publicznością, jednak z biegiem czasu się rozkręcił, zwłaszcza jak z rosnącą konsternacją komentował zachowanie upojonej pary, która moshowała i wymachiwała mu znakiem sejtana tuż przed nosem.

W tle po prawej stronie sceny od początku leciał czarno-biały "Wściekły byk" Martina Scorsese z Robertem de Niro sprzed 26 lat. Film ze swoją przewodnią atmosferą wzniosłości komponował się chwilami interesująco z występem, takie wzajemne dodawanie znaczeń, symbioza semiotyczna. W filmie tym pada też szekspirowska fraza "My kingdom for a horse", czyli jeden z tytułów Spiritual Front...

Szczególnie urzekły mnie wplecione w któryś z refrenów "Jesus died in Las Vegas" słowa "Jesus died in Poznan", swoją drogą dobry patent koncertowy, sprawdzający się w każdym mieście;).

According to Managarm zagrali tego wieczoru: "Bastard angel", "Cruisin", "No kisses on the mouth", "I walk the (dead)line", "Jesus died in Las Vegas", oraz cosik z wcześniejszego albumu, i zapewne jeszcze coś, bo koncert trwał dłużej niż kilka kawałków, ale niestety nigdy nie potrafię spamiętać wszystkich piosenek...

Całe przedstawienie trwało około godziny i niestety nie zagrali ulubionego "Love throught vaseline" - chyba, że na bis, ale byliśmy tak sponiewierani po sobotnim DM party, że nie starczyło już siły, by klaskać w nieskończoność i czekać. W każdym razie był to niezwykły koncert na niepodważalne 100%. I na takim wydarzeniu muzycznym powinno być kilkaset osób, a nie (na oko) poniżej setki.

Umieszczone za zgodą ebm.stu.pl

Autor:
Tłumacz: LadyBergamoth
Data dodania: 2006-09-21 / Relacje


Inne artykuły:




Najnowsze komentarze: