AlterNation - magazyn o muzyce Electro, Industrial, EBM, Gothic, Darkwave i nie tylko
The Stompcrash - Requiem Rosa


Czytano: 3810 razy

85%


Z czym Wam się kojarzy muzyka gotycka? Pierwsze, co przychodzi na myśl to depresyjny klimat pełen melancholii, nostalgii i tęsknoty. Do tego dochodzą teksty o tematyce cierpiętniczej, nawiązujące do śmierci, samotności czy pradawnych legend. Ważne, żeby było mrocznie i posępnie w rozżalonej i dekadenckiej oprawie. Ale, nie zawsze tak jest, bo w końcu musi się znaleźć jakiś wyjątek od reguły. I oto objawia nam się The Stompcrash...

Ci debiutujący Włosi po 5 latach wspólnego grania, wydali w 2007 roku pierwszy długogrający album "Requiem Rosa", który prezentuje nam nieco inne oblicze rocka gotyckiego. Owszem, jest klimatycznie i atmosferycznie, jak na gatunek przystało, ale ich muzyka niesie ze sobą jakąś radość i pozytywną energię. Większość utworów jest bardzo dynamiczna, a dzięki dwojgu wokalistom, całość jest bardziej urozmaicona i egzotyczna. Trzeba bowiem zaznaczyć, ze w The Stompcrash śpiewa zarówno Dany, która gra również na klawiszach, jak i gitarzysta Chris. I co ważne – wokal dziewczyny ani nie jest ponury jak u Stefanie Duschene z Flowing Tears, ani też udręczony jak u Anneke van Giersbergen z The Gathering, która wiecznie się nad czymś umartwia. To właśnie ten ciepły głos dodaje ich twórczości rumieńców, co sprawia, że ich propozycja to po prostu ot taki sobie wesoły gotyk. A co do Chrisa, to mogłabym go porównać np. do Rogue’a z The Cruxshadows – za ten niski, acz nie do przesady, wokal.

Czas na spowiedź z wrażeń... To, co mi się wybitnie rzuciło w uszy, to to, że między utworami nie ma przerw – one płynnie przechodzą z końca w początek, co sprawia, że płyta jest bardziej spójna. I przyznam, że to bardzo fajnie brzmi. Jak dla mnie, w tej muzyce jest więcej elektroniki, a nawet industrialu niż rockowego grania, co absolutnie nie jest zarzutem, bo tak po prostu ma być i już! Najbardziej rockowe riffy słychać w: "The London fog", "Like a noise", "Wake up in a grave" i "Bloody rain", ale tak naprawdę nie one są tutaj najważniejsze. Są raczej akcentem, który podkreśla charakter danego nagrania. Jeśli chodzi o stylistykę, to widzę wiele analogii do twórczości takich zespołów jak: Depeche Mode ("Modern slaves"), I AM X ("The London fog") czy nawet do wspomnianego już The Cruxshadows czy The Dresden Dolls. I to jest jak najbardziej OK., bo wszystko, co krzewi dziedzictwo tego, co najlepsze jest warte zauważenia.

Panuje taki stereotyp, że pierwszy utwór na płycie świadczy o całym albumie – że jest niejako jego wizytówką. Cóż – można się z tym zgodzić lub nie, ale w przypadku "Requiem Rosa" ta zasada jak najbardziej się sprawdza. Otwieraczem całego materiału jest kilkukrotnie już przeze mnie wymieniany "The London fog". Nic dziwnego, bo to jeden z najlepszych kawałków na albumie z zadziornymi, specyficznymi i wampirycznymi klawiszami, gdzie we zwrotkach śpiewa Chris, a w refrenie udziela się także Dany. Innym, godnym uwagi utworem jest kompozycja o bardzo intrygującym tytule "99 cats". Jest ona utrzymana w trochę psychodelicznej stylistyce z cwaniacką manierą wokalną Dany, która przypomina tutaj śpiew Kate Holmes (o zgrozo – tylko nie mylić z aktorką Katie Holmes!) z zespołu Client, znanego z utworu "Pornography". Całość wypada dość groteskowo, co bez wątpienia dodaje krążkowi pikanterii.

Chciałabym także zwrócić uwagę na "Wake up in a grave", który charakteryzuje się szybkim tempem i stłumionym damskim wokalem. Również refren się wyróżnia, gdyż jest wykrzykiwany, a także wibrująca gitarowa solówka, wyrazisty bas i riffy a’la Moonspell, tyle że w złagodzonej wersji. Razem to daje dobrze skomponowaną całość z porządnym, rockowym pazurem, a to przecież tygryski lubią najbardziej...

Co by nie dostać zadyszki, The Stompcrash ma w swoim repertuarze kilka spokojniejszych fragmentów. Są to piosenki śpiewane głównie przez Chrisa: "Watching me fall" czy "Dorian". Ale i tak, najciekawszym z nich, wręcz dreszczogennym jest piękna i pełna magii ballada "I will kill myself". Śpiewa w niej Dany, a w refrenie towarzyszą jej męskie chórki. Pojawia się także motyw echa, a romantyczny klimat nabiera tempa, gdy ok. drugiej minuty wchodzi do akcji perkusja, nie kradnąc jednak nagraniu jego pierwotnego charakteru. Konwencja, w jakiej jest utrzymany ten utwór, zarówno w warstwie wokalnej, jak i instrumentalnej, jest nieco zbliżona do dokonań szwedzkiego duetu The Knife z genialną Karin Dreijer Andersson na wokalu. A to cieszy ucho, serce i ducha.

Jeśli chodzi o słabe punkty płyty, to jakoś najmniej przypadło mi go gustu "Moscow", gdzie na początku i na końcu wykorzystano fragmenty jakiegoś przemówienia na temat sytuacji w Rosji. Ten kawałek ma jakiś taki jałowy refren i w ogóle niczym nie ujmuje. "Bloody rain" natomiast, mimo fantazyjnie zaśpiewanych zwrotek, traci na swojej wartości również w refrenie. A szkoda...

Mówiąc krótko, The Stompcrash to kapela, która ma potencjał i możliwości. I to wcale nie przeszkadza, że wokal Dany niczym specjalnym się nie wyróżnia, bo "Requiem Rosa" posiada wiele innych walorów, stawiających zespół w bardzo korzystnym świetle. Do najważniejszych z nich bez wątpienia należą finezyjne elektroniczne backgroundy oraz jaskrawe i wolne linie basowe, które wraz z perkusją prowadzą praktycznie każdy utwór, stanowiąc świetną ich ilustrację i tło. Plus należy się także za to, że czwórka tych Włochów nikogo nie kopiuje – oni czerpią jedynie inspiracje ze swoich idoli. Tak więc, mam nadzieję, że od tej pory włoska scena gotycka nie będzie się kojarzyć tylko z Lacuną Coil, która już mi się przejadła, czy z Vlad in Tears, będący kserem Nightwisha w męskiej wersji wokalnej.

Tracklista:
01 The London Fog
02 Like a Noise
03 Watching Me Fall
04 99 Cats
05 Dorian
06 Modern Slaves
07 I Will Kill Myself
08 Moscow
09 Wake Up In My Grave
10 Bloody Rain
11 The Wind that Moves the Flowers
12 Mountains of Madness
Autor:
Tłumacz: jivka
Data dodania: 2010-12-30 / Recenzje muzyki


Inne artykuły:




Najnowsze komentarze: