The Young Gods
Czytano: 4410 razy
Galerie:
- Wrocław Industrial Festival 2017 - 2017-11-09 (Festiwale)
- The Young Gods - 2011-02-26 (Koncerty)
Ostatnie tematy na forum:
- Konkurs: The Young Gods - 2013-11-17
The Young Gods zawitali do Wrocławia w bardzo mroźny wieczór 23 lutego. Do klubu Firlej przybyła spora grupka fanów zespołu w różnym wieku – od nastolatków po ludzi w wieku samych muzyków. Potwierdziło się tym samym stare porzekadło, iż muzyka łączy pokolenia. Znaleźli się i tacy, którzy przyjechali z drugiego końca Polski żeby zobaczyć Szwajcarów na żywo.
Występ, będący jednym z trzech w Polsce, miał na celu promocję ich niedawno wydanej płyty "Everybody knows". Tym samym dane nam było usłyszeć prawie wszystkie kawałki z tego albumu, od spokojnego " Blooming", przez "Miles away" z wplecionymi partiami gitary akustycznej, po ostrzejsze "Tenter le Grillage" – jeden z lepszych kawałków na najnowszym krążku.
Jednak wszyscy czekali przede wszystkim na starsze utwory, którymi zespół zyskał sobie popularność. "About time" czy "I’m the drug" rozgrzały publiczność, która z coraz większym entuzjazmem przyjmowała każdy kolejny kawałek. Nie bez znaczenia był też świetny kontakt wokalisty Franza Treichlera z fanami. Frontman swoją energią i charyzmą nadrabiał za pozostałych, nieco nieobecnych duchem, członków zespołu: klawiszowca Alaina Monoda i perkusistę Bernarda Trontina. Żywiołowo zachęcał publiczność do zabawy. Po jedynie godzinnym secie The Young Gods zeszli ze sceny. Nie mogło się to jednak tak skończyć. Publika wywołała swoich idoli z powrotem gromkimi brawami. W ten sposób zespół zagrał nam jeszcze dwa bisy. Nie zabrakło takich utworów jak wyczekiwany "Skinflowers" czy "C’est Quoi C’est Ça". Występ zakończył kawałek z nowego albumu – mroczny i spokojny "Once again".
Półtoragodzinny występ niemłodych już Młodych Bogów zaskoczył przede wszystkim żywiołowością Treichlera oraz śmiałą, wręcz nieustanną, zmianą gatunków muzycznych. Industrial, rock, metal, psychodelia…wszystko to można było usłyszeć na tym koncercie. Nie jestem wielką fanką zespołu. Pierwszy raz było mi dane zobaczyć ich na żywo. Występu nie zaliczam do grona najlepszych koncertów, które widziałam, ale na pewno do bardzo udanych, zagranych z sercem i pełnym profesjonalizmem.
Inne artykuły:
Występ, będący jednym z trzech w Polsce, miał na celu promocję ich niedawno wydanej płyty "Everybody knows". Tym samym dane nam było usłyszeć prawie wszystkie kawałki z tego albumu, od spokojnego " Blooming", przez "Miles away" z wplecionymi partiami gitary akustycznej, po ostrzejsze "Tenter le Grillage" – jeden z lepszych kawałków na najnowszym krążku.
Jednak wszyscy czekali przede wszystkim na starsze utwory, którymi zespół zyskał sobie popularność. "About time" czy "I’m the drug" rozgrzały publiczność, która z coraz większym entuzjazmem przyjmowała każdy kolejny kawałek. Nie bez znaczenia był też świetny kontakt wokalisty Franza Treichlera z fanami. Frontman swoją energią i charyzmą nadrabiał za pozostałych, nieco nieobecnych duchem, członków zespołu: klawiszowca Alaina Monoda i perkusistę Bernarda Trontina. Żywiołowo zachęcał publiczność do zabawy. Po jedynie godzinnym secie The Young Gods zeszli ze sceny. Nie mogło się to jednak tak skończyć. Publika wywołała swoich idoli z powrotem gromkimi brawami. W ten sposób zespół zagrał nam jeszcze dwa bisy. Nie zabrakło takich utworów jak wyczekiwany "Skinflowers" czy "C’est Quoi C’est Ça". Występ zakończył kawałek z nowego albumu – mroczny i spokojny "Once again".
Półtoragodzinny występ niemłodych już Młodych Bogów zaskoczył przede wszystkim żywiołowością Treichlera oraz śmiałą, wręcz nieustanną, zmianą gatunków muzycznych. Industrial, rock, metal, psychodelia…wszystko to można było usłyszeć na tym koncercie. Nie jestem wielką fanką zespołu. Pierwszy raz było mi dane zobaczyć ich na żywo. Występu nie zaliczam do grona najlepszych koncertów, które widziałam, ale na pewno do bardzo udanych, zagranych z sercem i pełnym profesjonalizmem.
Inne artykuły:
- The Young Gods - 2011-03-15 (Relacje)