AlterNation - magazyn o muzyce Electro, Industrial, EBM, Gothic, Darkwave i nie tylko
Troum


Czytano: 5950 razy


Galerie:

Gdańsk przywitał nas delikatną mgłą i słabnącym deszczem. Miasto wypłynęło pod nami z znienacka wyłaniając się z morza kołtuniastych chmur. Lądujemy czterdzieści minut wcześniej, mamy więc czas by napić się kawy i nastroić się przed weekendowymi atrakcjami. Lotnisko Lecha Wałęsy jest nam już znane- żegnałam tam zespół nieco ponad rok temu po koncercie w Poznaniu. Jest to więc rok i dwa miesiące po ostatnim występie Troum w naszym kraju i jednocześnie 12 lat od ich pierwszego koncertu w Polsce
Który miał miejsce również w Gdańsku.
To tu w 1999 w Kościele Świętego Jana odbył się według słów jednego z członków zespołu najbardziej mistyczny koncert w ich karierze (która trwa już nie bagatela 25 lat). Glit[S]ch tak wspomina koncert: "to była zima, cicho spokojnie, jakby nie było żadnych turystów poza nami ; śpiące miasto rodem z baśni. Kościół był w trakcie remontu, pusty i pozbawiony obrazów ze świętymi, śladu kościelnych dekoracji. Jedynym elementem który przypominał nam że znajdujemy się w świątyni był ołtarz na środku kościoła. To było bardzo poruszające- czuliśmy to zderzenie industrialu z religijnością a jednocześnie w dziwny sposób te dwa światy się połączyły, estetyki współgrały ze sobą, tworząc coś wielowymiarowego. to było bardzo rytualne i intensywne przeżycie". Tym razem Troum miał okazję zagrać w nieco bardziej oficjalnym i wysmakowanym artystycznie miejscu jakim jest Centrum Sztuki Współczesnej Łaźnia. Był to koncert w ramach cyklu In Progres, gdzie występowały znane już zespoły związane ze sceną ambient/industrial, min. Michał Jacaszek, Job Karma, Zbigniew Karkowski.
Towarzystwo więc doborowe i jakby prosiło się o wisienkę na torcie jaką jest bremeński Troum. Niecodzienną stroną całego wydarzenia był wstęp wolny na koncert ;
co może podnieść morale niejednego organizatora, bo uzmysławia, że finansowanie muzyki niezależnej w Polsce jest jednak możliwe. Frekwencja natomiast udowadnia(ponad 120 osób na sali) że zainteresowanie niekomercyjną muzyką ma się dobrze a przy wsparciu oficjeli, odkrywanie muzyki undergroundu staje się bardziej przystępne.



Koncert zaczął się punktualnie, zgromadzeni oczekiwali na zespół długo przed spodziewanym przez nas czasem. Jako, że była to pierwsza i zarazem ostatnia gwiazda wieczoru, zespół dołożył kilkanaście minut więcej do repertuaru. Troum nigdy nie gra utworów z płyt, każde live show jest starannie przygotowywane, stanowi wariacje na temat przyszłych/przeszłych nagrań, zależy głownie od nastroju członków, ich wewnętrznych wibracji z których komponują następnie swoisty rytuał duchowego oczyszczenia. Zespół stawia na jak największą naturalność koncertu, gra na żywych instrumentach posiłkując się samplami, nigdy jednak nie przekracza granicy która znajduje się za laptopem. Mnie najbardziej urzekła ostania cześć koncertu, w której wykorzystane zostały motywy przewodnie z "TROUM - "BACH EINGESCHALTET - DRITTER BAND", świeżo wydanej płyty z serii elektronicznych interpretacji na temat Bacha przez wytwórnię TuT/RuR

Ponad godzinny koncert był niesamowitą medytacyjną absorpcją dźwięków, obrazów, atmosfery ; architekci gatunku drone po raz kolejny postawili poprzeczkę bardzo wysoko. Po koncercie powiedzieli mi: "zagranie w Łaźni to była czysta przyjemność, wypełniał nas spokój, mogliśmy się cieszyć na scenie z tego co robimy, czuć intensywnie każdy tworzony dźwięk. Wyrafinowane stylistycznie miejsca jak Galerie pozwalają nam wczuć się w nastrój, skupić na tym co ważne". Gdańsk w ich oczach to zupełnie inne miasto niż to sprzed 12 laty, ale równie chętnie wrócą do niego po raz kolejny i kolejny...


Strony:
Autor:
Tłumacz: Ankara
Data dodania: 2011-02-21 / Relacje


Inne artykuły:




Najnowsze komentarze: