AlterNation - magazyn o muzyce Electro, Industrial, EBM, Gothic, Darkwave i nie tylko
Unzucht - Venus Luzifer


Czytano: 3802 razy

70%


Galerie:

Katalog płyt:
Czym dla mnie jest "Venus Luzifrer"? W pierwszej kolejności – próbą wyjścia poza sztywne ramy neue deutsche härte – gatunku, który od czasu wydania "Sperm" (a był to rok 1994!) przeszedł zaledwie kosmetyczne zmiany. Jaki jest tego powód – nie wiem, ale podejrzewam, że jest to związane z niezwykłym sukcesem komercyjnym Rammsteina. W każdym razie w ciągu tych 20 lat na scenie neue deutsche härte pojawiały się i ginęły w tłoku kolejne zespoły próbujące powtórzyć niezamierzony wyczyn panów z R+. Kiedy ci wydali, lekko mówiąc słabe, "Liebe Ist Für Alle Da", antyfani zaczęli obwieszczać śmierć kury znoszącej złote jaja, jak i również koniec prezentowanego przezeń  gatunku. Szczęśliwym (lub nie) zbiegiem okoliczności tak się nie stało; renomę neue deutsche härte zdołał uratować wydany kilka lat później "Die Hölle Muss Warten" – krążek nagrany przez panów z Eisbrecher.
 
Wróćmy może jednak do samego Unzucht; odnoszę wrażenie jakoby panowie, nieco na siłę, dążyli do wykreowania własnego stylu, który jednak mieściłby się w bardzo wąskich ramach neue deutsche härte. Świadomi jednak, iż jest to niemożliwe starają się szukać rozwiązań muzycznych nieco dalej, sięgając do motywów stricte thrashowych. Trzeba przyznać, że wychodzi im to bardzo zgrabnie. O ile stwierdzenie, że Unzucht wykreował swój własny gatunek, jest w mojej opinii, mocno przesadzone, o tyle można powiedzieć, iż brzmienie zespołu jest... miejscami osobliwe.
 
Największe zalety "Venus Luzifer"? Szczerość i moc! Kiedy wokalista śpiewa "wir sind das feuer" w otwierającym płytę numerze o tym samym tytule – trudno się z nim nie zgodzić. Zresztą rzeczony numer to najmocniejszy (i chyba również najoryginalniejszy) punkt albumu - mamy tu podniosłość, mamy dobry tekst i mamy odpowiednio zbudowany klimat. Chociaż utwór, w przeciwieństwie do znakomitej większości, nie epatuje ciężkością, to i tak czuć w nim siłę!
Następny w kolejce "Seelenblind", w porównaniu z poprzednikiem, jest już dużo bardziej konwencjonalny, ale mniejszą oryginalność nadrabia bardzo zgrabnym i wpdającym w ucho refrenem. Trzeci utwór – "Das Denkmal fällt" podtrzymuje tę tradycję – również posiada chwytliwy refren.
Niestety, potem jest już nieco gorzej. "Ikaria" i "Nimm mich mit" to do bólu przewidywalne kompozycje, które, w przeciwieństwie do  swoich poprzedników, nie mają już tak ciekawych motywów przewodnich. Do tej grupy można również zaliczyć "Neugeboren", "Schweigen" i "Leidbild". Na szczęście gdzieś pomiędzy tymi utworami znajduje się najdłuższy i najciekawszy kompozytorsko "Unendlich", charkteryzujący się zmianami tempa i dobrze wykorzystanym pianinem. Za jego sprawą środek albumu nie wydaje się nudny Również dwa ostatnie utwory tj. "Krieg" i "Mein Grab" robią bardzo dobre wrażenie; pierwszy z nich przywodzi na myśl wyczyny panów z As I Lay Dying, natomiast drugi jest spokojnym, urzekającym utworem zamykającym ten, jak mi się zdaje, nierówny krążek.
 
O ile "Venus Luzifer" świata nie podbije, o tyle stanowi dla muzyków z Unzucht krok milowy w ich karierze. Gdyby każdy utwór przyciągał słuchacza tak silnie jak "Wir sind das Feuer" moglibyśmy mówić o płycie idealnej – tak mamy zaledwie dobrą.

Tracklista:

01. Wir Sind Das Feuer
02. Seelenblind
03. Das Denkmal fällt
04. Ikaria
05. Nimm mich mit
06. Unendlich
07. Neugeboren
08. Schweigen
09. Leidbild
10. Krieg
11. Mein Grab
Autor:
Tłumacz: hellium
Data dodania: 2015-07-08 / Recenzje muzyki


Inne artykuły:




Najnowsze komentarze: