Vigilante - Army of Time
Czytano: 3157 razy
95%
Wykonawca:
Galerie:
- Castle Party 2012 - 2012-08-02 (Festiwale)
Katalog płyt:
- Vigilante - The New Resistance CD
- Vigilante - Life Is a battlefield (PAL) DVD+CD
- Vigilante - War Of Ideas [Japanese Limited Edition] Limited 2CD Digipak
- Vigilante - War Of Ideas Limited 2CD
- Vigilante - Juicio Final MCD
- Vigilante - The Heroes' Code CD
Pomimo popularności chilijskiego zespołu Vigilante, ja miałam okazję spotkać się z nimi po raz pierwszy. I jak to bywa z pierwszym wrażeniem – potrafi być mylne. Wystarczyło że zobaczyłam okładkę najnowszej epki "Army of time" i z miejsca stwierdziłam, że to będzie ciężki kawałek recenzji. Znowu jakieś post apokaliptyczne łubudubu z wokalem tak przesterowanym, że dla samej złośliwej radości oglądam później koncerty, żeby zobaczyć jak wokalista zamierza to powtórzyć na żywo. Bo zazwyczaj bywa to śmieszne, jak nie - żałosne.
Potem spojrzałam na listę utworów i zaczęłam zwracać honory. Po pierwsze – "Army of god" w duecie z Victorem Love z Dope Stars Inc., które to bardzo lubię i szanuję. Rozczarowania nie było, bo cały kawałek jest w typowym dla Dope Starsów klimacie - ponad 4 minuty przyjemnego, industrialnego bitu oraz ostre gitarowe riffy.
Drugim z kolei jest remix tego samego kawałka autorstwa Future Trail. O wiele spokojniejszy i z wplecionym w niego żeńskim wokalem, odbijającym niczym echo głos Ivana. Ni to synthpop, ni to EBM a jeszcze może i industrial. Spodoba się zwłaszcza miłośnikom łagodniejszych, bardziej transowych brzmień.
I to by było na tyle, jeśli chodzi o relaks, bo zaraz po tym mam okazję sprawdzić, jak "Army of time" wychodzi na żywo. Tu następuje kolejne zwrócenie honoru, ponieważ moc kawałka okazuje się niszcząca a wokalista dotrzymuje mu kroku. Wokal jest silny, nie odbiega daleko od oryginału a wstawki śpiewane wcześniej przez Victora są świetnie przearanżowane na głos Ivana.
Czwartym kawałkiem jest nowy remiks wydanego w 2010 kawałka "Prison Break" jednoznacznie kojarzącego mi się z pewnym serialem…
Na tym jednak porównania się kończą. Fredrik Croon, założyciel Project Rotten, zajął się nim naprawdę dobrze. Mamy tu taneczny bit, świetnie pasujący na parkiety, gitarowe riffy przypominające jak żywo pomysły Dope Stars Inc. oraz elektroniczne wstawki a nawet nieco gotyku, dzięki imitującym chóry klawiszom przewijającym się co pewien czas w tle. Całość jest gatunkowym majstersztykiem, jakby zbieraniną wszystkiego co najlepsze w płycie, włożoną do jednego kawałka. Dobry aranż do zaprezentowania komuś jako przykład, jaki jest klimat całej epki.
Na koniec zespół umieścił "Prison Break" zremiksowany przez Yade. Nie sposób było mi znaleźć rzetelne informacje kto zacz, natomiast sam kawałek jest lepszy (o dziwo) od tych, które można posłuchać na jego (jej? ich?) Myspace` ie.
Mocno przesterowany wokal sprawia, że całość ocierająca się o standardy muzyki techno nabiera charakteru. Bit jest, moc jest, a mnie i tak niekiedy rozwiązanie to nieodmiennie kojarzy się z Tiesto i tego typu wynalazkami. I tak jest aż do 2:42 minuty, gdzie niespodziewanie uderza po uszach mocno industrialowa nuta, ratująca kawałek przed stoczeniem się w moich oczach do poziomu mało zobowiązującej, wakacyjnej pląsawicy w klubie.
Określenie świeżo wypieczonej, datowanej na 2011 rok EP'ki po prostu czymś z gatunku dark elektro jest dużym uproszczeniem. Jej złożoność zaspokoi potrzeby wielu odbiorców a ułożenie i sposób realizacji poszczególnych kawałków tworzą przejrzystą całość. Szukasz EBM-u? A może industrialu? Kręcą Cię bardziej spokojne, synthpopowe kawałki? A może wolisz wciąż zaskakujące rozwiązania? Tutaj znajdziesz to wszystko, a nawet więcej. Zasłużona, wysoka nota.
Tracklista:
01. Army Of Time (Ft. Victor Love Of Dope Stars Inc.)
02. Army Of Time (Future Trail Rmx)
03. Army Of Time (Live)
04. Prison Break (Project Rotten Rmx)
Inne artykuły:
Potem spojrzałam na listę utworów i zaczęłam zwracać honory. Po pierwsze – "Army of god" w duecie z Victorem Love z Dope Stars Inc., które to bardzo lubię i szanuję. Rozczarowania nie było, bo cały kawałek jest w typowym dla Dope Starsów klimacie - ponad 4 minuty przyjemnego, industrialnego bitu oraz ostre gitarowe riffy.
Drugim z kolei jest remix tego samego kawałka autorstwa Future Trail. O wiele spokojniejszy i z wplecionym w niego żeńskim wokalem, odbijającym niczym echo głos Ivana. Ni to synthpop, ni to EBM a jeszcze może i industrial. Spodoba się zwłaszcza miłośnikom łagodniejszych, bardziej transowych brzmień.
I to by było na tyle, jeśli chodzi o relaks, bo zaraz po tym mam okazję sprawdzić, jak "Army of time" wychodzi na żywo. Tu następuje kolejne zwrócenie honoru, ponieważ moc kawałka okazuje się niszcząca a wokalista dotrzymuje mu kroku. Wokal jest silny, nie odbiega daleko od oryginału a wstawki śpiewane wcześniej przez Victora są świetnie przearanżowane na głos Ivana.
Czwartym kawałkiem jest nowy remiks wydanego w 2010 kawałka "Prison Break" jednoznacznie kojarzącego mi się z pewnym serialem…
Na tym jednak porównania się kończą. Fredrik Croon, założyciel Project Rotten, zajął się nim naprawdę dobrze. Mamy tu taneczny bit, świetnie pasujący na parkiety, gitarowe riffy przypominające jak żywo pomysły Dope Stars Inc. oraz elektroniczne wstawki a nawet nieco gotyku, dzięki imitującym chóry klawiszom przewijającym się co pewien czas w tle. Całość jest gatunkowym majstersztykiem, jakby zbieraniną wszystkiego co najlepsze w płycie, włożoną do jednego kawałka. Dobry aranż do zaprezentowania komuś jako przykład, jaki jest klimat całej epki.
Na koniec zespół umieścił "Prison Break" zremiksowany przez Yade. Nie sposób było mi znaleźć rzetelne informacje kto zacz, natomiast sam kawałek jest lepszy (o dziwo) od tych, które można posłuchać na jego (jej? ich?) Myspace` ie.
Mocno przesterowany wokal sprawia, że całość ocierająca się o standardy muzyki techno nabiera charakteru. Bit jest, moc jest, a mnie i tak niekiedy rozwiązanie to nieodmiennie kojarzy się z Tiesto i tego typu wynalazkami. I tak jest aż do 2:42 minuty, gdzie niespodziewanie uderza po uszach mocno industrialowa nuta, ratująca kawałek przed stoczeniem się w moich oczach do poziomu mało zobowiązującej, wakacyjnej pląsawicy w klubie.
Określenie świeżo wypieczonej, datowanej na 2011 rok EP'ki po prostu czymś z gatunku dark elektro jest dużym uproszczeniem. Jej złożoność zaspokoi potrzeby wielu odbiorców a ułożenie i sposób realizacji poszczególnych kawałków tworzą przejrzystą całość. Szukasz EBM-u? A może industrialu? Kręcą Cię bardziej spokojne, synthpopowe kawałki? A może wolisz wciąż zaskakujące rozwiązania? Tutaj znajdziesz to wszystko, a nawet więcej. Zasłużona, wysoka nota.
Tracklista:
01. Army Of Time (Ft. Victor Love Of Dope Stars Inc.)
02. Army Of Time (Future Trail Rmx)
03. Army Of Time (Live)
04. Prison Break (Project Rotten Rmx)
Inne artykuły:
- Vigilante - Life is a Battlefield - 2014-08-31 (Recenzje muzyki)
- Castle Party 2012 - 2012-08-20 (Relacje)