AlterNation - magazyn o muzyce Electro, Industrial, EBM, Gothic, Darkwave i nie tylko
Wywiad z Bisclaveret


Czytano: 11076 razy


Galerie:

Khocico: Próbowaliście kiedyś odpowiedzieć na pytanie czy Bóg jest dobry czy zły?

-Dragos: heh, dobre pytanie... ja nie rozpatruję kwestii istnienia Boga w takim ujęciu w jakim funkcjonuje on w świadomości społecznej. W tym kontekście Bóg to archetyp, który wpisany w różne konwencje podlega często drobnym modyfikacjom. Dla przykładu inaczej jawił się Stwórca starotestamentowym prorokom, inaczej Blake'owi, a jeszcze inaczej postrzegał go chociażby Cave. Każdy z wizjonerów określał go przez pryzmat własnych doświadczeń; oczywiście kodyfikowanych przez pryzmat kultury, w jaką zostali wpisani. W tym kontekście nie opowiadamy się po żadnej ze stron. Jeżeli pytasz nas o to czy w twórczości Bisclaveret próbujemy kreślić własną wizję chrześcijańskiego Boga, odpowiem Ci – Nie. Czy próbujemy nieść jakieś nowe posłannictwo? – Nie.
Ukazujemy raczej człowieka poszukującego własnej drogi poznania, pokazujemy ludzką małość i nieporadność w tym dążeniu, szereg dróg bez wyjścia, pytań bez odpowiedzi – wreszcie szaleństwo w przypadku zmierzenia się z prawdą, jednak nie dajemy gotowych odpowiedzi. Wszystko pozostaje do interpretacji.


K: Po Protagosterium Tour pojawiło się wiele interpretacji Waszego performance. A co Wy macie do powiedzenia w tej kwestii?

-D: Cieszy nas to niezmiernie. Oznacza to tylko że nasze działanie skłoniło do myślenia, wywołało pożądaną interakcję. Czytając Twoją relację na łamach Alternation, wiem, iż zadałaś sobie trud interpretacji naszego przesłania. Powiem tylko tyle, że jesteś bliska naszej koncepcji. Jednak, jak już wspomniałem wcześniej, nie podajemy gotowych odpowiedzi, pozostawiamy wiele swobody interpretacyjnej.


K: Jakie są właściwie Wasze wrażenia dotyczące tej trasy?

-D: Jak najlepsze. Cieszymy się, iż udało nam się dokonać kolejnego przełomu, zagrać trasę w naszym kraju. To naprawdę niełatwe zadanie, wymagające wiele czasu, wysiłku i umiejętności organizacyjnych. Mogliśmy jednak liczyć na wsparcie i pomoc wielu osób, które zaangażowały się w organizację poszczególnych koncertów w swoich miastach. Jesteśmy im za to ogromnie wdzięczni. Występy na żywo sprawiają nam ogromną radość, lubimy konfrontować naszą twórczość bezpośrednio z odbiorcami. Wspominamy dobrze niemal wszystkie koncerty, które odbyły się w ramach Protagosterium Tour, choć wiadomo, że zawsze punktuje się i dzieli na te lepsze i gorsze. Jednak różnice nie są aż tak znaczne. Żałuję jedynie, że przez problemy organizacyjne, nie udało nam się finalnie zagrać w Sosnowcu. Mam nadzieję że w przyszłości nadrobimy naszą nieobecność w tym miejscu.


K: W przeszłości pracowaliście głównie z zagranicznymi wydawnictwami, dopiero label War Office Propaganda przełamał ten schemat. Czy tak ciężko jest na polskim rynku, czy to kwestia Waszego wyboru?

-D: Z tymi zagranicznymi wytwórniami to nie do końca tak było. Fakt, kiedy zaczynaliśmy grać jako Bisclaveret sytuacja na naszej scenie diametralnie różniła się od tego z czym mamy do czynienia dzisiaj. Nie było jeszcze tylu naszych rodzimych wytwórni, jak War Office Propaganda, czy Beast of Prey. Kiedy więc zdecydowaliśmy się na wydanie naszych pierwszych dwóch mini albumów („Aegri Somnia” i „In hortis...”), uczyniliśmy to przez naszą oficynę Wyrm. Dzięki tym wydawnictwom udało nam się zainteresować naszą muzyką Alexa z Cynfeirdd, który zaproponował wydanie specjalnego materiału. Efektem tej współpracy jest koncertowy „Er Roud el aater fi nezaha el khater”. Podobnie było z „Psyche noMine” – Igor jest wielkim entuzjastą naszej twórczości, podejmując się wydania albumu, w pełni nam zaufał. Wierzy szczerze że muzyka Bisclaveret znajdzie swoich odbiorców, zna jej potencjał. Zaproponował przy tym najdogodniejsze warunki z wszystkich wydawców, którzy mogli wydać materiał w tym czasie. Nie zamykamy się na współpracę z jedną tylko firmą. Zresztą to dość trudne na naszej scenie. Większość wytwórni o tym profilu działa na własną rękę, niejednokrotnie ryzykując przy tym kasę zarobioną w zupełnie innym miejscu pracy; nie może zatem pozwolić sobie na zbyt szybkie rozbudowanie własnych katalogów. Z kolei zespoły nie mogą czekać, aż zwolni się miejsce na kolejne wydawnictwo.
Jeżeli chodzi o naszą współpracę z War Office Propaganda, to Marcin i Robert złożyli nam propozycję wzięcia udziału w Scontrum VI, na którą chętnie przystaliśmy. Nie wiemy jednak, jak potoczy się dalsza współpraca. Nie wiemy też czy będą zainteresowani wydaniem kolejnych naszych materiałów. Czas to zweryfikuje. Póki co - niedługo będzie można zapoznać się z tym materiałem, gdyż – jak wieść gminna niesie – premiera na przełomie lutego i marca.


K: Słuchając Waszej muzyki ciężko pozbyć mi się wrażenia , przynajmniej jeśli chodzi o "Psyche noMine", że jest ona bardzo teatralna i gdzieś pobrzmiewa mi element orientalny... na ile to słuszne skojarzenia?

-D: Już kiedyś jeden z naszych przyjaciół po usłyszeniu pierwszych utworów określił muzykę Bisclaveret, jako teatralny dark ambient. Ta etykieta jakoś do nas przylgnęła. Tak więc pewnie masz rację. Być może tak jest, gdyż sami jesteśmy pasjonatami sztuki w różnych jej aspektach, na pewno podświadomie przekłada się to na naszą twórczość. Przy tym istotna jest również warstwa liryczna Bisclaveret, częste personifikowanie stanów, lęków; wyraziste i plastyczne wizje świata. Orientalizm? Pewnie chodzi Tobie o mantry w utworze Akeldama XIV. Jednak nie jestem tego pewny. Zresztą w obecnej kulturze sztuka wschodu i zachodu mocno wymieszała się; tak, że czasem zatracić można poczucie tożsamości pewnych dzieł.


K: Czym jest dla Was Wasza muzyka?

-D: Muzyka – wielką pasją, spełnieniem i radością tworzenia. Jest niesamowitym przekazem – czasem semantycznym, a czasem semiotycznym. Płaszczyzną artystycznego szaleństwa i głębią improwizacyjnej wędrówki w głąb ludzkiej duszy.....cóż więcej można powiedzieć?


K
: Czy wolelibyście aby była rozumiana czy raczej odczuwana?

-D: Ideałem jest połączenie tych dwóch elementów. Wówczas następuje pełnia. Jak wspominałem wcześniej, w muzyce ważna jest zarówno semantyka, jak i semiotyka. Ważne są emocje zawarte w dźwiękach i słowach. Gdy ktoś zechce zatopić się w naszej muzyce i spróbować ją zrozumieć – wówczas stanie się odbiorcą idealnym.


K: Jaka jest rola wizualizacji podczas Waszych koncertów? Przyznam, że mając przed oczami tak rozbudowany performance, ciężko się było na nich skupić...

-D: To zależy....w przypadku koncertów, odbywających się w ramach Protagosterium Tour, stanowiły one tylko uzupełnienie, eksplorowały transowe obrazy, odzwierciedlały stany emocjonalne, tajemnicze i nie do końca czytelne tło dla performance, na które położyliśmy największy nacisk.


K
: Bestia - siedzi w każdym człowieku? I jaka jest Waszym zdaniem jej najgorsza manifestacja?

-D: To prawda – każdy posiada swoje demony. Jednak od nas samych zależy, czy pozwolimy im zwyciężyć. Nie mówię tutaj oczywiście o mitycznych demonach, chrześcijańskich przesądach itd., mówię o słabościach, z którymi każdy z nas musi się niejednokrotnie mierzyć. Najgorsza manifestacja? Ludzka zazdrość, głupota i wypływająca z niej ignorancja, pseudointelektualizm, pogoń za mamoną – za wszelką cenę, kosztem innych osób.


K: Czy w przypadku Waszego projektu można mówić o jakichś inspiracjach?

-D: Dla mnie osobiście wszystko może stanowić inspirację: własne sny, wizje narkotyczne, obserwacje życia, jakaś zasłyszana fraza...emocje...pasja i kreatywna wściekłość...cokolwiek, co da impuls.


K: Kto podjął decyzję aby grać jako Bisclaveret?

-D: To już stare, zamierzchłe czasy (wszak istniejemy już 6 lat). Wszystko zaczęło się na studiach, a raczej podczas wakacyjnej przerwy ;) Rozmowy przy winie, płomienne dyskusje do rana....okazało się, że mamy wraz Thornem podobne zapatrywania na muzykę. Wcześniej każdy z nas próbował sił na tym polu, więc szybko pojęliśmy, o co nam chodzi........i tak jest do dzisiaj.


K: Jakie są Wasze przyszłe plany?

-D: Mamy w zanadrzu kilka wydawnictw. Niedługo pokaże się kolejna część Scontrum (jak już wcześniej wspominałem), na której znajdą się 3 premierowe utwory. Ukończyliśmy koncept-album "Manequins", który ukaże się pod szyldem kooperacji Bisclaveret vs. Bruno – to nieco inne oblicze naszej twórczości, bardziej transowe, oniryczne, poetyckie. Muzyka stanowi niesamowite uzupełnienie do sławnego „Traktatu o Manekinach”. Poza tym w przygotowaniu są wciąż wydawnictwa „In hortis...aegrii somnia” (reedycja) oraz album z remiksami. Będąc w Liverpoolu miałaś okazję usłyszeć jeden z nich – w wykonaniu synta[xe]rror. (przy okazji – dzięki Blacha za miły początek koncertu)
Poza tym planujemy koncerty, koncerty i jeszcze raz koncerty – one sprawiają nam największą satysfakcję. Myślę, że jeszcze o nich będziemy mogli informować Was na bieżąco.


K: I jeszcze jedno pytanie: jaki jest tytuł książki, którą niszczycie podczas performance?

-D: heh. Ta książka to symbol, jeden z wielu, jakich używaliśmy podczas koncertu.... od wieków stanowi ona źródło wiedzy, zapis mądrości tego świata...czy oby na pewno. Przecież nie my pierwsi postulowaliśmy, aby zerwać ze starą literaturą...heh. resztę dopowiedz sobie sama...
Pozdrawiam i dziękuję za interesujące pytania, z wielką przyjemnością odpowiadałem na każde z nich....

www.bisclaveret.com
www.myspace.com/bisclaveret
Autor:
Tłumacz: khocico
Data dodania: 2007-02-20 / Wywiady


Inne artykuły:




Najnowsze komentarze: