Wywiad z Nitzer Ebb
Czytano: 4630 razy
Galerie:
- Castle Party 2022 - 2022-07-19 (Festiwale)
- Amphi Festival 2011 - 2011-07-20 (Festiwale)
- Wave Gotik Treffen 2011 - 2011-06-16 (Festiwale)
- M'era Luna 2010 - 2010-08-09 (Festiwale)
- M'era Luna 2006 - 2006-08-12 (Festiwale)
- Wave Gotik Treffen 2006 - 2006-06-13 (Festiwale)
Ostatnie tematy na forum:
- Nitzer Ebb w Warszawie 12.02 jako headliner ! - 2010-01-29
Leo zapytał NITZER EBB w Hamburgu o dokonania zespołu z przeszłości i plany na przyszłość!
Witam chłopaki, dzięki za to, że poświęciliście nam nam chwilę i zdecydowaliście się odpowiedzieć na nasze pytania dotyczące Nitzer Ebb.
Istniejecie od 1982 roku. Kiedy zakładaliście zespół jakie marzenia I pomysły chcieliście wówczas wcielić w życie?
Bon Harris: Początkowo założyliśmy zespół dla rozrywki. Mieszkaliśmy w małym miasteczku, gdzie nie miało się zbyt wiele do roboty. Chcieliśmy wykreować coś w rodzaju podniecenia. Na pewno nie chcieliśmy robić tych samych oklepanych rzeczy pod kątem muzycznym, stylistycznym czy wizualnym, więc poszliśmy w kierunku rozwinięcia dźwięku i prezentacji.
Na pewno wpływ na Waszą twórczość miały grupy takie jak DAF i DIE KRUPPS. Co inspirowało Was kiedyś i co inspiruje Was dzisiaj do pisania tekstów i komponowania utworów?
Bon Harris: Tak, DAF to zespół który miał na nas ogromny wpływ. Był to bardzo inspirujący okres by zacząć robić muzykę. Syntezatory zaczęły być bardziej dostępne na rynku i wydawało się, że było wiele możliwości, by robić muzykę elektroniczną. Było to też swojego rodzaju przeżyciem mieć zespół w rodzaju kapeli punk rockowej, móc używać nietypowych instrumentów i tego, co nowe. Wciąż lubię ten pomysł wykorzystywania konwencjonalnej formy, jak Rock and Roll z niewielkim obaleniem. Nasza inspiracja do komponowania wywodzi się z głębokiej i nieustannej miłości do muzyki.
Wielki przełom w Waszej karierze nadszedł podczas supportowania Depeche Mode na trasie "Music For The Masses Tour" w 1987 I 88 roku. Jak się z tym czujecie, gdy spojrzycie wstecz?
Bon Harris: Patrząc wstecz był to oczywiście punkt zwrotny. Nie przypuszczam, że kiedykolwiek braliśmy pod uwagę, że będziemy w tak ogromnym środowisku głównego nurtu. Przyzwyczailiśmy się do tego dość szybko, odkrywając, że faktycznie tam pasujemy. To zmieniło nas w wykonawców, nauczyliśmy się wiecej o występach, dostarczając rozrywki dużemu I czasem obojętnemu, a nawet złowrogiemu tłumowi. Nauczyliśmy się być bardziej profesjonalni. Wtedy dojrzeliśmy.
Nagranie w 1991 roku "Ebbhead" określanego jako jeden z kluczowych albumów ruchu industrial/EBM w latach 90-tych. Jak myślicie, co uczyniło go tak ważnym i wyjątkowym?
Bon Harris: Jak wszystkie z naszych albumów, myślę, że było po prostu kombinacją elementów, które chcieliśmy połączyć. Było tam trochę wpływu rocka, ale został on przefiltrowany przez nasze minimalne elektroniczne podejście. Myślę, że wtedy też zaczęliśmy naginać granice tego, czego oczekiwano od naszej "sceny" czy też gatunku przez cały czas. Być może zbyt łatwo powiedzieć, że byliśmy "przejściem" do większego głównego nurtu, ale tak mniej więcej to odbieram. Bardziej dostępni dla większej ilości ludzi.
W roku 1995 Nitzer Ebb wypuścił na rynek "Big Hit" I krótko po tym się rozeszliście. Czy jest jakaś zależność pomiędzy tymi dwoma wydarzeniami?
Bon Harris: I tak i nie. "Big Hit" to był produkt tamtego okresu I gdy spojrzeć wstecz jako zespół byliśmy już w stanie upadłości. Robiliśmy ten album w okresie, kiedy sprawy miały się ku końcowi, albo ku zrobieniu przerwy. Nie wiedzieliśmy tego, kiedy zaczynaliśmy, ale było to już jasne w chwili, gdy kończyliśmy ten album. Był to czas na to, by zająć się czymś kompletnie innym. Wszyscy wciąż jesteśmy bardzo dumni z tego albumu. To praca, która okazała się największym niezrozumieniem.
Co porabialiście w międzyczasie po nagraniu "Big Hit", aż do momentu reaktywacji Nitzer Ebb?
Bon Harris: Przez jakiś czas mieszkałem w Chicago I zająłem się produkcją muzyki. Rozpocząłem od zespołu o nazwie 13 mg. Potem przeprowadziłem się do Los Angeles i robiłem produkcje z Billym Corgan’em, Marilyn’em Manson’em, Lindą Strawberry, robiłem dźwięki i programowałem dla całej chmary artystów. W trakcie tej drogi wróciłem do szkoły i nauczyłem się komponować i aranżować pod orkiestrę, nawet zapunktowałem w filmie i TV. Zacząłem nawet prace nad projektem muzycznym pod nazwą MAVEN, napisaliśmy i wyprodukowaliśmy album z czego bardzo się cieszę. Niedawno wraz z Jasonem współpracowaliśmy nad projektem, który może okazać się wielką produkcją teatralną, więc napiszemy do tego muzykę.
Co było ostatecznym bodźcem by znów zebrać się I rozpocząc prace nad przygodą Nitzer Ebb?
Bon Harris: Prawdopodobnie Terence Fixmer. Skontaktował się z Doug’iem, z prośbą by z nim pracował, co w efekcie doprowadziło, że Doug skontaktował się ze mną w sprawie NE i NE postanowiło powrócić na scenę.
Wreszcie po 15 latach czekania nowy album "Industrial Complex" pojawił się na rynku. Czy sądzisz, że ten album jest inny czy podobny j do Waszych wydawnict z lat 80-90? Czy czujesz że się rozwinęliście?
Bon Harris: Sądzę, że głównie staliśmy się bardziej wygodni I odnaleźliśmy swoje miejsce w życiu. Mamy większą świadomość tego, że NE ma się dobrze I co nie jest dla niego za dobre. Skoncentrowaliśmy się na podstawach mocy I tak współpracujemy. Nie powiem, doświadczenie też ma tu spory udział. Rozwiązanie problemu zaczyna być zabawne, gdy masz wiedzę, którą możesz zastosować. Młodzieńczy strach był śmieszny, ale może nadszedł czas konsumpcji i zmęczenia.
Kto uczynił pierwszy krok w kierunku pracy nad nowym albumem?
Bon Harris: Tak na serio była to wspólna decyzja. Był to następny oczywisty krok zaraz po tym, jak się okazało, że reaktywacja zespołu poszła świetnie.
Do jakiej kategorii odnieść można nazwę albumu "Industrial Complex"? Czy chcieliście, by była to oryginalna nazwa albumu?
Bon Harris: Z początku pracowaliśmy na szczycie administracji Bush’a. Stanowisko odnośnie pomysłu II wojny światowej i kompleksu przemysłu wojskowego było potwornie żywe i oczywiste. Wszystko to, co było ostrzeżeniem tym bardziej musiało przejść. To było ściśle powiązane z wpływem naszego myślenia. To była poważna część. Komfortową stroną tej sytuacji jest to, że nie ma znaczenia, jak bardzo próbowaliśmy eksperymentować, jak naginaliśmy granice, nasza praca była zawsze etykietką tej samej rzeczy. W Europie EBM a w Stanach Zjednoczonych Industrial. Więc trochę się z siebie pośmialiśmy, serio.
Czy po latach zmieniło się Twoje podejście do pisania tekstów?
Bon Harris: Tak. Oczywiście pójście do szkoły i nauczenie się jeszcze więcej na temat komponowania połączone z 25 latami praktyki będzie miało wpływ na to, jak się pisze. Masz więcej możliwości i więcej zdolności, by wyrazić siebie. Masz większą przestrzeń by trochę pobawić się słowami.
Czy stosowaliście jakieś wkłady w technologię od czasu "Big Hit". Czy wykorzystaliście wszystkie nowe możliwości, czy tylko preferowaliście pracę na starym wyposażeniu, by podkreślić autentyzm brzmieniowy Nitzer Ebb?
Bon Harris: Użyliśmy hybrydowego podejścia. Nowa technologia doskonale się sprawdza w postprodukcyjnych kwestiach rozwoju, edycji, refinacji itd. Uważam, że starsza technologia jest lepsza do pisania, by zainicjować coś nowego. Upraszczanie rzeczy, szczerość i emocjonalność na początek, potem możesz użyć wszelkich technologicznych zabawek, by wypucować uprzednio wykorzystany dobry pomysł. Praktyczne techniki szkoleniowe, fizyczność instrumentów są w dalszym ciągu najlepsze do takiego wstępnego pomysłu, być synthem z mnóstwem pokręteł, pianinem, gitarą akustyczną, głosem, czymkolwiek.
Wprowadź nas w detale niektórych utworów. Pozwól ujrzeć światło dzienne niektórym z Twoich myśli::
"Once You Say":
Bon Harris: Pierwszy pomysł, który się pojawił. Zrobiliśmy pierwsze podejście by tylko razem zagrać i OYS było czymś w rodzaju znaku, że poszło nam całkiem dobrze.
"Never Known":
Bon Harris: Ten utwór zawiera wiele dobrych elementów podstawowych połączonych ze sobą. Prosta, płynąca linia basu, wielki występ emocji dla Douga i kopiący w tyłek sposób aranżacji i występ na perkusji Jasona Payne.
"Payroll":
Bon Harris: Podobne pochodzenie, co OYS. To rodzaj "Jam session" – nawet jeśli uważasz, że nie cierpisz takiego określenia- podświadomy, spontaniczny, a pod kątem tekstu kolejne cacko oraz bardzo przemyślany występ Douga. Kawałek "wchodzi" dość szybko i całkiem naturalnie.
"I Don’t Know You":
Bon Harris: Mały wyjazd w różne kierunki. Głównie w strukturę utworu. Możliwe, że jest on trochę, jak indie rock, ale z większą dawką tradycyjnego dla NE instrumentalizmu.
"I’m Undone":
Bon Harris: Wywodzi się z prostego pomysłu na grę na pianinie. Lubię grać na pianinie z samego rana, tuż przed tym, zanim z kimś zamienię słowo, zaparzę sobie tylko herbatę i gram tak przez godzinę, lub dwie. Taki pomysł pojawił się w ciągu jednego dnia. Mógłbym rozwinąć to podczas przerw na herbatę w studio, a Doug mógłby posłuchać podczas gdy robi sobie herbatę. Poskładaliśmy te pomysły w całość i to było to. Wielki wpływ herbaty. Byliśmy w stanie wyodrębnić więcej wyrafinowania w trakcie aranżacji I produkcji – nawet wychwytuje się dopasowanie stylu w tym utworze. Nie jestem zaskoczony tym, że Alan Wilder wybrał ten właśnie kawałek do zremiksowania.
"Kiss Kiss Bang Bang":
Bon Harris: Mogliśmy wydostać sedno albumu tylko wówczas, gdy nie za bardzo skupialiśmy się na tym, co dokładnie powinniśmy robić. Mieliśmy trochę luzu, by zrobić bałagan wkoło. Utwór ten ma swoje korzenie w dość podstawowym podejściu. Zaufany już sampler/sequencer MPC został podpięty do Elektron Monomachine. Ten utwór pod względem muzykalnym był definitywnie powiązany z tym, co zamierzała produkcja.
W dalszym ciągu pracujecie w bliskiej komitywie z Depeche Mode (producent Flood, gościnny wokal Martina Gore’a, wsparcie trasy). Powiedz, jakie tak na serio jest połączenie pomiędzy nimi, a Wami?
Bon Harris: Mute (wytwórnia) z początku była pierwszym łącznikiem. Pochodzimy również z tego samego rejonu Anglii. Gdy z nimi koncertowaliśmy, a tym samem razem pracowaliśmy załapaliśmy, że wiele nas łączy w tej materii i czujemy się dobrze w swoim towarzystwie. Dobrze się rozumieliśmy, zaprzyjaźniliśmy się i ta przyjaźń przetrwała do tej pory.
Czego słuchacie w wolnym czasie, w domu?
Bon Harris: Sporo muzyki wykonywanej przez orkiestry. Debussy, Bartok, Stravinsky. Mega zespół - Ellington jest tu oczywiście królem. Słucham też sporo własnej muzyki zwłaszcza, gdy piszę i ćwiczę.
Trzy płyty, które ostatnio zakupiliście?
Bon Harris: Elgar - Enigma Variations (kupiłem w doskonałej okazji), Bernard Herrmann - "Vertigo" ścieżka dźwiękowa - klasyka. James Brown - greatest hits (miałem to na CD I albo rozwaliłem, albo zgubiłem, więc trzeba było kupić ponownie). Jason Payne: Kid A, Helmet (ta czerwona), Wu Tang Clan (ta z flagą).
Będziecie koncertować z Depeche Mode rozgrzewając publiczność podczas ich trasy. Znaczy, że przez trzy miesiące będziecie w bezustannej podróży. Jak zatem utrzymujecie kondycję i co stanowi dla Was rekreację? Przypuszczam, że musi być to wyczerpujące, zarówno fizycznie, jak I psychicznie.
Bon Harris: Okres przed wyruszeniem na tournee to czas żmudnych ćwiczeń i diety. Bieganie, chodzenie, żywność o niskiej zawartości tłuszczu, niewielkie ilości alkoholu i co najgorsze jak najmniej chleba. To czasem daje wycisk. Na trasie robisz, co możesz. Nie jest to wcale takie łatwe, dokoła panuje bardzo imprezowy klimat, pyszne żarcie, wolne dni itp. Psychicznie spróbuj tylko znaleźć przestrzeń kiedy będziesz tego na serio potrzebować. Biorę wówczas instrument, zazwyczaj to gitara, ponieważ jest najwygodniejsza i przenośna. Dużo czytam, sporo piszę, staram się chłonąć miejscowe doświadczenia ile tylko się da, cały czas skupiając się na występie i oszczędzając swoją energię.
Co planujecie, gdy skończycie ostatni występ?
Bon Harris: Odwiedzę rodzinę w Anglii. Spędzę trochę czasu ze swoją kobietą. Napiszę jakąś muzykę, będę spacerować, jeść chleb. Dużo chleba.
Wielkie dzięki za wywiad I poświęcony czas. Życzę Wam wielu sukcesów na trasie I mnóstwa zabawy. Czy chcielibyście jeszcze coś przekazać swoim fanom?
Bon Harris: Chcemy tylko podziękować za niesamowite wsparcie. Koncerty w Stanach I Europie były na serio niesamowite. Możemy powiedzieć, że mamy naprawdę wielkie szczęscie, że nasi fani są tak oddani I cierpliwi. Bez nich nie moglibyśmy robić tego, co robimy. Pozdrowienia!
Inne artykuły:
Witam chłopaki, dzięki za to, że poświęciliście nam nam chwilę i zdecydowaliście się odpowiedzieć na nasze pytania dotyczące Nitzer Ebb.
Istniejecie od 1982 roku. Kiedy zakładaliście zespół jakie marzenia I pomysły chcieliście wówczas wcielić w życie?
Bon Harris: Początkowo założyliśmy zespół dla rozrywki. Mieszkaliśmy w małym miasteczku, gdzie nie miało się zbyt wiele do roboty. Chcieliśmy wykreować coś w rodzaju podniecenia. Na pewno nie chcieliśmy robić tych samych oklepanych rzeczy pod kątem muzycznym, stylistycznym czy wizualnym, więc poszliśmy w kierunku rozwinięcia dźwięku i prezentacji.
Na pewno wpływ na Waszą twórczość miały grupy takie jak DAF i DIE KRUPPS. Co inspirowało Was kiedyś i co inspiruje Was dzisiaj do pisania tekstów i komponowania utworów?
Bon Harris: Tak, DAF to zespół który miał na nas ogromny wpływ. Był to bardzo inspirujący okres by zacząć robić muzykę. Syntezatory zaczęły być bardziej dostępne na rynku i wydawało się, że było wiele możliwości, by robić muzykę elektroniczną. Było to też swojego rodzaju przeżyciem mieć zespół w rodzaju kapeli punk rockowej, móc używać nietypowych instrumentów i tego, co nowe. Wciąż lubię ten pomysł wykorzystywania konwencjonalnej formy, jak Rock and Roll z niewielkim obaleniem. Nasza inspiracja do komponowania wywodzi się z głębokiej i nieustannej miłości do muzyki.
Wielki przełom w Waszej karierze nadszedł podczas supportowania Depeche Mode na trasie "Music For The Masses Tour" w 1987 I 88 roku. Jak się z tym czujecie, gdy spojrzycie wstecz?
Bon Harris: Patrząc wstecz był to oczywiście punkt zwrotny. Nie przypuszczam, że kiedykolwiek braliśmy pod uwagę, że będziemy w tak ogromnym środowisku głównego nurtu. Przyzwyczailiśmy się do tego dość szybko, odkrywając, że faktycznie tam pasujemy. To zmieniło nas w wykonawców, nauczyliśmy się wiecej o występach, dostarczając rozrywki dużemu I czasem obojętnemu, a nawet złowrogiemu tłumowi. Nauczyliśmy się być bardziej profesjonalni. Wtedy dojrzeliśmy.
Nagranie w 1991 roku "Ebbhead" określanego jako jeden z kluczowych albumów ruchu industrial/EBM w latach 90-tych. Jak myślicie, co uczyniło go tak ważnym i wyjątkowym?
Bon Harris: Jak wszystkie z naszych albumów, myślę, że było po prostu kombinacją elementów, które chcieliśmy połączyć. Było tam trochę wpływu rocka, ale został on przefiltrowany przez nasze minimalne elektroniczne podejście. Myślę, że wtedy też zaczęliśmy naginać granice tego, czego oczekiwano od naszej "sceny" czy też gatunku przez cały czas. Być może zbyt łatwo powiedzieć, że byliśmy "przejściem" do większego głównego nurtu, ale tak mniej więcej to odbieram. Bardziej dostępni dla większej ilości ludzi.
W roku 1995 Nitzer Ebb wypuścił na rynek "Big Hit" I krótko po tym się rozeszliście. Czy jest jakaś zależność pomiędzy tymi dwoma wydarzeniami?
Bon Harris: I tak i nie. "Big Hit" to był produkt tamtego okresu I gdy spojrzeć wstecz jako zespół byliśmy już w stanie upadłości. Robiliśmy ten album w okresie, kiedy sprawy miały się ku końcowi, albo ku zrobieniu przerwy. Nie wiedzieliśmy tego, kiedy zaczynaliśmy, ale było to już jasne w chwili, gdy kończyliśmy ten album. Był to czas na to, by zająć się czymś kompletnie innym. Wszyscy wciąż jesteśmy bardzo dumni z tego albumu. To praca, która okazała się największym niezrozumieniem.
Co porabialiście w międzyczasie po nagraniu "Big Hit", aż do momentu reaktywacji Nitzer Ebb?
Bon Harris: Przez jakiś czas mieszkałem w Chicago I zająłem się produkcją muzyki. Rozpocząłem od zespołu o nazwie 13 mg. Potem przeprowadziłem się do Los Angeles i robiłem produkcje z Billym Corgan’em, Marilyn’em Manson’em, Lindą Strawberry, robiłem dźwięki i programowałem dla całej chmary artystów. W trakcie tej drogi wróciłem do szkoły i nauczyłem się komponować i aranżować pod orkiestrę, nawet zapunktowałem w filmie i TV. Zacząłem nawet prace nad projektem muzycznym pod nazwą MAVEN, napisaliśmy i wyprodukowaliśmy album z czego bardzo się cieszę. Niedawno wraz z Jasonem współpracowaliśmy nad projektem, który może okazać się wielką produkcją teatralną, więc napiszemy do tego muzykę.
Co było ostatecznym bodźcem by znów zebrać się I rozpocząc prace nad przygodą Nitzer Ebb?
Bon Harris: Prawdopodobnie Terence Fixmer. Skontaktował się z Doug’iem, z prośbą by z nim pracował, co w efekcie doprowadziło, że Doug skontaktował się ze mną w sprawie NE i NE postanowiło powrócić na scenę.
Wreszcie po 15 latach czekania nowy album "Industrial Complex" pojawił się na rynku. Czy sądzisz, że ten album jest inny czy podobny j do Waszych wydawnict z lat 80-90? Czy czujesz że się rozwinęliście?
Bon Harris: Sądzę, że głównie staliśmy się bardziej wygodni I odnaleźliśmy swoje miejsce w życiu. Mamy większą świadomość tego, że NE ma się dobrze I co nie jest dla niego za dobre. Skoncentrowaliśmy się na podstawach mocy I tak współpracujemy. Nie powiem, doświadczenie też ma tu spory udział. Rozwiązanie problemu zaczyna być zabawne, gdy masz wiedzę, którą możesz zastosować. Młodzieńczy strach był śmieszny, ale może nadszedł czas konsumpcji i zmęczenia.
Kto uczynił pierwszy krok w kierunku pracy nad nowym albumem?
Bon Harris: Tak na serio była to wspólna decyzja. Był to następny oczywisty krok zaraz po tym, jak się okazało, że reaktywacja zespołu poszła świetnie.
Do jakiej kategorii odnieść można nazwę albumu "Industrial Complex"? Czy chcieliście, by była to oryginalna nazwa albumu?
Bon Harris: Z początku pracowaliśmy na szczycie administracji Bush’a. Stanowisko odnośnie pomysłu II wojny światowej i kompleksu przemysłu wojskowego było potwornie żywe i oczywiste. Wszystko to, co było ostrzeżeniem tym bardziej musiało przejść. To było ściśle powiązane z wpływem naszego myślenia. To była poważna część. Komfortową stroną tej sytuacji jest to, że nie ma znaczenia, jak bardzo próbowaliśmy eksperymentować, jak naginaliśmy granice, nasza praca była zawsze etykietką tej samej rzeczy. W Europie EBM a w Stanach Zjednoczonych Industrial. Więc trochę się z siebie pośmialiśmy, serio.
Czy po latach zmieniło się Twoje podejście do pisania tekstów?
Bon Harris: Tak. Oczywiście pójście do szkoły i nauczenie się jeszcze więcej na temat komponowania połączone z 25 latami praktyki będzie miało wpływ na to, jak się pisze. Masz więcej możliwości i więcej zdolności, by wyrazić siebie. Masz większą przestrzeń by trochę pobawić się słowami.
Czy stosowaliście jakieś wkłady w technologię od czasu "Big Hit". Czy wykorzystaliście wszystkie nowe możliwości, czy tylko preferowaliście pracę na starym wyposażeniu, by podkreślić autentyzm brzmieniowy Nitzer Ebb?
Bon Harris: Użyliśmy hybrydowego podejścia. Nowa technologia doskonale się sprawdza w postprodukcyjnych kwestiach rozwoju, edycji, refinacji itd. Uważam, że starsza technologia jest lepsza do pisania, by zainicjować coś nowego. Upraszczanie rzeczy, szczerość i emocjonalność na początek, potem możesz użyć wszelkich technologicznych zabawek, by wypucować uprzednio wykorzystany dobry pomysł. Praktyczne techniki szkoleniowe, fizyczność instrumentów są w dalszym ciągu najlepsze do takiego wstępnego pomysłu, być synthem z mnóstwem pokręteł, pianinem, gitarą akustyczną, głosem, czymkolwiek.
Wprowadź nas w detale niektórych utworów. Pozwól ujrzeć światło dzienne niektórym z Twoich myśli::
"Once You Say":
Bon Harris: Pierwszy pomysł, który się pojawił. Zrobiliśmy pierwsze podejście by tylko razem zagrać i OYS było czymś w rodzaju znaku, że poszło nam całkiem dobrze.
"Never Known":
Bon Harris: Ten utwór zawiera wiele dobrych elementów podstawowych połączonych ze sobą. Prosta, płynąca linia basu, wielki występ emocji dla Douga i kopiący w tyłek sposób aranżacji i występ na perkusji Jasona Payne.
"Payroll":
Bon Harris: Podobne pochodzenie, co OYS. To rodzaj "Jam session" – nawet jeśli uważasz, że nie cierpisz takiego określenia- podświadomy, spontaniczny, a pod kątem tekstu kolejne cacko oraz bardzo przemyślany występ Douga. Kawałek "wchodzi" dość szybko i całkiem naturalnie.
"I Don’t Know You":
Bon Harris: Mały wyjazd w różne kierunki. Głównie w strukturę utworu. Możliwe, że jest on trochę, jak indie rock, ale z większą dawką tradycyjnego dla NE instrumentalizmu.
"I’m Undone":
Bon Harris: Wywodzi się z prostego pomysłu na grę na pianinie. Lubię grać na pianinie z samego rana, tuż przed tym, zanim z kimś zamienię słowo, zaparzę sobie tylko herbatę i gram tak przez godzinę, lub dwie. Taki pomysł pojawił się w ciągu jednego dnia. Mógłbym rozwinąć to podczas przerw na herbatę w studio, a Doug mógłby posłuchać podczas gdy robi sobie herbatę. Poskładaliśmy te pomysły w całość i to było to. Wielki wpływ herbaty. Byliśmy w stanie wyodrębnić więcej wyrafinowania w trakcie aranżacji I produkcji – nawet wychwytuje się dopasowanie stylu w tym utworze. Nie jestem zaskoczony tym, że Alan Wilder wybrał ten właśnie kawałek do zremiksowania.
"Kiss Kiss Bang Bang":
Bon Harris: Mogliśmy wydostać sedno albumu tylko wówczas, gdy nie za bardzo skupialiśmy się na tym, co dokładnie powinniśmy robić. Mieliśmy trochę luzu, by zrobić bałagan wkoło. Utwór ten ma swoje korzenie w dość podstawowym podejściu. Zaufany już sampler/sequencer MPC został podpięty do Elektron Monomachine. Ten utwór pod względem muzykalnym był definitywnie powiązany z tym, co zamierzała produkcja.
W dalszym ciągu pracujecie w bliskiej komitywie z Depeche Mode (producent Flood, gościnny wokal Martina Gore’a, wsparcie trasy). Powiedz, jakie tak na serio jest połączenie pomiędzy nimi, a Wami?
Bon Harris: Mute (wytwórnia) z początku była pierwszym łącznikiem. Pochodzimy również z tego samego rejonu Anglii. Gdy z nimi koncertowaliśmy, a tym samem razem pracowaliśmy załapaliśmy, że wiele nas łączy w tej materii i czujemy się dobrze w swoim towarzystwie. Dobrze się rozumieliśmy, zaprzyjaźniliśmy się i ta przyjaźń przetrwała do tej pory.
Czego słuchacie w wolnym czasie, w domu?
Bon Harris: Sporo muzyki wykonywanej przez orkiestry. Debussy, Bartok, Stravinsky. Mega zespół - Ellington jest tu oczywiście królem. Słucham też sporo własnej muzyki zwłaszcza, gdy piszę i ćwiczę.
Trzy płyty, które ostatnio zakupiliście?
Bon Harris: Elgar - Enigma Variations (kupiłem w doskonałej okazji), Bernard Herrmann - "Vertigo" ścieżka dźwiękowa - klasyka. James Brown - greatest hits (miałem to na CD I albo rozwaliłem, albo zgubiłem, więc trzeba było kupić ponownie). Jason Payne: Kid A, Helmet (ta czerwona), Wu Tang Clan (ta z flagą).
Będziecie koncertować z Depeche Mode rozgrzewając publiczność podczas ich trasy. Znaczy, że przez trzy miesiące będziecie w bezustannej podróży. Jak zatem utrzymujecie kondycję i co stanowi dla Was rekreację? Przypuszczam, że musi być to wyczerpujące, zarówno fizycznie, jak I psychicznie.
Bon Harris: Okres przed wyruszeniem na tournee to czas żmudnych ćwiczeń i diety. Bieganie, chodzenie, żywność o niskiej zawartości tłuszczu, niewielkie ilości alkoholu i co najgorsze jak najmniej chleba. To czasem daje wycisk. Na trasie robisz, co możesz. Nie jest to wcale takie łatwe, dokoła panuje bardzo imprezowy klimat, pyszne żarcie, wolne dni itp. Psychicznie spróbuj tylko znaleźć przestrzeń kiedy będziesz tego na serio potrzebować. Biorę wówczas instrument, zazwyczaj to gitara, ponieważ jest najwygodniejsza i przenośna. Dużo czytam, sporo piszę, staram się chłonąć miejscowe doświadczenia ile tylko się da, cały czas skupiając się na występie i oszczędzając swoją energię.
Co planujecie, gdy skończycie ostatni występ?
Bon Harris: Odwiedzę rodzinę w Anglii. Spędzę trochę czasu ze swoją kobietą. Napiszę jakąś muzykę, będę spacerować, jeść chleb. Dużo chleba.
Wielkie dzięki za wywiad I poświęcony czas. Życzę Wam wielu sukcesów na trasie I mnóstwa zabawy. Czy chcielibyście jeszcze coś przekazać swoim fanom?
Bon Harris: Chcemy tylko podziękować za niesamowite wsparcie. Koncerty w Stanach I Europie były na serio niesamowite. Możemy powiedzieć, że mamy naprawdę wielkie szczęscie, że nasi fani są tak oddani I cierpliwi. Bez nich nie moglibyśmy robić tego, co robimy. Pozdrowienia!
Inne artykuły:
- Wave Gotik Treffen 2011 - 2012-02-20 (Relacje)
- Nitzer Ebb - Industrial Complex - 2011-06-17 (Recenzje muzyki)
- M'era Luna 2006 - 2006-08-15 (Relacje)
- Wave Gotik Treffen 2006 - 2006-06-12 (Relacje)