Apoptygma Berzerk + MonoLight
Czytano: 5170 razy
Wykonawca:
Galerie:
- M'era Luna 2018 - 2018-08-15 (Festiwale)
- Castle Party 2018 - 2018-07-20 (Festiwale)
- Castle Party 2016 - 2016-08-05 (Festiwale)
- M'era Luna 2015 - 2015-08-17 (Festiwale)
- Nocturnal Culture Night 2014 - 2014-09-16 (Festiwale)
- Amphi Festival 2014 - 2014-08-01 (Festiwale)
- E-tropolis 2014 - 2014-02-27 (Festiwale)
- M'era Luna 2013 - 2013-08-14 (Festiwale)
- Amphi Festival 2012 - 2012-07-31 (Festiwale)
- Castle Party 2011 - 2011-07-27 (Festiwale)
- Apoptygma Berzerk + Hot Rain - 2010-11-22 (Koncerty)
- Desdemona + CO.IN + Monolight + Synchropath - 2010-10-08 (Koncerty)
- Red Emprez + MonoLight - 2010-09-12 (Koncerty)
- M'era Luna 2008 - 2008-08-09 (Festiwale)
- M'era Luna 2006 - 2006-08-12 (Festiwale)
- Blue Moon Festival #2 - 2006-07-03 (Festiwale)
Ostatnie tematy na forum:
- Apoptygma Berzerk (21-23.11.2010) Poznań, Warszawa, Kraków - 2010-08-11
- Apoptygma Berzerk - ROCKET SCIENCE LIVE TOUR 2009 (15-2-2008) @ ColumbiaClub, Berlin - 2008-12-28
- Apoptygma Berzerk w Polsce! - 2006-07-03
Czy w kręgu dark independent istnieje osoba, której złożenie dwóch słów - 'Apoptygma Berzerk' - zupełnie ze sobą nie tożsamych, lecz równocześnie doskonale dopasowanych - byłoby obce? Z pewnością nie. Muzyka Stephana Groth'a, jakkolwiek nieskomplikowaną, uproszczoną i kiczowatą niektórym mogłaby się wydawać, znalazła dosyć pokaźną grupę słuchaczy na całym świecie, bezwarunkowo gloryfikujących każde wydawnictwo artysty. Także w Polsce zespół Grotha zdążył zdobyć uznanie rzeszy fanów; którzy niewątpliwie z radością powitali wieść o aż trzech koncertach Apoptygmy w Kraju nad Wisłą. Ostatnim przystankiem na polskiej mini-trasie APOP był klub Loch Ness w Krakowie, gdzie Stephan, wspomagany przez swoich nowych muzyków, w pełnej krasie zaprezentował możliwości legendarnej (tak, ośmielę się użyć tego określenia) formacji, Apoptygmą Berzerk zwanej.
Jak na porządny koncert przystało, nie mogło się obyć bez supportu. Role zespołu rozgrzewającego przyjął wrocławski MonoLight - grupa łącząca gitarowe dźwięki z subtelnie syntetycznymi melodiami. Statyczność, akinezja i monotonia, które panowały na scenie przy okazji ich występu, okazjonalnie przerywane przez co bardziej żwawe ruchy Pana Gitarzysty, zdawały się udowadniać, iż na koncertach MonoLight w pełni polega na istocie swojej muzyki, sztukę performatywną najwyraźniej spychając na dalszy plan. Niemniej, w moim przekonaniu zespół posiada potencjał: muzycznie zaprezentowali się bardzo przyzwoicie, dowodząc, iż polska scena niezależna kryje jednostki przekazujące własną liryczno-muzyczną interpretację świata w sposób wysoce nienaganny.
Po przyjemnie krótkiej przerwie technicznej, z głośników wydobyły się pierwsze tony zwiastujące pojawienie się na scenie gwiazdy wieczoru. Oto przy akopaniamencie pierwszych dźwięków nieodzownego "Starsign", na scenie ukazał się Stefa w towarzystwie swojego zespołu, co wywołało spodziewanie entuzjastyczną reakcję publiczności, w pełni gotowej na przyjęcie potężnej dawki audio-wizualnych doznań. Od samego początku poziom energii, którą bezustannie epatował wokalista, stymulował zgromadzonych do niezwykle żywiołowego odbierania muzyki: następujące po sobie, idealnie dobrane utwory jeszcze bardziej intensyfikowały ten osobliwy stan nadmiernej euforii, właściwy prawdopodobnie jedynie koncertom i wydarzeniom im podobnym. Następny w kolejności, "Eclipse", swoim pulsującym beatem dostarczył publiczności kolejnej porcji bodźców pobudzających, przy okazji jednocząc wszystkich wspólnie odśpiewanym refrenem. Warto zaznaczyć, że w kwestii znajomości teksktów polska publika po raz kolejny spisała się modelowo, co bez wątpienia spotkało się z aprobatą zespołu. Kolejne utwory, począwszy od żywiołowego Back on Track, poprzez niezwykle dynamiczny Shadow, kończąc na odrobinę niepokojąco kiczowatym "Apollo (live on your tv)", coraz bardziej potęgowały intensywność uczuć, których ferworem przesiąknięte było powietrze w klubie, wyzwalając jednocześnie coraz większe pokłady energii u wszystkich tam obecnych. Wspomnienia wartym jest również fakt, iż Stephan nie poprzestał jedynie na spełnianiu swoich wokalnych obowiązków, lecz także ukazał fanom swoją nieco gawędziarską stronę, przytaczając krótkie anegdotki (uwagi godne jest błyskotliwe skojarzenie nazwy pewnej marki polskiego piwa z macierzystą wytwórnią zespołu). Następnie nadeszła pora na moment absolutnego muzycznego ukojenia: kiedy z głośników wydobyły się pierwsze dźwięki "the Kathy's Song", czas pozornie zatrzymał się w miejscu, a ludzie, całkowicie zahipnotyzowani, ze wzrokiem utkwionym w mistrzu ceremonii i jego pomocnikach, chciwie chłonęli chwilę. Przebudzenie z tego cudownie ulotnego stanu odrętwienia nadeszło w postaci niekwestionowanego hitu "Shine On", zaś muzyczne ekstremum zostało przekroczone za pomocą mojego osobistego faworyta - "Deep Red" - utworu prostego w swej istocie, jednak niebywale pobudzającego, stanowiącego kwintesencję starego, dobrego brzmienia Apoptygmy Berzerk. Zniknięcie zespołu ze sceny, po uprzednim wykonaniu "Until the End of the World", spotkało się z ogólnym poruszeniem sali i wywołało przewidywaną reakcję werbalną publiczności, żądnej bisów. Nie dziw, że grupa, słysząc gromkie nawoływania, ponownie pojawiła się na scenie, zakańczając tę niesamowitą ucztę muzyczną "Non-stop Violence", "Unicorn" oraz remixem klasycznego już "Mourn".
Jak na porządny koncert przystało, nie mogło się obyć bez supportu. Role zespołu rozgrzewającego przyjął wrocławski MonoLight - grupa łącząca gitarowe dźwięki z subtelnie syntetycznymi melodiami. Statyczność, akinezja i monotonia, które panowały na scenie przy okazji ich występu, okazjonalnie przerywane przez co bardziej żwawe ruchy Pana Gitarzysty, zdawały się udowadniać, iż na koncertach MonoLight w pełni polega na istocie swojej muzyki, sztukę performatywną najwyraźniej spychając na dalszy plan. Niemniej, w moim przekonaniu zespół posiada potencjał: muzycznie zaprezentowali się bardzo przyzwoicie, dowodząc, iż polska scena niezależna kryje jednostki przekazujące własną liryczno-muzyczną interpretację świata w sposób wysoce nienaganny.
Po przyjemnie krótkiej przerwie technicznej, z głośników wydobyły się pierwsze tony zwiastujące pojawienie się na scenie gwiazdy wieczoru. Oto przy akopaniamencie pierwszych dźwięków nieodzownego "Starsign", na scenie ukazał się Stefa w towarzystwie swojego zespołu, co wywołało spodziewanie entuzjastyczną reakcję publiczności, w pełni gotowej na przyjęcie potężnej dawki audio-wizualnych doznań. Od samego początku poziom energii, którą bezustannie epatował wokalista, stymulował zgromadzonych do niezwykle żywiołowego odbierania muzyki: następujące po sobie, idealnie dobrane utwory jeszcze bardziej intensyfikowały ten osobliwy stan nadmiernej euforii, właściwy prawdopodobnie jedynie koncertom i wydarzeniom im podobnym. Następny w kolejności, "Eclipse", swoim pulsującym beatem dostarczył publiczności kolejnej porcji bodźców pobudzających, przy okazji jednocząc wszystkich wspólnie odśpiewanym refrenem. Warto zaznaczyć, że w kwestii znajomości teksktów polska publika po raz kolejny spisała się modelowo, co bez wątpienia spotkało się z aprobatą zespołu. Kolejne utwory, począwszy od żywiołowego Back on Track, poprzez niezwykle dynamiczny Shadow, kończąc na odrobinę niepokojąco kiczowatym "Apollo (live on your tv)", coraz bardziej potęgowały intensywność uczuć, których ferworem przesiąknięte było powietrze w klubie, wyzwalając jednocześnie coraz większe pokłady energii u wszystkich tam obecnych. Wspomnienia wartym jest również fakt, iż Stephan nie poprzestał jedynie na spełnianiu swoich wokalnych obowiązków, lecz także ukazał fanom swoją nieco gawędziarską stronę, przytaczając krótkie anegdotki (uwagi godne jest błyskotliwe skojarzenie nazwy pewnej marki polskiego piwa z macierzystą wytwórnią zespołu). Następnie nadeszła pora na moment absolutnego muzycznego ukojenia: kiedy z głośników wydobyły się pierwsze dźwięki "the Kathy's Song", czas pozornie zatrzymał się w miejscu, a ludzie, całkowicie zahipnotyzowani, ze wzrokiem utkwionym w mistrzu ceremonii i jego pomocnikach, chciwie chłonęli chwilę. Przebudzenie z tego cudownie ulotnego stanu odrętwienia nadeszło w postaci niekwestionowanego hitu "Shine On", zaś muzyczne ekstremum zostało przekroczone za pomocą mojego osobistego faworyta - "Deep Red" - utworu prostego w swej istocie, jednak niebywale pobudzającego, stanowiącego kwintesencję starego, dobrego brzmienia Apoptygmy Berzerk. Zniknięcie zespołu ze sceny, po uprzednim wykonaniu "Until the End of the World", spotkało się z ogólnym poruszeniem sali i wywołało przewidywaną reakcję werbalną publiczności, żądnej bisów. Nie dziw, że grupa, słysząc gromkie nawoływania, ponownie pojawiła się na scenie, zakańczając tę niesamowitą ucztę muzyczną "Non-stop Violence", "Unicorn" oraz remixem klasycznego już "Mourn".
Apoptygma Berzerk enigmatycznie przyciąga swoją muzyką; chociaż niewątpliwie zespół ostatnimi czasy obniżył loty, skłaniając się bardziej ku graniu konwencjonalnemu, sprawdzonemu i ugrzecznionemu, koncertowo wciąż wypada nad wyraz dobrze. Będąc laikiem stwierdzę, że nagłośnienie nie nastręczało większych problemów słuchaczom; oświetlenie z kolei stanowiło idealne dopełnienie poszczególnych utworów - nie sposób odnaleźć praktycznie żadnych negatywów tego występu. Śmiem twierdzić, że nie tylko mnie koncert pozwolił odkryć twórczość Apoptygmy Berzerk na nowo, powtórne doceniając kiedyś ukochane kompozycje. Natenczas jednak pozostaje nam uzbroić się w cierpliwość i oczekiwać kolejnego muzycznego spektaklu charyzmatycznego Grotha i jego świty.
Setlista:
Starsign (long intro)
Eclipse
Back on Track
You keep me From Breaking Apart
In This Together
Mercy Kill
Shadow
Love Never Dies
Burning Heretic
Apollo
Bizarre Love Triangle (skipped)
Kathy's Song
Shine On
Deep Red
Asleep or Awake (skipped)
Until the End of the World
Non-stop Violence
Unicorn
Mourn (Mesh remix)
Bitch (skipped)
Setlista:
Starsign (long intro)
Eclipse
Back on Track
You keep me From Breaking Apart
In This Together
Mercy Kill
Shadow
Love Never Dies
Burning Heretic
Apollo
Bizarre Love Triangle (skipped)
Kathy's Song
Shine On
Deep Red
Asleep or Awake (skipped)
Until the End of the World
Non-stop Violence
Unicorn
Mourn (Mesh remix)
Bitch (skipped)
Strony:
Inne artykuły:
- Castle Party 2018 - 2018-07-25 (Relacje)
- Castle Party 2016 - 2016-08-04 (Relacje)
- M'era Luna 2015 - 2015-09-25 (Relacje)
- Halotan Records - Sampler 03 - 2012-02-25 (Recenzje muzyki)
- Apoptygma Berzerk - Imagine there is no Lennon - 2011-05-24 (Recenzje muzyki)
- Red Emprez + MonoLight - 2010-12-31 (Relacje)
- Synchropath + monoLight + Co.In. + Desdemona - 2010-12-22 (Relacje)
- M'era Luna 2008 - 2008-10-03 (Relacje)
- M'era Luna 2006 - 2006-08-15 (Relacje)
- Blue Moon Festival #2 - 2006-07-11 (Relacje)