AlterNation - magazyn o muzyce Electro, Industrial, EBM, Gothic, Darkwave i nie tylko
Wave Gotik Treffen 2012


Czytano: 19206 razy


Wykonawca:

Galerie:

Ostatnie tematy na forum:

PIĄTEK

Tanzwut (Agra)
Czyli średniowieczne klimaty w metalowej oprawie, kapela otwierająca wieczór w pierwszym dniu WGT. Przyciągnęli sporą ilość fanów, którzy śpiewali piosenki razem z zespołem i nagradzali ich oklaskami. Muzycy mieli świetny kontakt z publicznością, koncert był dobrze oświetlony, co podkreślało klimat, jednak mały minus za zbyt głośne granie, które powodowało ze muzyka miejscami zlewała się zakłócając odbiór. Nie przeszkodziło to jednak fanom szaleć do tego stopnia że zespół zagrał bis.



Stahlmann (Agra)
Występował jako drugi zespół tego wieczoru w Agra Halle, niezbyt wielu fanów pod sceną, występ można określić jako gitarową sieczkę ze słabą akustyką, mało czytelny dźwięk i ogólnie nuda... Ładnie oświetlona scena nie wynagrodziła kiepskiego odbioru muzyki.



Clan of Xymox (Agra)
Kultowy Clan of Xymox na koncertach nie wychodzi poza swój ustalony standard. To ma swoją dobrą i złą stronę, ponieważ koncerty na ogół wyglądają bardzo podobnie. Jednak nigdy nas nie zawodzą! Zespół wypada zawsze dobrze. W Agra Halle zgromadziła się spora ilość ludzi, szczególnie porównując do marnej frekwencji na występie Stahlman. Pomimo iż zespół nie wykazał się tak dobrym kontaktem z fanami jak Tanzwut publiczność bawiła się świetnie. Dobre oświetlenie na scenie i przyzwoity dźwięk. Koncert ogólnie sprostał wymaganiom widowni.



Project Pitchfork (Agra)
Zgodnie z oczekiwaniami przybyły tłumy ludzi, którzy czekali z niecierpliwością na koncert. Temperatura i napięcie wzrastały z minuty na minutę. W końcu gdy ulubieńcy pojawili się na scenie i rozpoczął się ponad godzinny show, podczas którego słyszeliśmy takie hity jak "Timekiller"... Niestety zespół miał średni kontakt z publicznością. Widownia jedynie wykrzykiwała słowa piosenek. Dźwięk oczywiście był w porządku, ale w przypadku oświetlenia, myślę że mogli dać z siebie więcej, jak na drugą gwiazdę wieczoru przystało. Na koniec koncertu fani gromko oklaskiwali muzyków.



Eisbrecher (Agra)
Jeśli Laibach jest dla was zbyt ciężki, a Rammstein zbyt słodki to polecam posłuchać Eisbrecher, to energetyczne i dynamiczne połączenie tych dwóch wspomnianych kapel. Mocne i mroczne elektroniczno-gitarowe brzmienie wylewa się hektolitrami ze sceny na słuchaczy. Fani byli wręcz zachwyceni. Zespół miał świetny kontakt z publicznością, oświetlenie i dźwięk było rewelacyjne. Po prostu koncert na poziomie godnym głównej gwiazdy wieczoru.



Eisenfunk (Anker)
Misie, misie i jeszcze raz misie. Jak zwykle kiczowaci i szaleni w tym co robią. Jest to jeden z moich ulubionych zespołów idealnie nadają się na koniec ciężkiego dnia. Muzyka wesoła i zabawna a jednocześnie moim zdaniem niebanalna. Gdy tylko weszłam do knajpki wielkości Gdańskiego "Ucha" buchnęła we mnie chmura ciepła. Dostanie się na ten koncert było nie lada wyzwaniem. Knajpa pełna zniecierpliwionych fanów elektro którzy poobwieszani światełkami czekali na gwiazdę wieczoru tworzyli elektryzującą atmosferę. Jeśli chodzi o wokal i muzykę to Eisenfunk bardzo dobrze się spisało. Wokal i muzyka były czyste co sprawiało że każdy był wpatrzony w zespół jak dziecko w sklep z cukierkami. O dziwo grali oni na żywo nic nie było puszczane z płyty. Zagrali oni najbardziej znane kawałki m.in. "Pong". Dodatkowo posiadali oni także wizualizację czego brakowało przy innych koncertach. Również daje dodatkowego plusika za oświetlenie które migotało idealnie w rytm muzyki. Zespół komunikował się z publicznością, bawiąc się z nią oraz rzucając im wodę do picia?. Oczywiście wiele osób nie jest w stanie docenić tego zespołu ja natomiast uważam że jest on godny zobaczenia i posłuchania na żywo nie tylko przez muzykę i jej twórców ale także przez atmosferę która panuję na ich koncertach.

SOBOTA

Grendel (Agra)
Niestety dość kiepskie show, zespół nadal ceniony przez sporą grupę fanów z niewiadomego powodu. Jednak patrząc na ich występy na przestrzeni lat można stwierdzić że są coraz słabsze. Koncert w Agra Hall można określić jako widowisko typu - Industrial Dance Video, czyli coś głównie dla electro Gothów. Dźwięk na koncercie dość dobry, jednak nie był w stanie zrekompensować słabego wokalu i muzyki, oświetlenie również mnie nie zachwyciło. Nie pomogły takie hity jak "Harsh Generation" czy "World of Shift". Koncert ogólnie wypadł bardzo słabo.



Terrolokaust (Agra)
To jeden z tych zespołów które powinny pozostać jako projekty studyjne i nie wychodzić na scenę. Ponieważ oryginalny, nie poprawiony wokal brzmi po prostu strasznie!. Grendel miał godną konkurencję do tytułu najsłabszego występu i został pokonany, Terrolokaust wysunął się na prowadzenie. W sumie szkoda że niektóre kompozycje takie jak "No Control", które na płycie brzmią naprawdę dobrze, zostały tak zmasakrowane na scenie. Prawie cała muzyka grała z automatu więc trudno zrozumieć obecność dwóch klawiszowców z których jeden służył chyba tylko jako atrapa. Słaby kontakt z publicznością, zresztą niewielką, około 500 osób. Znośne światła i dźwięk. O wokalu niestety nic innego nie można powiedzieć jak tylko to że było on totalną raniącą uszy masakrą.



Aesthetic Perfection (Agra)
Zdecydowany faworyt wieczoru. Bardzo dobry koncert jeśli chodzi o aranżacje, nagłośnienie i całą oprawę audio wizualną. Agra Halle pełna była szalejących na parkiecie fanów. Pomimo niewielkiej interakcji zespołu z widownią, tłum wrzał. Była to godzina pełna szalonej dynamiki i ostrego beatu. Po prostu kawał porządnego elektro/industrialu, który przede wszystkim godny jest polecenia.



Funker Vogt (Agra)
Ludzie zaczęli się schodzić na ten koncert nie dlatego że lubią ten zespół, ale dlatego że po nich gra gwiazda wieczoru czyli Combichrist. Funker Vogt można określić w ten sposób - jest jaki jest, czyli electro-synth niewiadomo co…. Wrzaskliwy wokal i aranżacyjny chaos na scenie. Niespecjalnie udany koncert, gdyby wyrzucić wokal, muzyka jeszcze byłaby w stanie się obronić. Plusem koncertu było dobre oświetlenie. Ludzie nawiązywali kontakt z zespołem klaszcząc w rytm muzyki. Nie zabrakło także tańca, ale ogólnie występ pozostawiał wiele do życzenia.



Unto Ashes (Centraltheater)
Na ten koncert bardzo trudno było się dostać Centraltheater dla osoby nie obeznanej w mieście był na końcu świata i co najważniejsze nawet tubylcy nie wiedzieli jak tam najszybciej dojechać mnóstwo przesiadek i różnych innych przygód po drodze ostudziło mój zapał co do tego koncertu wiec gdy weszłam do teatru i zobaczyłam usypiającą wręcz widownię, która zajmowała niespełna połowę miejsc nie spodziewałam się niczego dobrego. Jednak gdy zespół zagrał pierwsze nuty zrozumiałam odprężenie widowni. Muzyka ta była niczym balsam dla duszy. Delikatna, spokojna, mistyczna …. Zawierała tajemnice dawnego życia. Wokal był czysty również jak sama muzyka. Polecam osobom które wolą przenieść się w bardziej tajemnicze rejony świadomości. Zupełnie odrealniony koncert zaciemniona sala i delikatne światła tworzyły niesamowitą atmosferę, która była wręcz nie do opisania. Zespół bardzo pozytywnie mnie zaskoczył wyszłam z tego koncertu bogatsza o nowe mistyczne doznanie. Idealna muzyka dla artystów oraz osób wrażliwych?.

OBSESSION BIZARR (Volkspalast Kantine)
Drugiego dnia WGT od godziny 22:00 można było wybrać się na Fetish Party, które znajdowało się w Volkspalast Kantine. Impreza ta tak bardzo nagłaśniana przez fanów Markiza de Sada i fetyszystów szczerze mówiąc nie zrobiła na mnie większego wrażenia. Jak zwykle z dojazdem nie było problemu. Fakt faktem Fetish Party znajdowało się pod nadzorem bardzo dobrej i przemiłej ochrony, co jest bardzo istotne gdyż z reguły takie imprezy mimo wszystko są nacechowane pewną swoistą intymnością. Niestety wielkim rozczarowaniem był zakaz robienia zdjęć co jest o tyle nielogiczne, że na miejscu nie widziałam niczego co by mogło gorszyć wszystko było bardzo estetyczne i ze smakiem. Główna sala znajdowała się na samym środku budynku była ona zdecydowanie za mała jak na liczbę osób tam się znajdujących, było też bardzo duszno. Na podeście, który był ustawiony centralnie znajdowały się 2 klatki w których tańczono, oraz scenę na której wykonywano performensy. Mimo małej Sali wszystko było widoczne. Występom towarzyszyła muzyka Marlina Mansona. W budynku znajdował się także playroom do którego chętnie zajrzałam były to czarne dość małe boksy oświetlone czerwonym napawającym erotyzmem światłem. W całym budynku znajdowały się 3 mini bary do których był bardzo łatwy dostęp. Po drugiej stronie rotundy znajdowała się sala w której odbywała się impreza typowo taneczna, jednak i tam zabrakło miejsca. Ludzie natomiast nie wykazywali się cechami sadomasochistycznymi czy też zbereźnymi dla większości społeczeństwa. Także jeśli chodzi o stroje nie były one niczym nadzwyczajnym, przykładowo można było je zobaczyć na spokojnie na "alei sław " niedaleko Agra Halle. Ogólnie imprezę w skali od 1 do 10 oceniam na 7 absolutny plus za otwartość, oraz ochronę która z dokładnością chirurga wykonywała swoją prace. Miejsce było dość małe i jak dla mnie nie do końca przygotowane wizualnie. Nagłośnienie jednak było pozytywną cechą tej imprezy. Dużym plusem była też ilość taksówek znajdujących się przed budynkiem było to jedno z największych udogodnień które udało mi się zobaczyć na tak licznej lecz nie masowej imprezie.
Generalnie uważam że impreza ta jest dla ludzi otwartych lub chcących spróbować bardziej pikantnych akceptów życia. Jednakże dla większych hedonistów nie byłaby ona niczym nowym ani tym bardziej niezwykłym.

Combichrist (Agra)
Po obejrzeniu najgorszego koncertu Combichrista na Christmass Ball Festiwal jedyne co mi przychodziło do głowy to tytuł piosenki " What the fuck is wrong with you?". Wyglądało na to że Combichrist zaliczył kryzys albo się po prostu skończył. Jednak rozmowa z Andym po koncercie Icon of Coil w Berlinie podbudowała mnie trochę ponieważ dowiedziałam się wtedy, że zespół na tegorocznej trasie powróci do korzeni i zacznie grać utwory z pierwszych płyt. I tak się właśnie stało, podczas koncertu na WGT. Combichrist powrócił do swoich korzeni i zagrał najlepsze kawałki z pierwszych płyt. To był strzał w dziesiątkę! Szalejący tłum kilku tysięcy ludzi przez ponad godzinę wykrzykiwał słowa piosenek Combichrista, i tańczył do szaleńczego rytmu jaki Andy ze swoim zespołem nadali. Usłyszeliśmy "Intruder Alert", "Get your body beat" oraz "What the fuck is wrong with you ". Był to zdecydowanie najlepszy koncert tego dnia.



NIEDZIELA

Empusae (Werk II Halle A)
Ten jednoosobowy projekt rozpoczął industrialną przygodę w hali Werk 2, bardzo rytmiczne i atmosferyczne brzmienie. Słychać że wraz z upływem czasu zmieniło się w rhythmic-industrial. Dobre nagłośnienie, ale dość słabe oświetlenie i brak wizualizacji. Mimo wszystko świetny koncert w prawie pełnej hali, projekt zebrał gromkie oklaski od fanów.



Wieloryb (Werk II Halle A)
Niewielkie grono zna ten projekt ale warto mu kibicować!. Widzowie zaczęli zbierać się w hali oczekując kolejnego występu jakim miał być Nachtmar i spora część z nich została wzięta szturmem z zaskoczenia. Chyba nie spodziewali się jaki energetyczny potwór drzemie w noisowym cielsku Wieloryba, publiczność złapała rytm i zaczęła szaleć przez cały prawie 50-cio minutowy występ kapeli. Miejmy nadzieję że po tym koncercie liczba słuchaczy Wieloryba wzrośnie dramatycznie. Szkoda że zabrakło wizualizacji.



Nachtmahr (Werk II Halle A)
Podstawowym minusem tego koncertu był niesamowity ścisk! Ten koncert powinien odbyć się w Agra Halle, a nie w Werk 2 gdzie nie można było oddychać a kolejka chcących wejść na koncert miała 200 metrów. Sam występ można uznać za udany, a przynajmniej fragment, jaki udało się zobaczyć przed ewakuacją z tego miejsca, w obawie o utratę przytomności i w wyniku tego groźbę zdeptania. Nie należy się oszukiwać że była to muzyka wysokich lotów, po prostu dobre na parkiet, gdyby nie panujący wszechwładny ścisk, ludzie zaczęliby tańczyć, a tak ograniczyli się tylko do rytmicznego bujania i podskakiwania w takt beatu. Część z publiki miała szczęście być polanym wodą przez panie z Nachtmahr Army, które przystąpiły do ataku z karabinkami na wodę. Powrót do Agra Halle trochę potrwał, ponieważ wydostanie się z Werk 2 było nader kłopotliwe.



Schwarzer Engel (Agra)
Rozpoczął niedzielne występy w Agra Halle, muzyka z gatunku Dark Metal, energetyczne granie i ciekawe kostiumy muzyków. Dobre oświetlenie i dźwięk. Również na scenie sporo się działo. Hala co prawda nie zapełniona do końca ale publiczność bawiła się dobrze, koncert można uznać za udany.

A Life Divided (Agra)
Świetny koncert! Muzykę jaką grają można określić jako gothic-metal z elementami industrialu, dobry kontakt z publicznością. Zespół przeprowadził nawet krótką wymianę zdań z jednym z fanów. Niezły dźwięk i oświetlenie a do tego muzycy szalejący na scenie. Publiczność była zachwycona zespołem.

The House Of Usher (Agra)
Po raczej żywiołowych występach poprzednich kapel, ten rockowo-gotycki band nie zachwycił mnie jakoś szczególnie. Dość statyczny wokalista, na scenie również niewiele się działo. Do tego dodać niezbyt dobry dźwięk oraz monotonne oświetlenie.... Jednym słowem nuda! Zawiodła także publiczność która na koncercie zebrała się niewielką grupą.

Mono Inc. (Agra)
Trzymają całkiem niezły poziom koncertów. Doceniają to szczególnie słuchacze bawiąc się doskonale na ich koncertach, klaszcząc do rytmu itp. Zaśpiewali oni "Blood Rain" i zagrali kilka spokojnych coverów. Dobre nagłośnienie i oświetlenie, bardzo udany koncert. Fani gitarowego grania na pewno nie byli zawiedzeni!



Diary of Dreams (Agra)
Świetny występ, wzbogacony drobnymi pokazami pirotechnicznymi. Publiczność śpiewała piosenki wraz z zespołem. Bardzo dobre nagłośnienie i oświetlenie sceny. Adrian jak zwykle miał świetny kontakt z publicznością. Pełna hala ludzi i granie na bis. Koncert godny polecenia!



Peter Heppner (Agra)
Jako główna gwiazda festiwalu dał ponad półtoragodzinny koncert na najwyższym poziomie. Głos jak u 20-sto latka niesamowita moc.. czyste brzmienie. Wokal muzyka wszystko było wręcz idealne. Na koncert zjawiło się mnóstwo osób cała Agra była zapchana ludźmi wszelakiego rodzaju. Jako jeden z nielicznych pochłonął i Ghotów i ludzi lubiących elektro był idealny dla wszystkich i wszyscy go pokochali. Był to koncert na najwyższym poziomie. Należy mu też przede wszystkim pogratulować niezmordowanej kondycji w końcu nie jest już taki młody ;). Chociaż nie jestem fanką tego typu muzyki nie mogłam oderwać od niego wzroku i z niedowierzaniem patrzyłam i słuchałam kogoś kto ze swojej piersi wydobywa tak czysty i młodzieńczy głos to się nazywa " artysta idealny " nie ma w nim przekłamania … cudo! Publika była szczęśliwa, muzyka wspaniała, poruszająca serce …. Na koniec zagrał ukochany kawałek " I fell You ". Jedno jest pewne jeśli będziecie kiedykolwiek jeszcze mieli okazję to gorąco polecam nawet tym dla których ta muzyka jest zbyt miękka, lekka. Szczególnie ze względu na to że to co wokalista robi ze swoim głosem jest po prostu czystą bajką.



Freakangel (Moritzbastei)
Jeden z najlepszych koncertów na jakich byłam!. Mieścił on się w niewielkim kompleksie bunkrów przerobionych na restaurację, sala była naprawdę mała. Jedyne co mnie uratowało to to że miałam plakietkę reportera inaczej nie znalazłby się nawet dla mnie ani centymetr miejsca. Ludzie z niecierpliwością oczekiwali wyjścia zespołu. Gdy zagrali pierwsze nuty zaczęli oni tańczyć nie przeszkadzał im nawet ścisk byli wręcz zachwyceni!. Wokal czysty, nagłośnienie idealne. Również nie można było powiedzieć nic złego o samej muzyce. Przecudowna stylizacja grupy, mroczne klimatyczne oświetlenie, dym …. Dosłownie wszystko co składa się na udany koncert było spełnione. A do tego przepiękny, najbardziej boski wokalista na świecie który miał duży kontakt z publicznością, utożsamiał się z nią, tańczył utrzymywał kontakt wzrokowy. Jedynym minusem tego koncertu było to że nie został on sfotografowany przez żadne do tego specjalistycznie przygotowane jednostki także z czystym sumieniem mogę stwierdzić że straciliśmy wiele. Koncert polecam! Koniecznie należy go zobaczyć i posłuchać na żywo gdybym miała oceniać ten koncert w skali od 1 do 100 daje mu 1000. Niesamowite przeżycie!

NEO (Moritzbastei)
Przed tym zespołem należy wyjechać gdzie pieprz rośnie i kamuflować się jak najbardziej się da żeby ktoś nie wpadł na genialny pomysł zabrania nas na ten koncert. NEO grupa od razu kojarząca się z czymś …. Hm chrześcijańskim? Ja to określę inaczej…. o zgrozo! To było jak połączenie wiejskiej imprezy w najbardziej zapadłej dziurze z nieudolnym elektro. A do tego wokalista przebrany za wielkiego czarnego kondoma … Dredy? Obowiązkowo! Muzyka? Fatalna! Wokal? Fatalny! Zespół? Fatalny!. Tego koncertu po prostu nie dało się słuchać a jedyne co widziałam na scenie to gitarzystę, który był też wokalistą wciśniętego na chama od stóp do głów w lateks, perkusistę który był dziwną hybrydą Slipknota i Mansona oraz 300 kilowego klawiszowca, który tylko machał swoimi długimi włosami trzęsąc niemal całą sceną. Wszystko było z innej bajki. Uważam że ten zespół nie ma racji bytu … Fakt faktem niemiecka publiczność była zadowolona? Rozbawiona? W każdym razie podrygiwała w takt tej dziwacznej elektro metalowo jakiejś tam muzyki. W połowie koncertu oczywiście znalazłam lepsze zajęcie dla swojej osoby i to mnie jedynie uratowało przed nabawieniem się epilepsji. Światełka migotały nic nie trzymało się kupy brak wizualizacji tragiczny wokal wygląd wszystko było poniżej wszelakiego poziomu. Jeśli ktoś jest fanem kiczu w złym tego słowa znaczeniu to jak najbardziej polecam.

S.K.E.T. (Moritzbastei)
Zespół a raczej grupa Dj jest typowa. Muzyka z mocnym basem o dobrym rytmie. Na scenie jednak niewiele się działo, brak wizualizacji i kontaktu z publicznością. Na show zjawiło się wiele ludzi wszyscy tańczyli. Grupę tę uważam za bardzo dobrą posiadającą doświadczenie. S.K.E.T polecam ludziom który wiedzą czego chcą. Ciężkiego klimatu … Jest to muzyka idealna dla ludzi zdecydowanych którzy spragnieni są szalonego powyginanego tańca zatopienia się w swoim świecie zupełnego odłączenia!. Brak wizualizacji za to światło idealnie zgrane z rytmem wykorzystanie stroboskopu … Wszystko było po prostu świetne. Była to zdecydowanie gwiazda wieczoru zaraz po niezapomnianym Freakangel. Gorąco polecam.

PONIEDZIAŁEK

Blitzmaschine(Agra)
Niestety... Szkoda słów, marna publika, marny występ.



Steinkind (Agra)
Jako bardzo wielka fanka tego zespołu z niecierpliwością oczekiwałam na ich koncert głosząc wszem i wobec ze są jednym z najlepszych zespołów muzyki elektro choć nieco z alternatywnym podejściem. Niestety stwierdzeniem tym narobiłam sobie większego wstydu niż przypuszczałam, z dobrego zespołu elektro którego najbardziej znane kawałki to "Larissa", "Trink Mich" oraz "Ich Muss" pozostały chyba li i jedynie piosenki odtwarzane licznie na youtube. Wszystko było dobrze dopóki wokalista nie wydobył z siebie pierwszych słów piosenki "Ich Bin Zurucken". Po pierwsze tragiczny wokal!. "Artysta" strasznie się męczył co było widoczne, totalny fałsz ranił moje uszy przez 3 pierwsze kawałki po których wyszłam z niesmakiem, ponadto Sandor F. czuł się prawdziwym gwiazdorem był przy tym tak kiczowaty że stało to się szalenie irytujące oraz przykre. Idealne stwierdzenie opisujące ten zespół na żywo to "przerost formy nad treścią". Wydaje mi się że Steinkind jest zespołem kilku przebojów, ale nic więcej nie można się po nich spodziewać, ich czasy świetności odeszły w niepamięć i z drobną pomocą wokalisty wykopią sobie bardzo głęboką mogiłę. Plusem było to że pomimo dość kiepskiego nagłośnienia można było bez problemu rozpoznać utwory które nie straciły na jakości.



Accessory (Agra)
Dość sensowny elektroniczny duet. Średni kontakt z średnią publicznością. Ciekawa oprawa audiowizualna, widać że włożyli trochę pracy w przygotowanie show. Oczywiście procentuje to odrobinę w nadrobieniu muzycznych strat.



Douglas J. McCarthy (Agra)
To był szok!, Douglas w wersji nie EBM-owej brzmi po prostu tragicznie... Na ten koncert chciałoby się zarzucić zasłonę milczenia i o nim nie wspominać. Po pierwsze - problemy techniczne, po drugie - można było odnieść wrażenie że ten pan grał na koncercie za karę i od niechcenia, po trzecie - publiczność nie kupiła tej aranżacji. Szkoda bo można było liczyć na dużo więcej ale granica bylejakości została ponownie przekroczona tegoż wieczoru. Miejmy nadzieje że to jednorazowa wpadka.



Agonoize (Agra)
Wydaje mi się że był to jedyny dobry zespół grający tego dnia w Agra halle. Od godziny 22:30 wszyscy z niecierpliwością oczekiwali wejścia zespołu na scenę, sala była wypełniona po brzegi. Osobiście nigdy nie udało mi się zobaczyć tego zespołu na żywo dlatego wielkim zaskoczeniem dla mnie była oprawa sceniczna i czysty performance zarazem!. Był to widok przepiękny dla moich oczu… Hektolitry malinowej krwi ;). Podwieszanie na krzyżu generalnie wszystko co w Polsce byłoby przyjęte z szokiem i niedowierzaniem. Jako że jest to mój kolejny ulubiony zespół nie nastawiałam się na niego negatywnie wokal czysty głośny z użyciem vocodera. Mimo kiepskiego nagłośnienia które było standardem w Agra Halle wszystko było perfekcyjne!. Było to niesamowite przeżycie! Wszystkim którzy nie oglądali tego zespołu bardzo ich polecam, co prawda może się on wydawać odgrzewanym kotletem ale tylko jeśli chodzi o performance jednak myślę że gdy zespół jest dobry w samym swoim jestestwie to idzie się dla muzyki która jest motorem napędzającym nasze życie. Wszyscy członkowie Agonoize jak zwykle wyglądali bardzo przystojnie, nic nie zmienili w swoim wyglądzie co jest dobre bo nie odwraca zbytniej uwagi od samego koncertu a to jest przecież najważniejsze. Publiczność szalała, tańczyła była zasłuchana w muzykę. Nie widziała nic poza napawającym radością przeżyciem czysto duchowym. Reasumując koncert doskonały sam w sobie wokal świetny, muzyka, oświetlenie i scena również. Polecam wszystkim! Warto ich oglądać i słuchać za każdym razem kiedy jest to tylko możliwe!.



Alice Neve Fox (Centraltheater)
Czy akustyczne dźwięki muzyki są w stanie przykuć uwagę na dłużej?. Bez energetycznego beat-beatu, elektronicznych instrumentów, bez szaleństwa muzyków na scenie które jest tak absorbujące?. Zdecydowanie tak! jeśli mamy do czynienia z prawdziwym artyzmem, z muzyką, która swym dźwiękiem wypełnia nie tylko salę, ale także serca słuchaczy. Alice Neve Fox, nowy projekt Eleny Fossi, wokalistki Kirlian Camera, znanej również z projektu Spectra Paris, jest to artystka która nie stoi w miejscu, lecz sięga po nowe horyzonty muzycznych interpretacji. Koncert w Centraltheater Leipzig, wieczór, kameralna atmosfera i pierwsze dźwięki muzyki intro na fortepianie wprowadziły nas w swoisty klimat. Znane utwory w akustycznej aranżacji otrzymały inny wymiar w muzycznej przestrzeni, jakby słyszane po raz pierwszy. Fortepian, gitara akustyczna, kontrabas, wiolonczela … jednak to głos Eleny wiódł prym jako żywy instrument, emocjonalny i uczuciowy. Charyzma którą przyciągała, potrafiła roztoczyć przed słuchaczami wizje magicznego świata dźwięków. Mogliśmy usłyszeć bardzo ciekawą interpretację utworu Pink Floyd – High hops i Muse – Time Is Running Out, utwory Kirlian Camera, w tym,, nieśmiertelny,, K-Pax, Heldenplatz, Dead Zone In The Sky, a także Spectra Paris, cover - Mad Word, Movie Ghouls/Spettri Del Ciemna, Falsos Buenos, na zakończenie gorąco przyjęty Odyssey Europa i...wielkie owacje! A także Nightglory na bis... Można rozpisywać się nad sposobem gry muzyków, analizować utwory rozkładając je na czynniki pierwsze, ale po co?. Muzyka to uniwersalny język, rozumiany przez tych którzy czują ją w sercu, a ja mam wrażenie że ten występ był jak wykwintny deser na zakończenie WGT, deser którego smak pozostanie na długo w pamięci...



Irfan (Centraltheater)
Muzyka Irfan jest dość trudna do klasyfikacji, oscyluje wokół neofolku, neoklasyki, etherealu z domieszką ambientowych pejzaży i nieco sakralną, prawie mistyczną atmosferą, przede wszystkim silna wokaliza z udziałem damskiego i męskiego głosu, a także tradycyjne instrumenty takie jak duduk, saz, bodhran, oud, darbuka, bendir, kaval. Muzycy wprowadzają słuchacza w niezwykłą atmosferę. Mamy średniowieczną opowieść i orientalne, zmysłowe rytmy z nutą melancholii w bałkańskim stylu wokalnym. Koncert Irfan był ostatnim występem na Wave Gotik Treffen 2012. Intrygujący i ciekawy, już sam widok instrumentów przenosił nas w inne miejsca, oraz w inne czasy. Oczywiście, nie zabrakło odrobiny delikatnej elektroniki której brzmienie podkreślało całość dodając głębi muzyce. Skupienie artystów udzielało się widowni to muzyka bardziej dla koneserów takiego brzmienia, pełna energii poprzez rytmiczną sekcję bębnów. Muzyka sugestywna, pozwalająca na wizualizację dźwięku indywidualnie we własnej wyobraźni. Podsumowując bardzo dobry koncert!.

The Crimson Ghosts (Werk II Halle A)
O tym zespole nie mogę za dużo powiedzieć. Niestety nawet jak na klimaty horror punk. Koncert byłby fajny, bo czemu i nie po tym typie muzyki nigdy nie można za wiele się spodziewać, jednak dużym minusem tego koncertu było tragiczne nagłośnienie nie było słychać ani melodii ani wokalisty. Polecam go fanom typowego horror punka. Dla mnie osobiście wokal był zbyt miękki zupełnie nie pasujący do muzyki ale to już jest kwestia czysto estetyczna danego człowieka. Mimo kłopotów wynikających z nagłośnienia na koncert ten zebrała się bardzo duża ilość osób były to głównie osoby z festiwalu punka który w tym samym czasie odbywał się w Lipsku gdyby nie to poniedziałkowe koncerty w Werk II prawdopodobnie nie miałyby tak licznej publiki. Polecam chociaż mnie nie zachwycili, uważam że ten gatunek muzyczny coraz mniej doceniany powinien nadal poszerzać swoją grupę odbiorców.

The Hellfreaks (Werk II Halle A)
Jest to zespół świetny, idealny! Po prostu czad! Jest to grupa zajmująca się typowo psychobilly oraz ghotabilly pochodząca z Węgier. Posiada w swoim składzie istotny wokal kobiecy przepiękny i idealnie pasujący do tego gatunku. Jeśli chodzi o muzykę jest ona szybka rytmiczna idealnie zgrana z wokalem. Po prostu kosmiczna zespół ten bardzo mnie pozytywnie zaskoczył. Wokalistka śliczna drobna dziewczyna rozkręciła całą widownie! Swoim głosem tańcem swoim show na scenie. Jeśli chodzi o nagłośnienie było ono dobre światła i cała oprawa sceniczna również. Cały zespół był klimatycznie przebrany. Jednym słowem nie ma na co czekać tylko przesłuchać i polubić! Gorąco polecam! zdecydowanie najlepszy zespół w Werk II.

Strony:
Autor:
Tłumacz: morrigan
Data dodania: 2012-12-26 / Relacje


Inne artykuły:




Najnowsze komentarze: