AlterNation - magazyn o muzyce Electro, Industrial, EBM, Gothic, Darkwave i nie tylko
De/Vision, Reactor7x + Hot Rain


Czytano: 5073 razy


Wykonawca:

Galerie:

Ostatnie tematy na forum:

Obiecałem napisać relację z koncertu De/Vision w Szczecinie, lecz mniej więcej w tym samym czasie wpadłem na pomysł odnotowania czegoś w formie felietonu, tak więc... mix na tacy.

Gdy idzie się grać na jakąś imprezę, układa się set odpowiedni do jej klimatu. W Szczecinie zawsze jest z tym ciężko, bo np. tego dnia, mimo że gwiazdą wieczoru był duet De/Vision, to supportowały go grupy Hot Rain (który po tym występie zubożał o wokalistkę) oraz Reactor7x, które wg mnie wyleciały z zupełnie różnych bajek. Jako, że obie kapele są ze Szczecina, to jasnym jest, że zgromadzą na imprezę wielu swoich znajomych, którzy niby to łącząc się w atmosferze dark independent, będą się razem bawić. Szczerze mówiąc, nici z tego. Na Reactorze było wielu "bojowników" na przodzie, lecz cały bar był obstawiony przez depeszowców/synthpopowców. Wniosek prosty: nie graj tam, gdzie i tak Cię nie zauważą. Kapela odegrała swoje ostre bity z niesamowitą charyzmą (jak na tak świeżą formację) i pozostawiła tłum w oczekiwaniu na Hot Rain. Ci, dawno nie grali "w domu", więc rodzimi fani spodziewali się konkretnego show, które porwie tłumy... a tu psikus. Zespół większość odegranych kompozycji skierował ku ścianom, co jasno dowodzi, że nie dobrze jest "przegrać" cały koncert opierając się na nowych, nie wydanych jeszcze utworach. Końcówka zaskoczyła, starszy, dobrze znany utwór, lecz brak perkusisty... - "Może ktoś z publiczności?" Na szczęście szybko znaleziono odpowiednią osobę na odpowiednie miejsce, tym samym sprowadzając uwagę publiczności na scenę. Dziesięć minut (najkrótsze oczekliwanie na zespół ever!) i przed oczyma tłumu (dość licznego i eklektycznego) pojawiają się członkowie De/Vison, przodownicy sceny synth pop'owej. Za nimi ciągnie się dym i powiew legendy. I choć grupa grała w naszym kraju już cztery razy, fani witają ich z wciąż tą samą energią. Bity płyną, a czas leci i leci i leci... piosenka pierwsza, druga, piąta, dzisiąta, -nasta... A gdzie "Rage"? Otóż mamy już dwie godziny show, ale jeszcze, jeszcze! Pierwszy bis (z "Rage" oraz tancerkami no. 01), natępnie drugi (z tancerkami no. 2), no i w pewnym sensie bis numer trzy, łącząc kombinacje wizualne z dwóch poprzednich. Publiczności mało. Kolega obok mnie stwierdza: "mogli by zagrać całą dyskografię i by było mało", tak więc z pewnością show udane.

Po koncertach odbyło się after party (stąd moje popiskiwania na początku), na którym miałem to okazję zagrać. Czterech dj'ów, z czego jeden gdzieś zaginął w akcji... Generalnie miało być w miarę możliwości różnie z racji zgromadzonej publiczności. Wiadomo jednak, że nie urodził się jeszcze taki, który by wszystkim dogodził. Gdy był set ostrzejszy, większość narzekała, gdy był sam synthpop, ktoś tam zasypiał, gdy była mieszanka, ludzie wychodzili. Receptą na wszystko okazał się Depeche Mode, który w miarę stabilizował sytuację. Do dziś dla mnie jest to dziwne zjawisko, bo chyba nie po to przychodzi się na imprezę, by posłuchać dokładnie tego samego, czego słucha się na co dzień, ale po to, by poza ulubionymi kawałkami, usłyszeć coś nowego, coś, co się w uszach wyniesie do domu i tam dokładniej osłucha. No ale jak wiemy, Szczecin polską kolebką dark independent jest i rządzi się swoimi prawami.

Jakby nie było, pogratulować należy organizatorowi. Przede wszystkim za to, że już nie pierwszy raz pokazał, że potrafi zrobić coś godnego podziwu, mimo wielu przeciwności. Potrafi też sprawnie wszystko zorganizować oraz bawić się przy tym do upadłego (tak, impreza na backstage'u przybrała nowy wymiar zabawy!). Tak więc rozpaleni przez Reactor7x, nieco ochłodzeni przez, jak się okazało, zimny deszcz, i doprowadzeni do ejakulacji przez gwiazdę wieczoru, ludzie, na pewno nie zapomną tego dnia...
Autor:
Tłumacz: murd
Data dodania: 2011-02-25 / Relacje


Inne artykuły:




Najnowsze komentarze: